Pogoda dla informatyków

Czasy się zmieniają, i my zmieniamy się wraz z nimi - mawiali starożytni Rzymianie. Miejsca pracy też ewoluują, a pracownicy nieustannie kręcą się na "kadrowej karuzeli". Specjalista podejmując pracę w przedsiębiorstwie, nigdy nie wie, jak długo będzie mógł pozostać na etacie i czy uda mu się utrzymać kurs "cała naprzód" na drodze swej kariery.

Czasy się zmieniają, i my zmieniamy się wraz z nimi - mawiali starożytni Rzymianie. Miejsca pracy też ewoluują, a pracownicy nieustannie kręcą się na "kadrowej karuzeli". Specjalista podejmując pracę w przedsiębiorstwie, nigdy nie wie, jak długo będzie mógł pozostać na etacie i czy uda mu się utrzymać kurs "cała naprzód" na drodze swej kariery.

Wśród wielu zawodów technicznych, uprawianych w dzisiejszych czasach, informatycy zajmują pozycję szczególną - pozostają w wybranym zakładzie pracy na ogół tak długo, jak sami pragną. Jeśli zmieniają pracę, to tylko na lepszą, choć niekoniecznie musi to być kolejne stanowisko informatyczne. W każdym razie sytuacja na rynku pracy wygląda na przychylną dla wszystkich specjalności komputerowych: ci, którzy już znaleźli zatrudnienie, mogą spać spokojnie, bez obawy o swoją karierę; ci zaś, którzy dopiero zamierzają zostać informatykami, niech pilnie studiują i uczą się nowoczesnych technologii - warto pracować w tym zawodzie.

W każdym kraju rynkiem pracy rządzą inne prawa, związane z lokalnymi obyczajami, historią i często zmianami ustrojowymi. W Polsce informatyka rozwijała się dość nietypowo. Przez wiele lat kraj był odcięty od najnowocześniejszych technologii, potem okazało się, że poprzedni porządek ekonomiczny pozostawił takie zniszczenia, iż nawet gdy było już wolno, przedsiębiorstw po prostu nie było stać na wdrażanie systemów informatycznych.

Łyk historii

Pewna grupa zakładów produkcyjnych, będąca obiektami specjalnej troski władców z PZPR, zainstalowała importowane lub licencyjne krajowe komputery już w latach 60. W przedsiębiorstwach tych funkcjonował zwykle kilkuosobowy dział informatyki, składający się głównie z programistów, władających Fortranem lub Cobolem. W tych latach rozpoczęła się też kariera ludzi, którzy dzisiaj zasiadają w radach nadzorczych i programowych, na fotelach kierowniczych w przemyśle i administracji państwowej czy też zarządzają własnymi firmami komputerowymi. Ich staż pracy to 25-30 lat poświęconych na pokonywaniu tradycyjnej drabiny kariery informatycznej: od programisty, poprzez projektantów i konsultantów, aż do menedżerów.

Ponieważ komputerów nie było wtedy za wiele, niewiele też było miejsc pracy w działach informatycznych i ośrodkach obliczeniowych. Zastój ten trwał dwie dekady, aż wreszcie w latach 90. rozbiła się prawdziwa "bania" z komputerami - nareszcie rozpoczęło się wielkie instalowanie. Kraj do dzisiaj nie odrobił zaległości cywilizacyjnych i wciąż znajduje się daleko w tyle za krajami najbardziej rozwiniętymi. Ale widać wyraźny ruch we właściwym kierunku. Informatyczny rynek pracy zaczyna przypominać ten który istnieje w Europie Zachodniej czy w Stanach Zjednoczonych.

Powrót do teraźniejszości

Z lat 90. pochodzą najnowsze kariery, związane z nowymi technologiami, zwłaszcza sieciowymi. Informatycy najnowszej ery mają zatem najwyżej 5 lat stażu pracy, czyli dokładnie tyle, ile istnieją na świecie niektóre najmodniejsze dziś specjalności zawodowe. Nie należą do rzadkości zakłady, które w swoich działach informatycznych zatrudniają mieszaninę doświadczenia wieku średniego i młodzieńczej energii - w środku zaś zieje pusta przestrzeń.

Przeprowadzając sondaż na temat stażu pracy, staraliśmy się dotrzeć do informatyków z firm i organizacji o różnym profilu działalności. Zbadaliśmy sektor administracji państwowej, przemysłu ciężkiego, sfery budżetowej, środowisko akademickie, a nawet wojskowe. Świadomie pominęliśmy firmy założone niedawno, gdyż krótki czas

działania nie może dać perspektywy, odpowiedniej do snucia wniosków o losach i karierze polskiego informatyka.

