Rozwiązać kwadraturę koła

Co zrobić, aby podpis elektroniczny był w Polsce powszechny, niedrogi i przydatny?

Co zrobić, aby podpis elektroniczny był w Polsce powszechny, niedrogi i przydatny?

Rozwiązać kwadraturę koła

Samo udostępnienie obywatelowi funkcjonalności, jaką jest posługiwanie się podpisem elektronicznym, nie będzie miało sensu, jeśli nie zostanie zbudowana infrastruktura usług, w których e-podpis będzie wykorzystywany – mówi JACEK BIERNACKI, dyrektor Polskiego Centrum Certyfikacji Elektronicznej Sigillum w PWPW.

Działania na rzecz wprowadzenia podpisu elektronicznego w naszym kraju wywoływały od samego początku wiele kontrowersji, sprzecznych opinii i dyskusji. Właściwie spór na temat e-podpisu trwa do dziś. Pojawiały się i wciąż się pojawiają zarzuty o zbyt rygorystyczne rozwiązania prawne oraz zbyt wygórowane wymagania techniczne. Teraz coraz częściej słychać również głosy, że podpis kwalifikowany - a taki jest wymagany ustawowo w kontaktach z administracją - jest za drogi zarówno dla obywateli, jak i przedsiębiorców. Z drugiej strony, znany jest cały katalog korzyści, które można osiągnąć w sferze usług i obrotu elektronicznego za sprawą wykorzystania podpisu elektronicznego.

Dyskusje na temat podpisu elektronicznego, w szczególności w kwestii potrzeby stosowania podpisu kwalifikowanego, nasilają się wraz ze zbliżającym się terminem (maj br.) ustawowego obowiązku udostępnienia przez administrację publiczną możliwości załatwiania spraw urzędowych tą drogą. Pojawiają się nawet głosy o możliwości przesunięcia tego terminu po raz kolejny. Czy rzeczywiście tak się stanie? Czy podpis elektroniczny ma szansę upowszechnienia się w naszym kraju? Jakie przeszkody stoją na drodze do jego stosowania, a co może sprzyjać jego wykorzystaniu w kontaktach z urzędami i w obrocie gospodarczym? Uczestnicy specjalnej dyskusji redakcyjnej Computerworld próbowali znaleźć odpowiedź na pytanie, jak wygląda dzisiaj stan przygotowań do wdrożenia podpisu elektronicznego i jakie są perspektywy i możliwości jego wykorzystania w najbliższym czasie.

Wniosek pierwszy jest taki, że w zasadzie o korzyściach upowszechnienia podpisu elektronicznego w Polsce nie trzeba nikogo specjalnie przekonywać. Dostrzegają je urzędy, dla których ograniczenie wizyt obywateli w placówkach i upowszechnienie usług elektronicznych wiąże się ze znacznymi oszczędnościami finansowymi i czasowymi. Widzą je także przedstawiciele biznesu, którzy przyznają, że zastosowanie podpisu elektronicznego może stanowić czynnik sprzyjający rozwojowi gospodarki. Dla samych przedsiębiorców możliwość załatwiania spraw urzędowych przez Internet oznacza skrócenie czasu, jaki muszą na to poświęcić. Jak zauważyli uczestnicy dyskusji, doświadczenia krajów zachodniej Europy pokazują, że korzystanie z podpisu elektronicznego bardzo upraszcza mechanizm obrotu gospodarczego, kontakty między przedsiębiorcami oraz wymianę dokumentów pomiędzy obywatelami a urzędami. Ograniczenia w Polsce polegają na czym innym.

Brak infrastruktury

Rozwiązać kwadraturę koła

Z prostej symulacji wynika, że koszty, jakie ponosi przedsiębiorca z tytułu prowadzonej działalności gospodarczej (ZUS, NIP, PIT/CIT) bez użycia kwalifikowanego podpisu (dojazd, znaczki, czas), są w skali roku porównywalne z kosztem zakupu certyfikatu - mówi Andrzej Feterowski, dyrektor Wydziału Informatyki w Urzędzie Miasta Szczecina.

