Polityka faktów dokonanych

Podobnie ma się rzecz z drugim projektem o charakterze technicznym - rządowym projektem ustawy o krajowym systemie ewidencji gospodarstw rolnych i zwierząt gospodarskich oraz zmianie niektórych ustaw. Rada Ministrów przyjęła go 20 marca 2001 r. Do dzisiaj, czyli do 25 kwietnia (data zamknięcia tego numeru CW), wbrew temu, co twierdzą urzędnicy ARiMR, premier Jerzy Buzek nie przesłał go do laski marszałkowskiej. Jeśli nawet nastąpi to w najbliższych dniach, posłom zostaną tylko trzy miesiące na uchwalenie tej ustawy. A jeszcze musi się zebrać Komisja Rolnictwa...

ARiMR stosuje więc politykę faktów dokonanych. Nie czeka na posłów i ich rozstrzygnięcia, zasłania się misją, że w drodze do Unii można naginać prawo, licząc, iż jednocześnie przed oddaniem systemu posłowie zdążą uchwalić ustawy. Konsekwencje tego toku myślenia są porażające: jak bez zmiany prawa geodezyjnego i kartograficznego, który wymusza projekt ustawy o krajowym systemie ewidencji gospodarstw rolnych, wykonawca systemu uzyska dane z ewidencji gruntów i budynków? Kto zgodzi się udostępnić bez podstawy prawnej dane osobowe rolników z systemu PESEL? I wreszcie najważniejsze: czy Agencja ma pieniądze na ten system?

Skromne zaskórniaki

Pierwsze szacunki z 1999 r. mówiły o kwocie 100 mln euro. Projekt ustawy o regulacji rynków mleka, przetworów mlecznych, mięsa oraz niektórych roślin uprawnych przewiduje, że na IACS w latach 2001-2002 potrzeba 210 mln zł (kurs euro wynosi 3,65 zł, czyli ok. 57,5 mln euro), z czego ponad 200 mln zł jest do wydania za rok. ARiMR wybrała ofertę za ok. 245,6 mln zł (67,3 mln euro). Czy będzie więc żądała zmian w tej ustawie, a także budżetowej?

Funduszy na IACS nie zapisano w ustawie budżetowej na 2001 r. Agencja otrzymała jednak dotację na cele statutowe w wysokości 1,76 mld zł! Według Henryka Wujca, posła UW i byłego wiceministra rolnictwa, cel tej dotacji jest dość nieprzejrzysty. Mirosław Mielniczuk twierdził, że kwota ta wystarczy zaledwie na pokrycie zaległości Agencji wobec rolników, którym dofinansowuje się kredyty. Gdzie jest więc 7,7 mln zł do wydania w tym roku na IACS, o których wspomina projekt ustawy o regulacji rynków? Przepisy zabraniają podejmowania zobowiązań ze skutkami dla budżetu, jeśli nie ma odpowiednich zapisów ustawowych. Pamiętajmy, że ustawa nie została jeszcze przyjęta przez par- lament. Ale gdy stosuje się politykę fak-tów dokonanych, takie działania uchodzą, zwłaszcza że Agencją rządzą zaufani współpracownicy ministra rolnictwa Artura Balazsa, jego partyjni koledzy ze Stronnictwa Konserwatywno-Ludowego. Trudno sobie więc wyobrazić, żeby SLD po coraz bardziej prawdopodobnym zwycięstwie w jesiennych wyborach, nie przejął władzy w Agencji. Tam trafią największe kwoty w dziejach III RP. Chyba że...

Chłopiec do bicia

... Unia Europejska nie zgodzi się na płatności bezpośrednie w pierwszych latach po naszej akcesji... "Nie ma postępu w rozmowach o płatnościach bezpośrednich" - mówi Jerzy Plewa, wiceminister rolnictwa, główny negocjator ds. rolnictwa. "Nie można budować IACS bez wyjaśnienia tej sprawy" - dodaje. Minister mówił o tym publicznie podczas kwietniowej konferencji o rynkach rolnych tuż przed kolejną rundą negocjacji w Brukseli. A te - jak donosi Gazeta Wyborcza - nie posunęły się ani o krok. Unijni negocjatorzy unikają odpowiedzi, czy i ile rolnicy dostaną pieniędzy. Polska nie może z kolei zadeklarować ograniczenia produkcji w ramach unijnego systemu kwot, limitów i kontyngentów. Zdaniem ministra, płatności są rekompensatą za ograniczenia produkcji. A trudno przekonywać do nich rolników, nie dając im czegoś w zamian. I tu, na przekór swoim słowom sprzed kilku dni, Jerzy Plewa na łamach Gazety Wyborczej twierdzi, że jednak musimy wprowadzić IACS, nie wiedząc, czy w ogóle wywalczymy prawo do dopłat bezpośrednich.

Na te problemy Agencja patrzy z góry. Swój problem ma już z głowy. Gdyby coś nie udało się politykom, chłopcem do bicia zostanie wykonawca.


TOP 200