W służbie państwowej

Na zlecenie Rady Koordynacyjnej ds Teleinformatyki przeprowadzono niedawno sondaż, mający na celu zebranie danych statystycznych, opisujących obecny stan zatrudnienia w działach informatycznych administracji państwowej. Efektem tego jest powstanie obrazu "informatyka przeciętnego", którym jest mężczyzna w wieku 39 lat, mający ogólny staż pracy 13 lat, z czego 9 lat przepracował na różnych stanowiskach w administracji.

"W urzędach administracji państwowej pracuje bardzo wielu informatyków. Trudno jest oszacować przeciętny staż pracy na jednym stanowisku, ale myślę, że może to być około 5 lat. Po tym okresie informatycy na ogół awansują i przechodzą na lepsze stanowiska. Jest wielu weteranów, którzy informatyką zajmują się od lat i dziś na ogół piastują stanowiska kierownicze. Wielu jest też pracowników "importowanych", którzy rozpoczęli pracę niedawno, w okresie nasilenia procesów informatyzacji.

Należy jednak obiektywnie stwierdzić, że wśród kierowników różnych działów naszego sektora informatycy raczej nie mogą się poszczycić największym stażem pracy. W sferach administracji państwowej jest tak, że ludzie na stanowiskach kierowniczych "przerzucani" są między resortami i przechodzą z urzędu do urzędu, pozostając cały czas na tym samym - lub wyższym - poziomie. W działach informatycznych karuzela kadrowa pracuje znacznie mniej wydajnie i ktoś, kto tam trafił, albo zostaje tam na zawsze, albo - co zdarza się znacznie częściej z uwagi na zarobki - przechodzi do przemysłu" - twierdzi jeden z informatyków pracujących w Urzędzie Rady Ministrów.

W sieci

"Administrator sieci to stanowisko wyjątkowe - rządzi on naprawdę całym systemem informatycznym. Do pracy tej trafiają na ogół pasjonaci, toteż przeważnie nie zmieniają już stanowiska - co najwyżej walczą o podwyżki, bazując na ogólnie uznanym fakcie, że nasz fach jest raczej dobrze płatny (oceniam przeciętną płacę administratora na ok. 2500 PLN miesięcznie). Pracuję w tym samym miejscu od 1984 r. i wcale nie myślę o zmianie firmy. Wydaje się, że do odejścia może skłonić administratora tylko poważny konflikt z kierownictwem albo poczucie przepracowania. Nasze zajęcie jest rzeczywiście wyczerpujące - nader często człowiek na takim stanowisku staje się w firmie fachowcem od wszystkiego. Wyobrażam sobie, że może się zdarzyć, iż ktoś tego po prostu nie wytrzyma" - powiedział administrator sieci jednej z warszawskich wyższych uczelni.

Typowa kariera

"Sytuacja w Polsce jest dość specyficzna, ale nie na tyle, aby kariery zawodowe informatyków odbiegały rażąco od standardów światowych. Jest może większa rozpiętość, większa różnorodność, wynikająca z nierównomiernego tempa informatyzacji, ale myślę, że można wskazać na pewne trendy, które utrzymują się od lat. Ogólnie można powiedzieć, że w dużych firmach produkcyjnych - również komputerowych - kariera przebiega od stanowiska typowo informatycznego, zakończonego zwykle etatem kierowniczym, do działu handlowego lub wsparcia technicznego, gdzie można uzyskać na ogół o 20% wyższe pobory. Często zdarza się też, że kierownik działu informatycznego (KDI) staje się samodzielnym biznesmenem, zakładając własną firmę komputerową. Staż pracy na informatycznym stanowisku kierowniczym w korporacjach plasuje się w środku stawki -między działem marketingu i sprzedaży, gdzie preferowani są ludzie młodzi i energiczni, a sektorem finansowym, w którym z kolei dobrze widziana jest pewna stateczność i doświadczenie.

Zanim informatyk dochrapie się stanowiska kierowniczego (warto tu przy okazji zwrócić uwagę, że tylko co drugi szef działu informatycznego ma adekwatne wykształcenie - pozostali to fachowcy od pokrewnych specjalności technicznych lub od zarządzania), musi przejść całą uświęconą tradycją drogę poprzez poszczególne specjalności komputerowe. A więc pomiędzy 20 a 30 rokiem życia jest się na ogół programistą, następnych dziesięć lat kariery to praca projektanta systemów i wreszcie po czterdziestce zostaje się konsultantem. Stąd do kierownika tylko jeden krok. Te podziały są dzisiaj już trochę niemodne, ale wciąż działają. Ja przynajmniej nie wyobrażam sobie, aby ktoś zajmował się programowaniem po trzydziestce - to zajęcie dobre dla dzieciaków" - przekonywał jeden z kierowników, pracujący dla administracji rządowej.

