Powoli, ale skutecznie

Wpływ funduszy europejskich na polski rynek IT będzie zależał nie tylko od ich wysokości, lecz także umiejętności wpisania ich w długofalowe procesy rozwoju cywilizacyjnego i gospodarczego kraju. Andrzej Gontarz

Wpływ funduszy europejskich na polski rynek IT będzie zależał nie tylko od ich wysokości, lecz także umiejętności wpisania ich w długofalowe procesy rozwoju cywilizacyjnego i gospodarczego kraju. Andrzej Gontarz

Jeszcze nie tak dawno temu wydawało się, że po uruchomieniu europejskich funduszy strukturalnych wszystko w polskiej branży IT zmieni się na lepsze. Rok 2004 był rokiem wielkich nadziei i oczekiwań. Unijne środki miały przyczynić się do uruchomienia istniejącego w naszym kraju potencjału rozwojowego. Wśród przedstawicieli polskiego sektora IT panowało niemal powszechne przekonanie, że europejskie pieniądze przyczynią się do pobudzenia rozwoju cywilizacyjnego i wielkiego ożywienia na rynku teleinformatycznym. Jak sytuacja wygląda dzisiaj? Czy rynek IT rzeczywiście zmienił się pod wpływem unijnych pieniędzy, czy widać na nim wielkie poruszenie i ożywienie, czy są zauważalne wzmożone zakupy i wdrożenia?

Jak na razie nie daje się zauważyć jeżeli nie rewolucyjnych, to przynajmniej zdecydowanych, znaczących zmian i przekształceń. Być może dlatego, że jest jeszcze na to za wcześnie. Z funduszy europejskich mogliśmy, co prawda, formalnie korzystać już w 2004 r., ale realizacja pierwszych projektów zaczęła się dopiero w roku ubiegłym. Zważywszy, że wiele przedsięwzięć ma charakter długoterminowy, pierwszych poważnych płatności można się spodziewać dopiero w tym roku. Zgodnie z przyjętą dla realizacji europejskich projektów zasadą n + 2, w niektórych przypadkach finansowanie może mieć miejsce nawet dopiero w roku 2008. Jeżeli więc można będzie mówić o istotnych dla branży IT efektach wydawania unijnych pieniędzy, to w dużej mierze będą to efekty odłożone w czasie. Czy można się spodziewać, że będą to efekty zgodne z wcześniejszymi, w wielu wypadkach wręcz euforycznymi oczekiwaniami?

Dzisiaj przedstawiciele firm informatycznych z większą rezerwą niż dwa lata temu wypowiadają się o wpływie funduszy strukturalnych na ożywienie rynku IT w naszym kraju. Niektórzy mówią wręcz o poczuciu rozczarowania lub co najmniej niedosytu. Inni liczą na to, że pozytywne, znaczące konsekwencje rozpoczętych dzisiaj projektów będą zauważalne w późniejszym okresie. Przyczyn takiego stanu rzeczy jest co najmniej kilka.

Mało pieniędzy, dużo wymagań

Po pierwsze, okazało się, że środków europejskich jest znacznie mniej niż byłoby rzeczywiście potrzeba dla zaspokojenia potrzeb i oczekiwań oraz rozbudzonych apetytów. Szczególnie widać to w obszarze działań związanych z infrastrukturą społeczeństwa informacyjnego. Tylko dwadzieścia procent wniosków zgłoszonych przez administrację publiczną w ramach zadania 1.5 ZPORR zostało zakwalifikowanych do realizacji. Reszta została odrzucona nie tylko dlatego, że nie spełniała wymaganych kryteriów. Na większość z nich po prostu już nie starczyło pieniędzy.

Widać po tym, jak wielki potencjał rozwojowy tkwi jeszcze w tym obszarze. To pozwala żywić nadzieję na ożywienie rynku w przyszłości. Problem jednak w tym, że odmrożenie tego potencjału wymaga dużych nakładów finansowych. Ani samorządy, ani administracja rządowa nie dysponują środkami na ten cel. Mało jest projektów, które będą realizowane bez względu na to, czy uzyskają dofinansowanie unijne czy nie. W większości przypadków nie ma żadnej alternatywy dla środków europejskich. Ci, których wnioski zostały odrzucone, będą znowu z nadzieją czekać na fundusze unijne dostępne w kolejnym okresie programowania 2007-2013. Ma ich być znacznie więcej, ale czy rzeczywiście starczy dla wszystkich potrzebujących?

Po drugie, tam, gdzie fundusze są i mogłyby być zagospodarowane, przeszkodą w ich wykorzystaniu okazują się być często skomplikowane procedury ubiegania się o nie. Małe i średnie firmy nie są w stanie samodzielnie poradzić sobie ze wszystkimi formalnymi i prawnymi wymogami. Złożona, trudna, a co za tym idzie kosztowna droga przygotowania wniosków o dofinansowanie skutecznie zniechęca wielu przedsiębiorców do ubiegania się o dodatkowe środki. (Zdarzało się i tak, że do składanej aplikacji trzeba było dołączać po dwadzieścia kilka załączników.)

