Pracować to nie znaczy zawsze to samo

Atrakcyjne projekty, modne narzędzia, korzyści biznesowe, podwyżki, kariera - oto słowa, które na stałe zagościły w słowniku informatyków. Tymczasem jest grupa osób, dla której hasła te nie mają większego znaczenia. Dla niej najważniejszym motorem do pracy jest cel, nie mający nic wspólnego ze wskaźnikami ekonomicznymi. Ludzie ci nie zarabiają zbyt wiele, a mimo to są szczęśliwi i mają głębokie przekonanie, że ich praca ma sens. A pracują w... organizacjach non-profit.

Atrakcyjne projekty, modne narzędzia, korzyści biznesowe, podwyżki, kariera - oto słowa, które na stałe zagościły w słowniku informatyków. Tymczasem jest grupa osób, dla której hasła te nie mają większego znaczenia. Dla niej najważniejszym motorem do pracy jest cel, nie mający nic wspólnego ze wskaźnikami ekonomicznymi. Ludzie ci nie zarabiają zbyt wiele, a mimo to są szczęśliwi i mają głębokie przekonanie, że ich praca ma sens. A pracują w... organizacjach non-profit.

Większość informatyków trafia do fundacji przez przypadek. "Wszystko zaczęło się od tego, że skradziono mi radio z samochodu" - mówi Krzysztof Masłowski z Fundacji im. Stefana Batorego. - "Postanowiłem coś z tym zrobić i zorganizowałem parking strzeżony. Pilnowali go wszyscy lokatorzy, co stało się okazją do pogawędek. W trakcie jednej z nich sąsiadka, która słyszała, Çże zajmuję się komputeramiČ, zapytała mnie, czy nie przyszedłbym do fundacji Çzainstalować kilku maszynČ. Pomyślałem, co mi szkodzi pomóc... i tak pracuję tu już 8 lat". Innych do organizacji pozarządowych ściągnęli krewni i znajomi. Kilku jednak podjęło tę decyzję z wyrachowaniem. Chciało w ten sposób "odrobić" służbę wojskową po przerwaniu studiów lub traktowało sektor pozarządowy jako miejsce, w którym będą mogli zdobyć doświadczenie niezbędne przy poszukiwaniu nowej pracy. "Patrzę na sprawę realnie. Studiuję i w związku z tym mam zbyt małe doświadczenie i małą możliwość manewru, żeby znaleźć pracę w firmie komercyjnej" - stwierdza Krzysztof Morawski, jedna z osób zajmujących się obsługą informatyczną tzw. Korporacji Szpitalnej, gdzie w jednym budynku mieści się kilka współpracujących ze sobą organizacji pozarządowych. - "Praca w fundacji daje mi szansę na zdobycie niezbędnych doświadczeń". Z czasem okazało się jednak, że praca w organizacjach non-profit to coś więcej niż kolejne zajęcie, które podejmuje się za pieniądze, po to, by potem odejść gdzieś, gdzie można zarobić więcej.

Bez taryfy ulgowej

Na pierwszy rzut oka praca związana z obsługą i rozwojem systemów informatycznych w organizacjach pozarządowych nie różni się zbytnio od pracy w firmach komercyjnych czy instytucjach użytecznoś-ci publicznej. "Im dłużej zastanawiam się nad porównaniem firm komercyjnych i organizacji non-profit, tym więcej dostrzegam podobieństw niż różnic" - mówi Wojciech Bogusz z Fundacji im. Stefana Batorego. Praca ta narzuca podobny rygor związany z harmonogramem zajęć. Wiąże się z koniecznością przychodzenia o określonej porze, a także nadgodzinami. Wszelkie inwestycje i zakupy wymagają rozliczeń, a każda złotówka przeznaczona na informatykę jest dokładnie rozważana wg tych samych procedur, które obowiązują w firmach komercyjnych.

