Rząd: szkolcie pracowników zamiast ich zwalniać
- Adam Jadczak,
- 11.05.2009, godz. 11:25
Nawet 500 tys. euro będzie mogła dostać firma, jeśli nie zwolni pracowników, lecz wyśle ich na kursy doszkalające. Ze swojego budżetu nie będzie musiała dołożyć nawet złotówki. Pieniądze mają pochodzić z funduszy unijnych.
Rzeczpospolita poznała szczegóły programu "Szkolenia zamiast zwolnień"", który przygotowuje rząd w odpowiedzi na apel związkowców i pracodawców. To pomoc dla przedsiębiorców, którzy z powodu kryzysu popadli w przejściowe tarapaty. Mają np. mniejsze zamówienia, konieczne są przestoje w produkcji, ale perspektywy na tyle dobre, że za jakiś czas sytuacja najprawdopodobniej się poprawi.
Program ma być finansowany z funduszy unijnych, z programu Kapitał ludzki. Wsparcie dla jednej firmy może sięgnąć nawet 500 tys. euro. Przedsiębiorstwa mają być też zwolnione z tzw. wkładu własnego, co jest obowiązkowe przy innych formach unijnych dotacji. To bardzo istotne, bowiem firmy, które mają kłopoty, raczej nie kwapiłyby się, by dokładać do szkoleń z własnej kieszeni - mówi w rozmowie z Rzeczpospolitą Marzena Chmielewska z Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan. Dziś wymagany wkład własny dla dużych przedsiębiorstw to 40%, a przy szkoleniach specjalistycznych - nawet 75%.
Zobacz również:
- LinkedIn niczym TikTok? Portal testuje nowe formaty
- CIO "bumerangi": liderzy IT awansują, powracając
- Trendy technologiczne 2024 według AWS
Z unijnej pomocy pracodawca będzie mógł pokryć koszty podnoszenia umiejętności zatrudnionych oraz wypłacać im tzw. stypendium szkoleniowe jako rekompensatę wynagrodzenia. Stypendium nie jest zbyt wysokie i ma wynosić od 100% do 120% zasiłku dla bezrobotnych (550-660 zł). Firma może także wypłacać dodatkowe wynagrodzenia, ale nie będą one pokrywane z unijnej dotacji.
Liczba osób szkolących się, długość i tematyka kursów mają zależeć od potrzeb przedsiębiorcy.