Dodatkowym utrudnieniem są rozbieżności interpretacyjne przepisów i dokumentów dotyczących ubiegania się i dysponowania środkami europejskimi. Te same zapisy są różnie rozumiane i różnie stosowane przez różne podmioty - inaczej przez organy rządowe, inaczej przez administrację samorządową, inaczej przez ciała oceniające, a jeszcze inaczej przez wnioskodawców. Znane są przypadki odwoływania się do instytucji unijnych w Brukseli w celu rozstrzygnięcia sporu i ustalenia obowiązującej wykładni.

Po trzecie, brak zainteresowania wykorzystaniem funduszy unijnych wynika w wielu przypadkach z błędnego określenia potrzeb potencjalnych beneficjentów. Cele, które zostały zapisane w niektórych zadaniach nie spełniały w ogóle oczekiwań odbiorców przeznaczonych dla nich środków. Na przykład w działaniu 2.1 SPO WKP znalazły się środki, które można wykorzystać tylko i wyłącznie na doradztwo i konsulting. Zabrakło funduszy na wdrożenia. Firmy nie są zainteresowane udziałem w tym zadaniu, bo co im po samym doradztwie, skoro niczemu ono nie służy. Jaki cel może mieć konsulting, jeżeli w ślad za nim nie pójdzie realizacja wypracowanych rozwiązań? Byliby chętni na te fundusze, gdyby można było za nie również wdrożyć wybrany system informatyczny.

Po czwarte, brak wyraźnie wyodrębnionych zadań dotyczących bezpośrednio technik informacyjnych (poza zadaniem 1.5) sprawia, że gros środków wydawane jest na zadania i inwestycje związane z nadrabianiem zaległości i zapóźnień w starej, tzw. twardej infrastrukturze. Pieniądze idą więc głównie na prace budowlane i remontowe, na drogi, na linie produkcyjne i maszyny. Tutaj też zresztą łatwiej o przygotowanie wniosków, gdyż potencjalni beneficjenci mają większe doświadczenie w obsłudze inwestycji z tradycyjnych dziedzin niż z obszaru nowych technik informacyjnych. Wiele firm informatycznych oferuje zainteresowanym pomoc w przygotowaniu projektu wdrożenia, poszukiwaniu środków i przygotowywaniu wniosków. Aktywność sektora IT na tym polu nie jest jednak w stanie zmienić ustalonych zasad rozdziału środków europejskich.

Po piąte, fundusze strukturalne nie zostały wyraźnie wpisane w strategiczne ramy rozwoju państwa i społeczeństwa. Cele określone w Narodowym Planie Rozwoju były tyleż szczytne co ogólne, tak że ostateczna ocena i decyzja była uzależniona w dużej mierze od postaw i zapatrywań komitetów sterujących i paneli ekspertów w województwach. Z drugiej strony, warunek zgodności zgłaszanych projektów z założeniami programów rozwoju wyższego rzędu (powiatowych, wojewódzkich, sektorowych, krajowych, europejskich) powodował, że pozytywnie oceniane były wnioski, które niewiele mówiły o realizacji potrzeb konkretnej społeczności, ale za to formułowane były w retoryce najważniejszych dokumentów o budowie społeczeństwa informacyjnego, rozwoju e-Europy i e-Polski, tworzeniu e-administracji itp.

Nauka na przyszłość

Wielu przedstawicieli branży IT wierzy jednak, że te pierwsze, czasami może nawet nieporadne doświadczenia Polski z funduszami strukturalnymi - nawet jeżeli nie do końca dobrze teraz spożytkowanymi - zaprocentują za kilka lat, zostaną dobrze spożytkowane w przyszłości. Na razie wszyscy jeszcze się uczymy - rząd, samorząd, firmy. Musimy nabrać wprawy w posługiwaniu się nowymi instrumentami finansowymi i nauczyć się stosować je zgodnie z naszymi potrzebami. Sytuacja przypomina trochę tę z udziałem polskich podmiotów w pierwszych programach ramowych - ci, którzy zaryzykowali udział, dzisiaj już czerpią z tego zyski, ci, którzy się wstrzymywali, mają mniejsze szanse, bo muszą się wszystkiego uczyć od początku.