Także skala projektów realizowanych na rzecz organizacji pozarządowych odpowiada podobnym przedsięwzięciom w firmach komercyjnych. Przykładowo, informatycy zatrudnieni w Fundacji im. Batorego, która posiada najlepszą spośród tego typu stowarzyszeń infrastrukturę informatyczną, odpowiadają za wdrożenie systemu finansowo-księgowego, sieć w jej siedzibie, ogólnopolską bazę danych organizacji pozarządowych oraz serwis WWW z informacjami o działalności sektora organizacji pozarządowych. Czasem praca nad rozwojem tych systemów jest trudniejsza niż w przypadku firm komercyjnych, np. system FK wymagał wielu specyficznych modyfikacji, wynikających z niecodziennego charakteru działalności fundacji.

Co więcej, specjaliści zatrudnieni w fundacjach nie mogą również liczyć na "taryfę ulgową" końcowych użytkowników systemów informatycznych. Tak jak w każdym miejscu pracy, tak i tu czasem pojawiają się napięcia i konflikty, wywoływane nie tylko przez końcowych użytkowników, ale także przez "klientów" fundacji - wnioskodawców, którzy nie otrzymali oczekiwanych dotacji. Mimo tych podobieństw, niemal każdy z informatyków zatrudnionych w organizacjach non-profit potwierdzi, że jest to praca inna niż wszystkie.

Cel jest wszystkim

Różnice te są niezwykle subtelne i wynikają raczej ze swoistej atmosfery panującej w tego typu organizacjach, jednak zasadniczo rzutują na charakter pracy. "Myślę, że ta zasadnicza różnica wynika z celu organizacji, dla której pracujemy. Mimo iż obracamy pieniędzmi, celem nie jest wypracowanie zysku, a raczej pomoc i animacja pewnych przedsięwzięć" - wyjaśnia Wojciech Bogusz. Kon- sekwencji wynikających z obrania takiego celu jest co najmniej kilka. To, że organizacja nie wypracowuje zysku, ogranicza współzawodnictwo między poszczególnymi działami i osobami w niej pracującymi. Współzawodnictwo to nie ma również tak jednoznacznie materialnego charakteru. "Na pewno nie grozi nam wyścig szczurów" - zgodnie twierdzą informatycy wspomagający pracę organizacji non-profit.

Szeroki zakres działania organizacji pozarządowych, które wspomagają i animują pewne działania, wyklucza monotonię pracy. Będąc formalnie zatrudnionym w jednej organizacji, można być jednocześnie koordynatorem ogólnopolskiego projektu z odrębnym budżetem i własną polityką zakupową, kontrolować pracę nad okablowaniem strukturalnym w nowej siedzibie fundacji, szkolić lekarzy w zakresie zastosowań informatyki w medycynie i zajmować się codziennym wspomaganiem użytkowników pakietów biurowych. "Gdybym chciał zajmować się równocześnie czymś takim w firmie ÇkomercyjnejČ, musiałaby to być naprawdę duża firma" - żartuje Wojciech Bogusz. Prawdopodobnie nawet w światowym koncernie żaden specjalista nie miałby takiej swobody w doborze narzędzi i sposobu realizacji założonych celów.

Paradoks motywacji

Brak ograniczeń to jedna z podstawowych zalet pracy w fundacji. Nie oznacza on jedynie swobody w codziennych kontaktach między pracownikami, chociaż ta oczywiście jest trudna do przecenienia. Przekłada się ona na strategię organizacji. "Mamy tu do czynienia z całkowitym odwróceniem hierarchii. To my proponujemy pewne ścieżki rozwoju, a zarząd rozważa nasze propozycje" - mówi Marek Tuszyński z Fundacji im. Batorego. Dzięki tej swobodzie informatycy mogą odważniej planować swoje inwestycje - tak było w przypadku Systemu Zarządzania Dokumentami (SzaDok), stworzonego przez XOR Solutions, czy systemu operacyjnego Linux, który działa w fundacji już od... 6 lat.

