Polska szerokopasmowa

Dobra wola i prawo są niezbędne, by skutecznie budować infrastrukturę szerokopasmową w modelu współpracy samorządów i operatorów. Tylko wtedy będziemy mogli efektywnie wydać środki unijne przeznaczone na jej rozwój.

Polska szerokopasmowa
Samorządy i przedsiębiorcy stoją przed historycznym zadaniem budowy infrastruktury społeczeństwa informacyjnego, w tym zwłaszcza sieci regionalnych i dostępu na ostatniej mili. Wystarczy wspomnieć, że łączna alokacja środków pomocowych na rozwój społeczeństwa informacyjnego, e-usług i właśnie budowy infrastruktury szerokopasmowej w programach krajowych (Program Operacyjny Rozwój Polski Wschodniej) i programach wojewódzkich wynosi ponad 5,2 mld złotych, co skrupulatnie odnotowano w załączniku do Drugiego raportu z prac Międzyresortowego Zespołu ds. Realizacji Programu "Polska Cyfrowa".

Ale pieniądze to nie wszystko. Potrzeba jeszcze woli politycznej, zmian w prawie (projekt Ustawy o wspieraniu rozwoju usług i sieci telekomunikacyjnych) oraz przemyślenia modeli współpracy, aby nie zaburzyć kruchej równowagi rynkowej w wyniku interwencji publicznej, za jaką niewątpliwie należałoby uznać np. powołanie oddzielnej spółki komunalnej do budowy infrastruktury szerokopasmowej.

"W mojej gminie powstają dziesiątki nowych domów i osiedli. Wyborcy traktują Internet jak wodę i powietrze - jest im niezbędny do życia. A co robią firmy telekomunikacyjne? Nie podciągają traktów światłowodowych, ponieważ nie nadążają za inwestycjami budowlanymi. Tak 20 km od Pałacu Kultury pogłębia się biała plama na mapie szerokopasmowego Internetu" - mówi Marek Jędrzejczak, wójt podwarszawskiej gminy Wiązowna.

Można więc zapytać, dlaczego samorząd nie podejmie się takiej inwestycji i jej nie sfinansuje z pieniędzy unijnych? "Ustawa o samorządzie gminnym nie zalicza budowy sieci szerokopasmowej do zadań własnych samorządu gminy" - wyjaśnia Klara Małecka z Fundacji Wspomagania Wsi, która od lat prowadzi program informatyzacji terenów wiejskich w kolejnych programach e-VITA (łoży nań pieniądze Polsko-Amerykańska Fundacja Wolności). Nad tymi Jednostkami Samorządu Terytorialnego (JST), które jednak zaryzykują i będą chciały inwestować w sieć, wisi groźba interwencji Regionalnych Izb Obrachunkowych (RIO). W przeszłości potrafiły one zakwestionować wydatki samorządów na kanalizację światłowodową, uznając właśnie, że nie jest to ich zadanie własne.

"Zmieni się to, jak wejdzie w życie Ustawa o wspieraniu rozwoju usług i sieci telekomunikacyjnych. Wszystko teraz w rękach Sejmu, ale nie stanie się to wcześniej niźli w połowie następnego roku" - przypuszcza Anna Streżyńska, prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej (UKE). Tyle, że jak zauważa Klara Małecka, prawdopodobny termin uchwalenia tej arcyważnej ustawy pokrywa się z samorządową kampanią wyborczą. Wybory samorządowe muszą się odbyć między 15 października a 15 listopada 2010. Atmosfera kampanii wyborczej wyklucza podejmowanie decyzji o inwestycjach.

"Powiedzmy sobie szczerze, że uzyskanie wszelkich zgód pod budowę infrastruktury szerokopasmowej może zająć aż dwa lata" - twierdzi Wojciech Apel ze Śląskich Sieci Światłowodowych. Oczywiście, dużym inwestorom, jak Telekomunikacji Polskiej, jest łatwiej, ale przepisy prawne odnoszące się do inwestycji infrastrukturalnych nie określają w jasny sposób możliwości równoległego realizowania różnych elementów infrastruktury.

Jaki zatem model współpracy byłby optymalny? "My proponujemy, żeby sieci regionalne budowali duzi operatorzy, zaś ostatnią milą zajęli się mali operatorzy" - wyłuszcza swój pomysł Dariusz Kowalczyk, dyrektor Departamentu Gospodarki i Społeczeństwa Informacyjnego Urzędu Marszałkowskiego Województwa Małopolskiego. Przychylnie na takie rozwiązanie patrzy Anna Streżyńska, ku satysfakcji Telekomunikacji Polskiej, o czym nie omieszkał napomknąć Tomasz Nowakowski, dyrektor wykonawczy Grupy TP ds. korporacyjnych.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200