Oczywiście, suma, która zostanie teraz wydana na realizację zakwalifikowanych do refinansowania projektów, nie pozostanie bez wpływu na sytuację na rynku teleinformatycznym. Dzięki funduszom strukturalnym do firm napłynie określona kwota pieniędzy. Jaka dokładnie - jeszcze nie wiadomo. Wiele wydatków na techniki informacyjne jest bowiem ukrytych w budżetach inwestycyjnych z różnych dziedzin i brakuje jak na razie wiedzy o ich wysokości. Pewne jest, że do branży IT trafi co najmniej 120 mln euro z zadania 1.5 ZPORR. Dużo to czy mało? Zdania są podzielone. Jedni uważają, że jak na polskie warunki to kwota znacząca, inni są zdania, że to niewiele.

Problem chyba jednak nie w wysokości przyznanej nam dotacji, lecz umiejętności gospodarowania nią. Konkretna, liczona w setkach milionów złotych kwota zasili polski rynek teleinformatyczny - to fakt. Pytanie tylko, czy to będzie kwota do jednorazowego, szybkiego skonsumowania, czy też kwota, która uruchomi procesy cywilizacyjne i programy inwestycyjne gwarantujące stały, sukcesywny wzrost zainteresowania wydatkami na wdrożenia z zakresu technik informacyjnych. Trudno dzisiaj z całą stanowczością wyrokować, który wariant zwycięży. Zależy to od wielu czynników, w tym m.in. od rozwoju sytuacji politycznej w kraju, kształtu modelu ustrojowego państwa, rozwoju gospodarczego itp.

Przedstawiciele polskiego sektora teleinformatycznego liczą na to, że z każdym rokiem będziemy coraz efektywniej gospodarować unijnymi funduszami. Już dzisiaj np. widoczne są działania korygujące ze strony rządu, który dąży do uproszczenia i ujednolicenia procedur ubiegania się o europejskie środki. Duże pole do działania zarówno firmom, jak i administracji publicznej daje uchwalona niedawno ustawa o partnerstwie publiczno-prywatnym. Potrzeba trochę czasu, żeby wszystkie strony nauczyły się korzystać z istniejących możliwości i instrumentów prawnych. Wszyscy po raz pierwszy mamy do czynienia z działaniami na taką skalę i w takim wymiarze.

Działanie na wyobraźnię

Najważniejsze, jak uważają niektórzy, jest jednak to, że fundusze europejskie uruchomiły wyobraźnię - zarówno przedsiębiorców, jak i przedstawicieli sektora publicznego. Wzrasta świadomość roli technik informacyjnych w działalności biznesowej i w funkcjonowaniu organów administracji publicznej. Upowszechnia się myślenie w kategoriach planów długofalowych, programów perspektywicznych. Coraz bardziej zwraca się uwagę na działania o charakterze ponadlokalnym, regionalnym, wymagające współpracy i zintegrowanego podejścia.

To wszystko będzie owocować lepszym wykorzystaniem środków dostępnych w kolejnych okresach programowania. Być może także zachęci do szukania innych, alternatywnych źródeł finansowania pojawiających się pomysłów. Być może zdobyte przy staraniach o unijne fundusze doświadczenie myślenia kategoriami celów i projektów zainspiruje do rezerwowania własnych funduszy na inwestycje poprawiające jakość życia obywateli czy konkurencyjność firm.

Jeżeli takie postawy okazałyby się trwałe, mogłyby odegrać kluczową rolę w dalszym rozwoju rynku teleinformatycznego w naszym kraju. Upowszechnienie myślenia nastawionego na myślenie o przyszłości, na myślenie o rozwoju z pewnością zaowocowałoby ożywieniem w branży IT. Pomysły zrodzone z inspiracji funduszami strukturalnymi znalazłyby bowiem odzwierciedlenie w wartości konkretnych, realizowanych projektów, wdrożeń i inwestycji.

Trwałe, rokujące dobrze na przyszłość efekty pierwszego okresu korzystania przez nasz kraj z funduszy strukturalnych nie będą zależały w pierwszym rzędzie od wysokości przyznanych nam dotacji. Jednorazowy, nawet bardzo duży wydatek nie zmieni na stałe sytuacji na rynku. Oddziaływanie środków europejskich na rozwój branży IT w naszym kraju nie może być sprowadzane tylko do wielkości jednorazowej kwoty, która trafi do firm w wyniku realizacji zakwalifikowanych do refinansowania projektów. Znaczenie tych funduszy nie leży tylko w ich ilości, lecz także w pobudzaniu, inspirowaniu do dalszej, proinnowacyjnej, prorozwojowej działalności.

Wszystkim powinno zależeć na kształtowaniu trwałych, nastawionych na rozwój postaw, które pozwolą na realizację inwestycji z zakresu nowych technologii, dlatego że są potrzebne, a nie dlatego, że akurat pojawiają się możliwości finansowania. Tylko wtedy można myśleć o stabilnej, z dobrymi perspektywami na przyszłość, sytuacji na rynku. Inaczej będzie to tylko działanie akcyjne, jednorazowy "skok na kasę", bez perspektyw na przyszłość.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200