Przekupieni programiści

Borland oskarża Microsoft o przejmowanie programistów i tym tłumaczy ostatnie kłopoty finansowe firmy.

Borland oskarża Microsoft o przejmowanie programistów i tym tłumaczy ostatnie kłopoty finansowe firmy.

W ubiegłym tygodniu producent narzędzi programistycznych Borland International wniósł pozew przeciwko firmie Billa Gatesa, oskarżając ją o "kradzież" najlepszych swoich programistów. Prowadzona rzekomo przez Microsoft w ciągu ostatnich kilku lat akcja przejmowania pracowników Borlanda, zdaniem dyrektora wykonawczego Delberta Yocama, miała doprowadzić do eliminacji firmy z rynku. Dla Borlanda Microsoft jest obecnie największym konkurentem.

W pozwie wniesionym do sądu w kalifornijskim okręgu Santa Clara, Borland wskazuje na fakt, że w ciągu ostatnich 30 miesięcy Microsoft przejął co najmniej 34 czołowych programistów, inżynierów i menedżerów, którzy jednocześnie wynieśli z firmy strategiczne informacje, zwłaszcza dotyczące technologii. Ponadto Borland utrzymuje, że tym właśnie należy tłumaczyć nie najlepsze wyniki finansowe firmy w ostatnich kwartałach. "Chcemy tylko, aby zostawili nas w spokoju. Obecnie wygląda to tak, jakby na pustyni Microsoft kradł nam butelki z wodą" - twierdzi Delbert Yocam, który od ubiegłego roku kieruje Borlandem.

Obecnie rywalizacja Microsoftu i Borlanda skupia się przede wszystkim na narzędziach programistycznych, wcześniej firmy konkurowały głównie na rynku baz danych dla komputerów PC. Mimo że pierwsze wersje bazy danych MS Access, jak twierdzą specjaliści, miały wiele błędów, firmie Billa Gatesa udało się uzyskać przewagę nad konkurencyjnym produktem Borlanda Paradox dla Windows. Jako powód podaje się agresywną politykę cenową Microsoftu i powiązanie bazy danych z najpopularniejszym zestawem aplikacji biurowych MS Office.

Stowarzyszenie Umarłych Borlandowców

Pracownicy, którzy odeszli w ciągu ostatnich miesięcy z Borlanda, utworzyli nieformalną grupę zwaną Dead Borlanders Society, kontaktującą się za pośrednictwem poczty elektronicznej z kolegami, nadal pracującymi w macierzystej firmie w Scotts Valley. Zdaniem przedstawicieli Borlanda, dzięki istnieniu tej grupy i ożywionej wymianie informacji między pracownikami obu firm Microsoft miał nie tylko dostęp do planów Borlanda, ale również mógł się zorientować, którzy z zatrudnionych tam byliby gotowi podjąć pracę w Redmond.

Spośród byłych pracowników Borlanda największą karierę zrobił Brad Silverberg, który obecnie jest jednym z wiceprezesów Microsoftu. Przeszedł do Microsoftu w 1989 r., a już w 1994 r. świętował premierę systemu operacyjnego Windows 95, jako szef projektu. Zdaniem dawnych pracodawców, Silverberg nie tylko odpowiada w Redmond za nowy system operacyjny, ale również był głównym inicjatorem napływu kadr z Borlanda. Według jednego z oskarżeń zawartych w pozwie wniesionym przed tygodniem, Brad Silverberg namawiał we wrześniu ub.r. Paula Grossa, wiceprezesa i dyrektora odpowiedzialnego za technologię w Borlandzie, do przejścia do Microsoftu. W zamian Paul Gross miał otrzymać bardzo wysokie wynagrodzenie, nieruchomość w stanie Waszyngton, pakiet akcji i trzymiesięczny urlop. W przedsięwzięciu uczestniczył ponoć również Bill Gates, który dorzucił kolejne pół miliona USD, aby przekonać Grossa.

Wyciąg z kadr

Rzecznik Microsoftu twierdzi, że oskarżenia Delberta Yocama są zupełnie bezpodstawne. "Rekrutacja kadr jest częścią życia w przemyśle informatycznym. W ciągu ostatnich trzech lat zatrudniliśmy 6793 osoby" - twierdzi rzecznik firmy. W tym samym czasie zatrudnienie w Borlandzie spadło z 1900 do 900 osób. Na początku tego roku firma ze względu na obniżenie kosztów zmuszona była zwolnić ok. 300 pracowników.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200