Program dla zaawansowanych

Uczestnictwo w 5. Programie Ramowym bez wątpienia ma znaczenie prestiżowe, zwłaszcza wobec tak niewielu zaakceptowanych zgłoszeń z Polski. "Dla nas to również wspaniała okazja do współpracy z podmiotami zagranicznymi" - podkreśla Grzegorz Kołodziej. Polskie ośrodki naukowe nie szukają zbyt aktywnie partnerów, na ogół nie widzą ich także wśród przedsiębiorstw przemysłowych. Firmy oczekują bowiem pełnego przygotowania projektu, jego kontroli i wdrożenia. Placówki naukowe z kolei wolą powierzyć te zadania partnerom, traktując je jako niegodne prawdziwej działalności naukowej. I choć nie zawsze tak się dzieje, to do 5. Programu Ramowego przystąpiliśmy nie przygotowani.

"Przy polskich uczelniach i instytutach naukowych powinny działać centra transferu technologii z prawdziwego zdarzenia" - mówi prof. Michał Kleiber. Ułatwiałyby one kontakt placówek naukowo-badawczych ze światem zewnętrznym, tak aby opracowywane rozwiązania mogły znaleźć praktyczne zastosowanie. Bez nich jednak trudno myśleć o zwiększeniu naszego udziału w naukowych programach unijnych. Z drugiej strony, w Polsce mało środków przeznacza się na innowacje i działalność badawczo-rozwojową. Dotyczy to szczególnie małych i średnich przedsiębiorstw. Udział w 5. Programie Ramowym otwiera pod tym względem nowe perspektywy - polskie placówki naukowo-badawcze mogą współpracować z firmami ze wszystkich krajów UE.

Aby zdobyć grant w programie Unii Europejskiej, trzeba wejść w skład konsorcjum, którego uczestnikami powinni być partnerzy z UE. "Kandydaci z Unii - mogą startować do konkursów bez nas. My bez nich - nie, bo urzędnicy z Brukseli do tego nie dopuszczą" - mówi prof. Ryszard Tadeusiewicz, rektor Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. Uczestnictwo w 5. Programie Ramowym oznacza, że w pewnym sensie już jesteśmy w Unii. Jednak podobnie jak w przypadku negocjacji przedakcesyjnych, trudno mówić o symetrii osiąganych kompro-misów - Polska bowiem występuje w roli petenta. Musimy się pogodzić z tym, że 5. Program Ramowy jest dla nas w tym sensie niesprawiedliwy.

W typowym projekcie powinno brać udział 4-7 niezależnych partnerów, pochodzących z przynajmniej 3 różnych państw Unii Europejskiej bądź z nią stowarzyszonych. W ocenie projektu bierze się pod uwagę innowacyjność oraz zgodność z generalnymi celami stawianymi przez Unię Europejską. Zgłaszane projekty nie muszą się zakończyć wdrożeniem - wystarczy prototyp. Wymagane jest dokładnie określenie, kto jest użytkownikiem (odbiorcą) tworzonego rozwiązania. Dla urzędników unijnych kluczowa jest odpowiedź na pytanie, czy zgłaszający projekt dąży do osiągnięcia zadeklarowanych celów, czy raczej kieruje się doraźnym zyskiem. Zyski bowiem powinien przynieść nie sam projekt, ale opracowany na jego podstawie produkt rynkowy.

Istotne jest również realistyczne szacowanie kosztów. Jeśli są one zaniżone, to oczywiście przekroczenie budżetu będzie w całości obciążało podmioty biorące udział w projekcie.


TOP 200