Polskie WWW są po prostu kiepskie

Kto powinien zarządzać tego typu projektami? Jakie są zadania takiego zespołu?

Gdy podejmowałem rozmowy o tworzeniu serwisu w pewnych firmach, a one ustanawiały odpowiedzialnym za projekt informatyka, zamiast osobę z działu marketingu lub public relations, od razu mówiłem "do widzenia" - tak zarządzane przedsięwzięcie bowiem zakończyłoby się fiaskiem.

Projektem musi zarządzać osoba merytorycznie odpowiedzialna za wizerunek firmy. Pod jej nadzorem zespół ma określić potencjalnych odbiorców i zawartość serwisu. Później przychodzi czas na grafików i specjalistów od HTML czy Javy.

Moim zdaniem, dla wielu klientów czynnikiem decydującym o tworzeniu serwisu jest jego koszt. I od tego warunkują, czy będzie to robił zespół, czy dyżurny informatyk.

Kiedy takie pytanie pada po wyspecyfikowaniu założeń - wszystko w porządku. Lecz zazwyczaj klient na początku pyta o cenę, mimo że nie wiem, co ma wchodzić w skład serwisu. Wtedy z kolei słyszę, że nie podejmą decyzji bez poznania ceny. Nie pozostaje więc nic innego, jak przekonać klienta do zawarcia kontraktu na sporządzenie opisu zawartości i koncepcji takiego serwisu - zawartość informacyjna, założenia techniczne, wielkość serwisu, zasady aktualizacji danych. Niech klient decyduje, kto taki serwis ma tworzyć.

Jaka jest jakość polskich serwisów internetowych?

Szczerze? Polskie WWW są po prostu kiepskie. 90% stron WWW można z powodzeniem usunąć, ponieważ nie przekazują istotnych informacji. Gdyby znikły, wcale tego nie zauważyłbym. Albo inaczej: ogólnoświatową tendencją staje się klasyfikowanie informacji według określonych kryteriów. Przykładowo - pewna witryna o koszach wiklinowych mogłaby otrzymać 3 gwiazdki za jakość wykonania; 3 za przejrzystość; 4 za aktualność informacji. To tylko kwestia przyjętych założeń. W rezultacie oceniam, że 10-15% rodzimych serwisów otrzymałoby jakiekolwiek gwiazdki.

Z Twojej wypowiedzi wynika, że bolączką naszych serwisów WWW - oprócz nagminnego prowadzenia ich przez informatyków - jest jakość informacji.

Jakość? Brak informacji! To jest największy problem polskiego Internetu. Cóż z tego, że mamy narzędzia, że są firmy, które chciałyby kupować dobrze podaną informację. Ot, weźmy dla przykładu wydania prasy on-line. Informacja w wydaniu elektronicznym w najlepszym razie nie różni się od papierowej. Z reguły jest ona przycięta, skrócona. Skoro nie ma zasobów informacyjnych, to nie ma czego sprzedawać, zwłaszcza że mentalność twórców informacji zmienia się bardzo wolno.


TOP 200