W produkcji

"W zakładach przemysłowych - zwłaszcza istniejących jeszcze w dawnym ustroju - nie ma jednolitego standardu kariery i stażu w działach informatycznych. Mam u siebie kilku bardzo cenionych ludzi ze stażem ponad 30-letnim, ja zaś pracuję już 25 lat w zawodzie. Nie zgadzam się z tezą o niemożności programowania po przekroczeniu 30 roku życia. Znam wielu programistów, którzy swój zawód uprawiają z powodzeniem już od 20 lat. Przeciętny staż na stanowisku administratora sieci LAN to według mnie 15 lat pracy. Mamy w naszym zakładzie też bardzo wielu pracowników przyjętych co najwyżej 5 lat temu. Są to te ramy, które w normalnych warunkach wypełnione są na ogół równomiernie ludźmi o różnym stażu pracy.

Znam jednak takie firmy, gdzie pracują zarówno fachowcy z 20-letnim stażem, jak i młodzież przyjęta do pracy zaledwie rok czy dwa lata temu; w środku zaś nie ma nic - prawdziwa dziura pokoleniowa! Sytuacja taka wynika oczywiście z pewnych uwarunkowań historycznych - przez wiele lat w niektórych branżach panował zastój i nie można było działać z powodu zamrożenia etatów. Dopiero całkiem niedawno duże zakłady przemysłowe uzyskały szansę prawdziwego rozwoju" - powiedział kierownik działu informatycznego jednego z największych polskich przedsiębiorstw produkcyjnych, sprywatyzowanych w ostatnim okresie.

"Praca w dużym zakładzie produkcyjnym ma dobre strony, gdyż im większa firma, tym większa stabilność etatów. Dotyczy to zwłaszcza zakładów państwowych - oczywiście tylko tych, które potrafiły się dobrze urządzić w nowym ustroju. W firmach, takich jak moja, pracę znajdą przedstawiciele wszystkich specjalności informatycznych: zarówno znawcy klasycznych systemów i analitycy, którymi są zwykle ludzie z wieloletnim stażem, jak i fachowcy od najnowszych technologii sieciowych - Internetu, intranetów czy systemów pracy grupowej. Siłą rzeczy ci ostatni to ludzie młodzi, których staż pracy dopiero się zaczyna. Statystycznie w zakładach pracy będzie ich coraz więcej, zatem przeciętny wiek informatyka zakładowego będzie zapewne malał, w miarę postępów informatyzacji w polskich przedsiębiorstwach" - zapewniał informatyk zatrudniony w dużym państwowym zakładzie produkcyjnym.

Wiedza magiczna

Tak więc widać jasno, że informatyk to dobry zawód, cieszący się w Polsce uprzywilejowaną pozycją. Czemu zawdzięczać mamy ten błogosławiony stan rzeczy? Być może jest tak, że umiejętności komputerowe są wciąż wiedzą w dużej mierze "magiczną" dla przeciętnego dyrektora czy prezesa. Informatykowi wciąż łatwo jest zrobić wrażenie na przedstawicielu kierownictwa firmy, z uwagi na to, że ogólna kultura informatyczna naszego społeczeństwa jest raczej niewysoka, a obycie z komputerami wciąż niewystarczające.

W krajach, które komputeryzują się znacznie dłużej od Polski, informatyk wykonuje zawód całkiem zwyczajny - jest zwykłym rzemieślnikiem. W Polsce postrzegany jest jak ktoś w rodzaju czarodzieja czy kapłana, który w tajemny i niewytłumaczalny sposób sprawia, iż wszystko działa, jak należy.

Jeśli tylko efekty jego pracy są wyraźnie widoczne, awarie szybko usuwane, a wśród pracowników firmy uda się wytworzyć ogólne wrażenie ogromnego zapracowania działu informatycznego, wtedy można spać spokojnie. Użytkownicy miewają czasem pretensje i prośby, a dyrektorzy różne wymagania, ale jedno jest pewne: w każdym zakładzie pracy informatyk może liczyć co najmniej na ich zrozumienie, a często na głęboki szacunek.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200