Rewolucja edukacyjna

Fałszywe przesłanki

Dlaczego w takim razie autorzy podręcznika Technologia Informacyjna prezentują tylko narzędzia informatyczne firmy Microsoft? Odpowiedź - jaką można zrekonstruować na podstawie lektury książki - jest następująca: system Windows jest powszechnie używany, łatwy do nauczenia i jego znajomość jest podstawowym warunkiem znalezienia pracy. Argumentacja ta jest jednak oparta na fałszywych przesłankach. Przeanalizujmy je po kolei.

1. Autorzy podręcznika podkreślają, że system Windows jest powszechnie używany, ponieważ wg zgodnej opinii jego użytkowników jest on łatwy do nauczenia. Otóż w tym rozumowaniu przesłanka z konkluzją powinny zamienić się miejscami (jest on uważany za łatwy, ponieważ jest powszechnie używany). Aby stwierdzić, że coś jest łatwiejsze czy trudniejsze, musimy dysponować jakąkolwiek skalą porównawczą. W przypadku systemów operacyjnych skala taka - z przyczyn historycznych - nie istnieje.

2. Autorzy są zwolennikami stanowiska, które można przedstawić w następujący sposób: co istnieje teraz, będzie także trwało w przyszłości. Otóż jest to założenie - jeżeli weźmie się pod uwagę historię rozwoju technologii informatycznych - fałszywe. W latach 70.-80. supremacja IBM była przygniatająca, jednak kierownictwo firmy zlekceważyło pojawienie się na rynku komputera osobistego i przegrało konkurencję z Microsoftem. Dzisiaj role się odwróciły. IBM wykorzystuje system Linux do budowania nowych narzędzi informatycznych mogących zagrozić monopolowi Microsoftu.

3. Podręcznik Technologia Informacyjna prezentuje wyłącznie narzędzia informatyczne firmy Microsoft, ponieważ dobra - wg jego autorów - ich znajomość ułatwi absolwentom szkół znalezienie pracy. Jest to błąd, za który zapłaci całe społeczeństwo polskie. Za kilka lat albo pracodawca będzie zmuszony wydać pieniądze na przekwalifikowanie pracowników, albo pracownik będzie sam musiał nauczyć się innych wymaganych na rynku pracy narzędzi informatycznych. Jednokierunkowość w nauczaniu informatyki jest formą dodatkowego opodatkowania społeczeństwa przez państwo.

Państwo gwarantem liberalnych reguł gry

Jednak zwolennicy firmy Billa Gatesa twierdzą, że firma Microsoft wywalczyła swoją pozycję w "warunkach naturalnej wolnej konkurencji" . Czyli że jej produkty są po prostu najlepsze. Otóż nie biorą oni pod uwagę faktu, iż prawo konkurencji w warunkach gospodarki elektronicznej działa inaczej niż w gospodarce tradycyjnej.

Przypomnijmy, że wyprodukowanie pierwszego egzemplarza produktu informatycznego kosztuje bardzo drogo, natomiast koszt produkcji egzemplarza następnego jest praktycznie równy zeru. Innymi słowy produkcja informacji kosztuje drogo, jej reprodukcja jest tania. W kategoriach ekonomicznych oznacza to, iż koszty stałe są wysokie, koszty krańcowe natomiast - niskie. Przy czym koszty stałe są nie do odzyskania, to znaczy, że raz zainwestowane pieniądze nie mogą być odzyskane tak jak przy zakupie budynku, który mogę - jeśli np. zrezygnuję z realizacji projektu - odsprzedać. Do kosztów stałych trzeba dorzucić koszty związane z promocją i reklamą produktu, które są także bardzo wysokie.

W społeczeństwie informacyjnym uwaga klienta jest dobrem wyjątkowo rzadkim i aby ją u potencjalnego konsumenta wywołać, trzeba zainwestować ogromne sumy w marketing.

Cechy te strukturalizują rynek dóbr informa-cyjnych w sposób odmienny niż w ekonomi tradycyjnej. W praktyce mamy do czynienia w dłuższej perspektywie z dwoma rodzajami rynku. Po pierwsze, z rynkiem kontrolowanym całkowicie przez przedsiębiorstwo dominujące, którego produkt wcale nie musi być najwyższej jakości, ale dzięki swojej wielkości i potędze finansowej z łatwością eliminuje swoich kon-kurentów. Właśnie Microsoft - praktyczny monopolista na rynku systemów operacyjnych dla komputerów PC - najlepiej to obrazuje.

Po drugie, napotykamy rynek "produktów zróżnicowanych".

Dążenie do monopolizacji na poszczególnych rynkach produktów informacyjnych jest więc prawem gospodarki elektronicznej. "Diabolizacja' Billa Gatesa oskarżanego - czasami co prawda słusznie - przez jego przeciwników o stosowanie mafijnych metod w dążeniu do wyeliminowania potencjalnych konkurentów jest nieporozumieniem. O to samo oskarżano IBM, którego supremacja - w przemyśle informatycznym - w latach 70.-80. XX wieku była przygniatająca. Właśnie dlatego Departament Sprawiedliwości USA oskarżał amerykańskiego giganta informatycznego o naruszanie ustawy antytrustowej i wytaczał mu proces za procesem. Przy czym - co warto podkreślić - strategie marketingowe i handlowe zarówno Microsoftu, jak i IBM byłyby (zdaniem sędziów amerykańskich) całkowicie legalne i usprawiedliwione, jeśli odbywałyby się na rynku konkurencyjnym.

Te same praktyki w warunkach monopolu stają się niebezpieczne, ponieważ redukują do minimum wybór konsumentów.

Innymi słowy walka przeciw naturalnym zakusom monopolistycznym firm informatycznych jest obowiązkiem współczesnego państwa, które stwarza warunki do istnienia wolnego rynku. Paradoksalnie, współczesnym "liberałem" jest państwo, które gwarantuje istnienie liberalnych reguł gry.

Piotr Piętak jest koordynatorem Grupy Roboczej Prawa i Sprawiedliwości ds. Informatyzacji Administracji Publicznej i Reformy Nauczania Informatyki.


TOP 200