Oczywiście, ta swoboda w doborze środków nie wyklucza odpowiedzialności za poniesione inwestycje. Jej brzemię może być trudne do udźwignięcia, zwłaszcza jeśli uświadomimy sobie ograniczenia finansowe tego typu organizacji. Odpowiedzialność ta okazuje się jednak najlepszym środkiem motywacyjnym. "Współczesne firmy coraz więcej czasu poświęcają na różnego rodzaju programy motywacyjne i takie, które służą zatrzymaniu pracowników. Tu ludzie przychodzą z odpowiednią motywacją" - wyjaśnia Michał Mach z Fundacji im. Batorego. Okazuje się, że czynnik ten wiąże z firmą znacznie mocniej niż kary i nagrody materialne czy przepisy prawa pracy. "Każdy z nas zapewne zastanawiał się nad tym, czy odejść z fundacji, jednak myśl ta szybko była zastępowana inną - co się stanie ze stosowanymi tutaj systemami, które często są autorskimi rozwiązaniami, od początku rozbudowywanymi przez jedną osobę" - mówi Wojciech Pięcek.

Ludzie przede wszystkim

Kolejną zaletą, płynącą z pracy w organizacjach pozarządowych, jest możliwość kontaktu z ciekawymi ludźmi. "Chyba tylko w takim miejscu mogę współpracować z reżyserem znanych filmów i podpatrywać wybitnych naukowców czy działaczy społecznych" - stwierdza Wojciech Bogusz. Obcowanie z takimi ludźmi wzbogaca intelektualnie i nie pozostaje bez wpływu na komfort codziennej pracy informatyków. Na pewno nie grozi im frustracja, związana chociażby ze współpracą z użytkownikami. "Praca w fundacji stawia pewne wymagania ogólne. Jeżeli ktoś im sprosta, poradzi sobie również z korzystaniem z sieci komputerowej i podstawowych programów użytkowych. W innych firmach często spotykałem ÇbiedakówČ, zmuszonych do obsługi komputera, którzy po prostu nie byli w stanie zrozumieć działania najprostszych programów, uczyli się więc wszystkiego na pamięć - z łatwym do przewidzenia skutkiem. W fundacji właściwie wszyscy, jeżeli tylko chcą, mogą poznać potrzebne narzędzia" - mówi Krzysztof Masłowski.

Firma nie narażona na sukces

Mimo przyjaznej atmosfery i dużej dozy swobody, praca w fundacji nie jest pozbawiona wad. Podstawową są znacznie niższe zarobki, które zresztą ulegają czasem... samoograniczeniu. "Są uzależnione od przyjętego budżetu i nakładów na inwestycje. W tym sensie to my proponujemy rozdział funduszy między wydatki na sprzęt i systemy oraz nasze wynagrodzenie" - mówi Marek Tuszyński. Są również bardziej subtelne niedogodności. "Czasem największe zalety tej pracy odczuwamy jak wady. Nasza ÇfirmaČ nie jest przebojowa, nie zdobywa rynków i nie jest Çnarażona na sukcesČ w tej mierzalnej skali" - mówi Wojciech Bogusz. A w końcu w każdym człowieku tkwi chęć weryfikacji swoich dokonań, porównania ich z osiągnięciami innych ludzi z podobnych instytucji. Zakres działalności organizacji pozarządowych jest na tyle szeroki, że trudno o jakiekolwiek porównania, zwłaszcza w zakresie systemów informatycznych.

Z czasem pewną pułapką może stać się silna identyfikacja z tego typu organizacjami, których działalność z różnych względów wzbudza w niektórych osobach pewne kontrowersje. Nie jest to coś, co spędza sen z powiek zatrudnionym w nich ludziom, może być jednak przyczyną pewnego dyskomfortu, zwłaszcza gdy sam fakt pracy w takim miejscu staje się przyczyną bezpodstawnej nagonki. Trudno również jednoznacznie ocenić, jak do tego typu organizacji będą się odnosić przyszli pracodawcy. Niektórzy z nich zatrudnienie w nich mogą przecież uznać za dowód "życiowej niezaradności". O tym, jak bardzo się mylą, chyba nie trzeba nikogo przekonywać.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200