Potencjał trwania Grupy TP

Nasz superoperator, Telekomunikacja Polska, przedstawił niedawno swój plan strategiczny. Na stronie inwestorskiej TP można znaleźć sześciominutowy spot prezesa Macieja Wituckiego. Inwestorzy mogą być jednak nieco zdezorientowani, ponieważ prezes nie zwraca się wcale do nich, ale do pracowników.

Strategia TP nie zachwyca, bo to strategia rozwagi i przetrwania w czasach głębokiego kryzysu gospodarczego, trwanie na fali łagodnej ewolucyjnej inercji wobec wszystkiego co zmusza do zmian: nowych technologii, warunków rynkowych, regulacji. To próba znalezienia kompromisu pomiędzy koniecznością dopasowania do rynku, którego słabości wbrew obiegowym opiniom, nie są wyłączną domeną TP, a chęcią sprostania oczekiwaniom francuskiego właściciela. Zarząd TP nie jest w łatwej sytuacji, bo zapewne nie do końca zna plany niedawno zmienionego prezesa France Telecom, firmy z dużym udziałem państwa, którą nie było stać na wykrzesanie z siebie ryzykownej innowacji w reakcji na światowy kryzys.

TP cieszy się stabilnością regulacyjną, odsunięciem groźby podziału na część hurtową i detaliczną. Nie słychać dawnej, wojennej retoryki w relacjach z regulatorem, ale też nie widać propozycji, by ten kupiony od regulatora czas wykorzystać na innowacyjne zmiany w oferowaniu produktów hurtowych innym operatorom. Zamiast tego jest ryzykowna politycznie strategia wykorzystania poprawnych relacji z regulatorem do artykułowania kolejnych ustępstw w zamian za obietnice. Regulator zamraża stawki rozliczeń międzyoperatorskich za zakańczanie połączeń w sieciach ruchomych MTR. Ma to podobno ułatwić planowanie inwestycji w sieci komórkowe czwartej generacji, ale przez to abonenci muszą poczekać na obniżki cen, a zbyt wysokie ceny nie sprzyjają rozwojowi rynku nowych aplikacji. Pojawia się oczekiwanie, by w największych aglomeracjach znieść wobec TP obowiązki regulacyjne, pod pretekstem występującej tam konkurencji, chociaż TP oddała te rynki w warunkach, kiedy mogła mieć niezakłóconą przewagę, a z wykonaniem kwestionowanych obecnie obowiązków często się ociągała. Czy nie lepiej byłoby rozważać wycofywanie się ze stosowania narzędzi dyscyplinujących TP w warunkach, kiedy będzie konkurencyjna, hurtowa, a nie tylko detaliczna, oferta usług, zamiast robić to a-konto obiecanych inwestycji?

Co powie mama?

Mówienie - w jakimkolwiek kontekście - o telefonii stacjonarnej jako jednym z filarów planu strategicznego TP w sytuacji, kiedy firma traci dynamicznie przede wszystkim rynek dostępu szerokopasmowego, jest dziwacznie archaiczne. Widać tu ślad francuskiej strategii France Telecom, gdzie w diametralnie innych warunkach rynkowych chce się utrzymać zupełnie inaczej uciekających abonentów przy pomocy usług głosowych specjalnej jakości. Również deklaracja wypłaty dywidendy wygląda na skierowaną do FT, głównego właściciela TP. Jak takie koncepcje powiązać z ogromnymi potrzebami inwestycyjnymi i koniecznością budowania wartości firmy? W strategii mówi się o zakupach systemów IT usprawniających zarządzanie spółką, systemach obsługi klienta CRM, które mają znieść zwyczaj stawiania pieczątek na jakichś drukach. Nie widać natomiast przekonujących wyjaśnień w sprawie inwestycji w sieci dostępowe, sposobu realizacji zobowiązań inwestycyjnych w ramach porozumienia z UKE, inwestycji uzupełniających sieci budowane przez samorządy za pieniądze unijne, w tym w ramach regionalnych programów operacyjnych i programu Rozwój Polski Wschodniej. Nie ma też informacji, na czym mają polegać inwestycje kluczowe w 10 największych aglomeracjach.

Komórki do wynajęcia

Chyba jedynym z nielicznych tematów, który ożywił przerwę na kawę analityków rynkowych przysłuchujących się strategii TP, była zapowiedź przymiarek do zakupów na rynku krajowym. Prezes TP zadeklarował, że ma do wydania 8 mld zł i wskazał otwarcie, chociaż niekoniecznie szczerze, jeden z konkretnych celów - operatora komórkowego Play.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200