Rozpoznawanie twarzy – czy faktycznie stanowi zagrożenie?

W przypadku usługi Zdjęcia Google i w przyszłości prawdopodobnie również w przypadku Facebooka, technologia rozpoznawania twarzy będzie zbierać dane także z portali społecznościowych. Na przykład, jeśli opublikujemy zdjęcie osoby przebranej na Halloween, algorytm może wykorzystać tę informację nie tylko w celu identyfikacji tej osoby z założoną maską, lecz także do tego, by wyszukać wszystkie zdjęcia tej osoby zrobione podczas tego wydarzenia, na którym nosił on maskę, nawet jeśli zdjęcia te nie zostały opublikowane (tylko automatycznie przesłane i zapisane w formie kopii zapasowych za pomocą aplikacji Zdjęcia Google).

Co dalej?

Pamiętajmy o trzech najważniejszych kwestiach. Po pierwsze, projekty naukowo-badawcze w obszarze rozpoznawania twarzy w oparciu o rozwiązania sztucznej inteligencji będą prowadzone jeszcze przez wiele lat, a tworzone systemy coraz bardziej zaawansowane. Warto wiedzieć, jaki jest obecny zakres możliwości technologii i czego możemy spodziewać się w przyszłości.

Zobacz również:

  • Rosja użyła technologii rozpoznawania twarzy. Chce wiedzieć, kto był na pogrzebie Nawalnego

Innymi słowy, kwestią czasu jest zanim serwisy społecznościowe, organy ścigania i pozostałe instytucje będą w stanie błyskawicznie identyfikować ludzi na podstawie zdjęć (również tych wykonywanych przez kamerki internetowe, kamery bezpieczeństwa bądź kamery drogowe) z niemal stuprocentową dokładnością. Już dziś technologie rozpoznawania twarzy są częścią ponad 18 milionów urządzeń. Szacuje się, że do 2024 roku liczba ta drastycznie poszybuje w górę i sięgnie niemal 123 milionów.

Kolejną ważną rzeczą, o które warto pamiętać, jest to, że pojawienie się algorytmów rozpoznawania twarzy jest nieuchronnie związane z ich upowszechnieniem i nadużywaniem. Powszechne są obawy, że nasza prywatność będzie w przyszłości regularnie naruszana. Nie musi to jednak być prawdą.

Oczywiście, nieunikniony jest rozwój technologii w kierunku, w którym możliwa będzie identyfikacja absolutnie każdej osoby. Jednakże, jak pokazują przykłady Facebooka i Google, wcale nie oznacza to, że technologia rozpoznawania twarzy będzie wykorzystywana do naruszania prywatności użytkowników.

Facebook jest wyraźnie wyczulony na reakcje użytkowników, więc nawet nie korzysta ze swojego narzędzia Facebook Photos w testowaniu najnowszych osiągnięć na polu rozpoznawania twarzy. Google również przejmuje się reakcjami użytkowników, dlatego nie pozwala na wiązanie zdjęć z danymi osobowymi użytkownika. Wyraźnie widać, że obie firmy są świadome powszechnych obaw i potencjalnych, niezamierzonych skutków stosowania tego typu technologii w pełnym zakresie jej możliwości – przynajmniej na tę chwilę.

Podczas swojej konferencji World Wide Developers Apple wyraźnie stwierdził, że możliwe jest oferowanie usług personalizacji bez naruszania prywatności. Nowa funkcja Proactive dostępna w aplikacji Siri zbiera dane z wiadomości e-mail, kalendarza i innych aplikacji, ale dane te nigdy nie opuszczają telefonu i nigdy nie są bezpośrednio wiązane z danymi osobowymi użytkownika. Nie są przenoszone do chmury ani wprowadzane do jakiejkolwiek stałej bazy danych. Apple sam w sobie nigdy nie uzyskuje do nich dostępu.

Nie jest zatem powiedziane, że personalizacja usług lub technologie rozpoznawania twarzy muszą koniecznie naruszać naszą prywatność. W rzeczywistości, wiele z obecnych naruszeń, które miały miejsce za pośrednictwem smartfonów i komputerów, można było uniknąć. Pierwszym krokiem do tego, by tak się stało jest uwrażliwienie użytkowników na powiązania między tym, co jest możliwe w kontekście funkcji i korzyści z jednej strony, a tym co jest niezbędne do zapewnienia bezpieczeństwa z drugiej strony.

Trzecia rzecz, jaką warto zauważyć w kontekście zdolności firm do rozpoznawania użytkowników na zdjęciach jest to, że może być to w rzeczywistości korzystne z punktu widzenia ich prywatności. Na przykład, istnieje prawdopodobieństwo, że wyszukiwarki przyszłości będą ostrzegać użytkownika za każdym razem, gdy ktokolwiek i gdziekolwiek wykorzysta lub opublikuje ich zdjęcie, nawet jeśli użytkownik jest widoczny tylko w tle tego zdjęcia. Użytkownicy mieliby wówczas możliwość podjęcia odpowiednich kroków, gdyby doszło do nadużycia lub bezprawnego wykorzystania zdjęcia w dowolnej formie. Możliwe jest również to, że tego rodzaju technologia rozpoznawania zdjęć mogłaby zapobiegać kradzieży tożsamości, która staje się coraz bardziej problematyczna na skutek hakowania firm i organizacji znajdujących się w posiadaniu danych użytkowników.

Dzień, w którym takie firmy, jak Facebook i Google będą w stanie rozpoznawać użytkowników na zdjęciach z dokładnością 99%, nawet jeśli ich twarz nie będzie wyraźnie widoczna, nadejdzie jednak szybko. Może to sprawić, że prywatność faktycznie stanie się niezwykle rzadkim dobrem. Ale nie musi tak być.

Pierwszym krokiem, by temu zapobiec, jest zrozumienie rzeczywistych możliwości i potencjalnych skutków, jakie niesie ze sobą technologia rozpoznawania twarzy. Po drugie, trzeba zadawać pytania i domagać się odpowiedzi, wypowiadając się w tonie żądającym ochrony prywatności.

Łatwo jest zarzucić ręce w rozpaczy i stwierdzić, że nasza prywatność już umarła i jej nie ma. Ale to nie prawda. Nadal możemy cieszyć się korzyściami płynącymi z zaawansowanych technologii, bez rezygnacji z pełni bezpieczeństwa i prywatności.


TOP 200