Projekt, którego szkoda

Najwyższa Izba Kontroli negatywnie oceniła brak w zawartej umowie z Prokomem należytego zabezpieczenia interesów ZUS-u.

Najwyższa Izba Kontroli negatywnie oceniła brak w zawartej umowie z Prokomem należytego zabezpieczenia interesów ZUS-u.

Gdy czyta się dziś wywiady z głównymi konstruktorami projektu Kompleksowego Systemu Informatycznego Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, których udzielili nam przed prawie dwu i pół rokiem, łza się w oku kręci. Mieliśmy być tacy piękni, młodzi i bogaci... Zdecydowaliśmy się na przypomnienie czterech naszych publikacji, spośród wielu poświęconych temu wydarzeniu, ponieważ uznaliśmy, że warto czasami powspominać. Warto wyciągnąć wnioski. Emocje dawno opadły - bardzo dobrze - i nadszedł czas rozliczeń. Niestety, bolesnych rozliczeń.

Nie będę przypominał wszystkich ustaleń Najwyższej Izby Kontroli - te relacjonowane były w każdym polskim dzienniku i we wszystkich telewizjach - poza jednym, a mianowicie, że projekt ten był niewykonalny. Wskazywaliśmy na to przed dwoma laty. Mimo iż atmosfera towarzysząca zawieraniu kontraktu między ZUS-em a Prokomem nie nastrajała optymistycznie, była spora grupa osób życząca powodzenia temu przedsięwzięciu. Należałem do niej również ja. Szanse były małe, ale wierzyliśmy w organizacyjny i informatyczny cud. Mijały tygodnie, miesiące, lata, a wraz z nimi okazywało się, że była to naiwna wiara. Pozostało brutalne życie. Pozostały trudne problemy.

Za niepowodzenie przedsięwzięcia wielu wini Prokom. Przynajmniej po części mają rację. Firma ta nie wywiązała się z podjętego zadania. Nie mogła się wywiązać przy takich warunkach realizacji projektu. Myślę, że było to wiadome w momencie startu. Pamiętajmy jednak o ważnej kwestii. Wstępnie chęć realizacji projektu zgłosiły 43 firmy. Potem pozostały trzy. Wygrała jedna. Już po tym rozstrzygnięciu padały kolejne "ciekawe" propozycje ze strony innych firm, np. budowy kont ubezpieczonych w siedem miesięcy. Warto zauważyć, że wszystkie te firmy w przypadku wygranej podzieliłyby dziś los Prokomu. Czy firmy startujące do przetargu były świadome niewykonalności systemu w wymaganym czasie i funkcjonalności? Trzeba założyć, że były, albowiem wszystkie pochodziły z grona firm profesjonalnych i doświadczonych. Dlaczego więc startowały? Czyżby w tym biznesie brało się wszystko, co jest do wzięcia? O tym, że jednak nie wszystko udaje się zrealizować, przekonał się w tym przypadku Prokom.

Prokom jest winny niedotrzymania umowy, niedotrzymania danego słowa. To nie jest tylko sprawa pieniędzy, to sprawa honoru i odpowiedzialności. Nie zmienią tego nawet niezaprzeczalnie ogromne wysiłki tej firmy czynione w trakcie realizacji projektu.

Winni niepowodzenia tego przedsięwzięcia są państwowi urzędnicy, którzy dopuścili do realizacji niemożliwego do zrealizowania w tak krótkim czasie projektu (więcej - wręcz ponaglali, by go rozpocząć). Dla nich nie ma żadnego usprawiedliwienia. Nie jest bowiem usprawiedliwieniem brak wiedzy czy interes polityczny. Mimo obserwowanego kryzysu instytucji państwa, należy domagać się ich sprawiedliwej oceny. Jeśli z ust urzędników Najwyższej Izby Kontroli padają słowa o obszarach korupcjogennych, to również musimy traktować je poważnie.

I jeszcze jedno. Przez cały czas trwania projektu mieliśmy ogromne kłopoty z dotarciem do wyczerpujących informacji na temat jego realizacji, zarówno ze strony ZUS-u, jak i Prokomu. Nie dziwię się strategii Prokomu. Milczenie w takiej sytuacji i liczenie na zmęczenie pytających (dziennikarzy wielu mediów, z których niewielu orientowało się "czym to się je") było najlepszym posunięciem. Niedopuszczalne jest to jednak w przypadku ZUS-u, instytucji utrzymywanej z publicznych funduszy i gospodarującej naszymi pieniędzmi. Gestem przełamującym tę sytuację jest zapowiedź prezesa ZUS-u Lesława Gajka o gotowości ujawnienia umowy zawartej z Prokomem, jeśli ten, jako druga strona, wyrazi na to zgodę. Na razie odpowiedzią znów jest milczenie. Zapytam więc Prokom wprost: dlaczego nie możemy poznać umowy?

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200