Przyczajony tygrys, ukryty smok
- Przemyslaw Gamdzyk,
- 26.06.2012
Sprawa jest poważna, dlatego że to są ogromne kontrakty o wartości kilkunastu czy nawet kilkudziesięciu milionów złotych. W sumie to olbrzymie kwoty, decydujące o rozwoju polskiej branży IT. "Trwające obecnie w energetyce przetargi to ogromne postępowania, które być może ustalą strukturę rynku IT w Polsce na lata, a wbrew pozorom rynek w Europie nie jest zdominowany przez 2-3 międzynarodowych graczy. Tam firmy energetyczne już zrozumiały, że złudne jest przekonanie o poprawie funkcjonowania przez wdrożenie «międzynarodowych» rozwiązań" - uważa Tomasz Bendlewski.
Czy polskie firmy energetyczne, będące własnością państwa, powinny uwzględniać interes rodzimych dostawców IT - właśnie w interesie narodowej gospodarki? To pytanie dotyczące bardziej poziomu makroekonomii i gospodarki jako takiej niż tematyki IT, nie ma wszak jednoznacznej odpowiedzi. Ale praktyka kolejnych przetargów tę odpowiedź powinna przynieść. Wydaje się, że szala przechyla się w stronę dużych dostawców o zagranicznej proweniencji, co oczywiście oznacza kłopoty dla takich potęg polskiego rynku, jak Sygnity czy Asseco.
Rozmówcy z branży energetycznej przyznają, że etos branżowy - poczucie bycia energetykiem - jest często znacznie silniejszy niż etos profesjonalny, czyli przynależność do grupy zawodowej informatyków. IT w energetyce do tej pory tworzyło zamknięty i skupiony na sobie krąg. To zaś oznacza, że brakowało dopływu "świeżej krwi", umiejętności nowego spojrzenia na zastaną sytuację. Jednak za sprawą stopniowej migracji specjalistów z branży telekomunikacyjnej zaczyna się to zmieniać, istotny był też zastrzyk zachodniego know-how z przejmowanych spółek Vatenfalla, który wycofał się z naszego rynku.
Czasem padają i ostrzejsze uwagi - że specjaliści IT w energetyce skupiają się na swoich firmach i obronie swojego miejsca pracy - więc mało interesują się tym, co robią inni, zwłaszcza jeśli chodzi o poznawanie doświadczeń światowych. Zdarza się (częściej niż w innych branżach), że menedżerowie IT unikają kontaktów z mediami, nie chcą publicznej konfrontacji swoich umiejętności i osiągnięć.
Jeden z menedżerów IT z sektora energetyki nie kryje swojej opinii: "IT w energetyce jest bardzo zróżnicowane. Od niezłej automatyki urządzeń generujących i realizujących dystrybucję energii, po przestarzałe systemy billingowe. Po drodze są rozproszone klocki z systemów ERP (z efektów «wdrożeń systemów ERP», co w przypadku spółek energetycznych jest stwierdzeniem nadmiarowym), siermiężne aplikacje gromadzenia danych pomiarowych, zalążki pracy grupowej i brak poważnych platform wsparcia procesów. Wszystko to w związywanej sznurkami organizacji, przy klinczującym się systemie zarządzania oraz braku długoletniej strategii. Menedżerowie bywają różni, często bez szerszego doświadczenia w firmach będących «konsumentami» informatyki i ograniczani warunkami zatrudnienia i poziomem decyzyjności. Nietrwałość zarządów nie sprzyja kreowaniu i realizacji strategicznych wizji, bo następny zarząd uważa, że «ma obowiązek» wykazać, że poprzedni robił źle. Dlatego szuka się i realizuje «wodotryskowe» projekty o niewielkim wpływie na rzeczywisty stan IT w kluczowych obszarach działalności koncernów.
Zdaniem naszego rozmówcy, żeby zmienić IT w energetyce w Polsce, potrzeba faktycznej motywacji do zmian w kierunku optymalizacji kosztów i wykorzystania IT jako platformy automatyzacji i ujednolicania procesów. Dobrze, że zaczyna to być już w niektórych miejscach widoczne.