Problemy na linii

Straciliśmy dużo czasu, zwlekając z wprowadzeniem rzeczywistej konkurencyjności naszego rynku telekomunikacyjnego, o czym świadczy chociażby bardzo wysoki poziom cen usług.

Straciliśmy dużo czasu, zwlekając z wprowadzeniem rzeczywistej konkurencyjności naszego rynku telekomunikacyjnego, o czym świadczy chociażby bardzo wysoki poziom cen usług.

10-letnie opóźnienie rozwoju rynku telekomunikacyjnego w Polsce zawdzięczamy specyficznej filozofii wprowadzania konkurencji zaczynając od rynku lokalnego, wraz z obciążeniem operatorów podwójnymi zobowiązaniami - w postaci inwestycji i opłat koncesyjnych. Nie chodzi tu jednak tylko o błędy popełnione w przeszłości.

Chociaż od 1 stycznia 2002 r. nastąpiła formalna liberalizacja połączeń międzystrefowych, zaś rok później międzynarodowych (do tego niezwykle dochodowy segment połączeń do sieci komórkowych jest formalnie otwarty od początku ub.r.), to nie nastąpiło spodziewane ożywienie rynku. Analizy cen usług detalicznych wskazują, że do tej pory nie zadziałały mechanizmy konkurencji. Większość alternatywnych operatorów, szczególnie tych osadzonych na rynku od lat 90., do tej pory nie rozpoczęła efektywnej działalności. Stosunkowo najłatwiej wejść na rynek nowym operatorom, niebudującym pełnej infrastruktury, którzy koncentrują się na wielkich aglomeracjach. Tworząc elementy sieci, dostosowują się do wymagań związanych z przyłączeniem do sieci Telekomunikacji Polskiej.

Tymczasem zasiedziali operatorzy, koncesjonowani w latach 90., konstruowali swoją sieć wg wymagań specyficznych dla działalności operatora lokalnego. Dlatego punkty styku z siecią TP były lokalizowane w strefowych centralach końcowych. W odpowiedzi na dążenia tych operatorów do uruchomienia nowych rodzajów działalności (usług: międzystrefowych, międzynarodowych i komórkowych) TP wymaga obecnie budowy nowych punktów styku w centralach tranzytowych, co oznacza w praktyce nie tylko dublowanie dokonanych już wcześniej inwestycji, ale i znaczne opóźnienie rozpoczęcia działalności. Tymczasem ci właśnie operatorzy mają rozbudowane struktury obsługi klientów i lepszą niż nowi operatorzy możliwość dotarcia do klientów spoza wielkich aglomeracji.

Problemy na linii

Koszt średnio intensywnego korzystania z telefonu komórkowego względem siły nabywczej (USD PPP)

Problemy na linii

koszt połączeń z telefonami komórkowymi względem siły nabywczej

Problemy na linii

Koszt połączeń internetowych w wartościach bezwzględnych

To właśnie w działalności tych operatorów można upatrywać nadziei na upowszechnienie usług konkurencyjnych. Dlatego zasługują na szczególne wsparcie regulatora.

Liberalizacja rynku międzystrefowego zbiegła się z prywatyzacją TP, w wyniku której na przełomie lat 1999/2000 skonfliktowane resorty skarbu i łączności walczyły o władztwo nad regulacją rynku. W rezultacie decyzją rządu powstał harmonogram deregulacji rynku, który sam w sobie nieszkodliwy, poprzez swoją niejawność oraz destabilizowanie procesów regulacyjnych i legislacyjnych przez niemal rok stał się (w połączeniu z procesem prywatyzacji) przyczyną kilkuletniego paraliżu. Po odejściu ekipy przygotowującej prywatyzację zapisy tego harmonogramu, zawarte i zmodyfikowane w umowie prywatyzacyjnej, stały się polem domysłów i hamulcem działań regulatora. Do dzisiaj regulator, ustawodawca i niektórzy przedstawiciele TP powołują się na owe tajemnicze zapisy, próbując uzasadnić swoje racje.

Rozregulowanie

Wciąż brakuje efektywnej regulacji. Status organu regulacyjnego, jakim jest Urząd Regulacji Telekomunikacji i Poczty, jest z gruntu odmienny od statusu zwykłego organu administracji. Organ regulacyjny powinien działać na podstawie opublikowanego zestawu celów i zasad regulacji wraz z harmonogramem czasowym, jak również podejmować wszelkie rozsądne środki, których celem jest osiągnięcie przyjętych celów regulacyjnych. Tymczasem dzisiaj decyzje zapadają opieszale i arbitralnie - do końca procesu administracyjnego nie jest znane stanowisko organu regulacyjnego, a egzekucja decyzji nie istnieje.

Kompromis, jeśli jest narzucony decyzją regulatora, musi być uzasadniony i również oceniony w kategoriach skutków ekonomicznych krótko- i długoterminowych.

Nie do zaakceptowania jest obecnie toczący się permanentny spór kompetencyjny pomiędzy URTiP a Urzędem Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Nie do utrzymania jest sytuacja ignorowania uwag regulatora w procesie legislacyjnym lub wprost przeciwnie - przerzucania nań odpowiedzialności za legislację w przypadkach bardziej skomplikowanych merytorycznie.

Wbrew utartemu mniemaniu, w URTiP jest zatrudnionych niewiele osób zajmujących się regulacją, a ich wiedza i doświadczenie, szczególnie w przypadku nowo zatrudnionych, pozostawia wiele do życzenia. Pomimo świadomości tych braków, regulator nie wspiera kształcenia swoich pracowników, a ich obciążenie zadaniami uniemożliwia w praktyce samokształcenie. Regulator nie ma pieniędzy na zatrudnienie fachowców, szkolenie personelu, powołanie ekspertów do najważniejszych zadań.

Niechlubny rekord

Raport przygotowany przez Instytut III Rzeczypospolitej i Centrum Studiów Regulacyjnych Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową w dużej części zawiera przekaz bardzo pesymistyczny - straciliśmy bardzo dużo czasu, zwlekając z wprowadzeniem rzeczywis-tej konkurencyjności naszego rynku telekomunikacyjnego, o czym doskonale świadczy bardzo wysoki relatywny poziom cen usług w ofercie działających w Polsce operatorów. Przykładowo, Polska jest rekordzistką, jeśli chodzi o wysokość cen połączeń GSM w odniesieniu do zamożności społeczeństwa. Zdaniem autorów raportu Perspektywy polskiego rynku telekomunikacyjnego sytuacja ta jest zapewne przyczyną niskiej - w porównaniu z innymi krajami europejskimi - penetracji telefonii komórkowej.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200