Zdaniem Jacka Biernackiego, dyrektora Polskiego Centrum Certyfikacji Elektronicznej Sigillum przy Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych, mimo niezaprzeczalnych korzyści wynikających z informatyzacji administracji publicznej w naszym kraju, podstawowym problemem utrudniającym upowszechnienie e-podpisu jest brak infrastruktury i usług, które wykorzystują kwalifikowany podpis elektroniczny. "Samo udostępnienie obywatelowi funkcjonalności, jaką jest posługiwanie się podpisem elektronicznym, nie będzie miało sensu, jeśli nie zostanie zbudowana infrastruktura usług, w których e-podpis będzie wykorzystywany" - podkreśla Jacek Biernacki. W jego opinii to od państwa jako instytucji, która ma udostępniać usługi, zależy powodzenie całego przedsięwzięcia. Przykład Hiszpanii pokazuje, że nawet państwo postrzegane jako kraj rolniczy jest w stanie pokonać wiele barier i rozwinąć niezwykle zaawansowane mechanizmy wymiany dokumentów drogą elektroniczną.

Na konieczność udziału państwa w budowie infrastruktury usług elektronicznych zwraca uwagę również Andrzej Feterowski, dyrektor Wydziału Informatyki Urzędu Miasta Szczecin. "Aby podpis elektroniczny był obecny w polskiej administracji, muszą zostać wykreowane usługi oparte na e-podpisie. Potrzeba ta jest powoli zauważana i urzędy tworzą coraz szersze oferty takich usług" - zaznacza Andrzej Feterowski.

Kiedy są usługi, a nie ma chętnych

Stworzenie katalogu usług wykorzystujących e-podpis nie rozwiąże jednak wszystkich problemów. Drugim, niezbędnym elementem tej układanki jest zainteresowanie ze strony odbiorców, czyli obywateli i przedsiębiorców. Przykłady wielu urzędów administracji publicznej pokazują, że czasami udostępniane są usługi, z których obywatele nie korzystają z powodu bariery mentalnej lub finansowej.

Jednym ze sposobów wykreowania popytu może być w takiej sytuacji metoda przymuszenia, czyli wprowadzenia ustawą obowiązkowego korzystania przez przedsiębiorców z elektronicznej wymiany dokumentów z urzędami. Taki obowiązek będą mieli od sierpnia br. przedsiębiorcy kontaktujący się ZUS-em. "Korzyścią z takiego rozwiązania może być stymulowanie rozwoju rynku usług elektronicznych. Przedsiębiorcy przymuszeni do posiadania kwalifikowanego podpisu elektronicznego mogą stać się ważną grupą odbiorców, dla których będą tworzone kolejne usługi" - ocenia Andrzej Feterowski.

Demonizacja kosztów

Metoda przymusu prawnego budzi jednak sprzeciw grup, które są w ten sposób zmuszane do ponoszenia nakładów finansowych związanych z zakupem certyfikatu kwalifikowanego. Zdaniem Konfederacji Pracodawców Polskich, obowiązek przekazywania dokumentów do ZUS-u w formie elektronicznej narazi przedsiębiorstwa (szczególnie należące do sektora MSP) na dotkliwe koszty i powinien być wprowadzony najwcześniej w 2012 r.

Przedstawiciele centrów certyfikacyjnych są przeciwni odwlekaniu tego terminu. Ich zdaniem, problemy związane z kosztami zakupu e-podpisu są wyolbrzymiane i niewłaściwie ujmowane. "Wydatki te nie powinny być bowiem rozpatrywane w sposób wyabstrahowany, oderwany od kontekstu całej działalności gospodarczej, lecz w relacji do możliwych do osiągnięcia przez ich poniesienie korzyści" - zauważa Andrzej Ruciński, członek zarządu i dyrektor ds. rozwoju w Unizeto Technologies.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200