Proszę nie obrażać mojej inteligencji

Kiedy słucham monologów wygłaszanych przez specjalistów ds. klientów strategicznych z kolejnych firm informatycznych, myślę sobie: ludzie, gdzie się podziały wasze wiedza i kreatywność, kto wam przekazał jedynie słuszny model marketingowca? Ja nie odróżniam, z której firmy jesteście!

Kiedy słucham monologów wygłaszanych przez specjalistów ds. klientów strategicznych z kolejnych firm informatycznych, myślę sobie: ludzie, gdzie się podziały wasze wiedza i kreatywność, kto wam przekazał jedynie słuszny model marketingowca? Ja nie odróżniam, z której firmy jesteście!

Praca w administracji publicznej nareszcie zaczyna być interesująca. Coraz więcej tutaj miejsca dla ludzi, którzy przede wszystkim szukają swojej szansy i okazji do zrobienia kariery zawodowej. Wielkie pieniądze dla biznesu w szerokim otoczeniu administracji się skończyły. Nadchodzi dziesięciolecie rewolucji informatycznej w Polsce, rewolucji, która może się stać tylko dzięki temu, że administracja publiczna musi gonić Europę.

Na młode wilki obława

Po wielkim boomie informatyki zbudowanym na najprostszych trikach biznesowych, kiedy komputery można było postawić w każdym miejscu, dorośliśmy do momentu, gdy zaczyna się realizacja projektów informatycznych w administracji publicznej według nowej formuły - złożonych i głębokich. Wielki projekt CEPiK to ostatnie tchnienie starej rzeczywistości. Projekt pomyślany według klasycznego wzorca: ogromne pieniądze i giganci rywalizujący o zwycięstwo. Wielkie widowisko, wielka feta. To jak żerowisko rekinów, to jak bitwa oĘwszystko. Kto w tej walce zwycięży, obejdzie pole bitwy z miną zwycięzcy. Pokonani nie będą już mieli śmiałości nigdy powiedzieć, że coś jeszcze znaczą.

Może nareszcie uświadomimy sobie, że trzeba szukać innej, nowszej formuły informatyzacji. Do administracji trafiły już zastępy młodych wilków. Mają wiedzę, są głodni sukcesu i pazerni, uczą się niezwykle szybko. Starzy będą nadążali za wilkami jeszcze przez trzy, cztery lata, będą mogli rzetelnie przekazywać swoją wiedzę i doświadczenie, aż uznają swoją porażkę. Skoro taka jest kolej rzeczy, to jak najszybciej trzeba zbudować nowy model funkcjonowania informatyki w administracji oparty na zasadach biznesowych, nowy model relacji administracji z biznesem. BIZNES nie może uwierzyć, że administracja to też specyficzna forma biznesu. I właśnie z tym BIZNESEM jest największy kłopot.

Bardzo proszę nie obrażać mojej inteligencji, gdy decydujecie państwo w swoich firmach o zakwalifikowaniu nas (nas, tzn. urzędów, ministerstw i wszelkich innych central) do kategorii waszych partnerów strategicznych. Ja już wiem wcześniej od was, że kiedy administracja ruszy w pogoń za Europą, zaczniecie nas raczyć swoimi tytułami partnera strategicznego. Nie musicie wysyłać swoich specjalistów od kontaktów z klientami strategicznymi, aby mi przekazywać światłą nowinę, że staliśmy się klientem strategicznym waszego BIZNESU informatycznego. Sam to wiem. W tym procesie hołubienia administracji są jednak ciekawe relacje, jak choćby te z "beżowymi panienkami" i "młodzieńcami z brylantyną we włosach".

Zgrana taśma

"Dzień dobry, jestem z firmy xyz... (mówi <beżowa panienka>), jesteśmy jedną z największych firm na świecie zajmującą się..., mamy doświadczenia w realizacji projektów informatycznych w... (tutaj można wymienić 3/4 świata)... , być może Pan coś słyszał o nas..., dowiedziałem/am się, że realizujecie Państwo nowy projekt ..., chętnie zaprezentuję naszą ofertę... (kontynuuje <młodzieniec z brylantyną we włosach>), chcielibyśmy uczestniczyć w waszym projekcie...". Ten monolog tak samo trudno przerwać jak perorę sprzedawcy odkurzacza, który odwiedził mnie z rewelacyjną ofertą nabycia sprzętu w cenie wielokrotnie wyższej od towarów rynkowych podobnej klasy.

Po tym, jak zyskałem miano partnera strategicznego i zostałem obrażony po raz pierwszy, moja inteligencja cierpi po raz drugi. Cierpi tym bardziej, gdy zgodzę się na wizytę specjalisty marketingu, który będzie roztaczał nade mną swoją opiekę. Żenujący spektakl, z którego wynika, że... opiekun reprezentuje największego (nie bójmy się tego określenia) dostawcę... Mamy (ciągnie on dalej) ...dziesiąt tysięcy specjalistów w naszych laboratoriach... (i kończy)... Co państwa interesuje w naszej ofercie? Aha, i jeszcze mówi do mnie: Panie Zbyszku...

Kiedy słucham tych monologów wygłaszanych przez specjalistów ds. klientów strategicznych z kolejnych firm informatycznych, myślę sobie: ludzie, gdzie się podziały wasze wiedza i kreatywność, kto wam przekazał jedynie słuszny model marketingowca? Ja nie odróżniam, z której firmy jesteście! Czym wy się od siebie różnicie? Nawet tak samo się ubieracie. Jeżeli mamy robić interesy, to nauczcie się swojej roli od początku. Dlaczego można mówić monolog Kordiana tysiące razy i zawsze z sercem, i inaczej. Nie chcę słuchać tej samej taśmy, chcę słuchać kolejnej interpretacji. Wyrzućcie implanty i zacznijcie używać tego, co macie w dostatecznej wielkości - własnej inteligencji i... nie obrażajcie mojej.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200