Początek końca neutralności sieci?

Znane są przecież przykłady stwierdzonych praktyk dyskryminacyjnych. Plusnet w Wielkiej Brytanii korzysta z głębokiej inspekcji pakietów do klasyfikowania ruchu. W 2009 r. użytkownicy odkryli, że Plusnet spowalnia transfer legalnych plików z muzyką. Klienci z BT w Wielkiej Brytanii mieli zablokowany dostęp do serwisu Pirate Bay. Również w 2009 r. holenderski dostawca UPC ograniczył ruch peer-to-peer. A to dopiero początek, bo podobne działania zapowiadają kolejni operatorzy: BT, TalkTalk i O2 w Wielkiej Brytanii czy hiszpańska Telefonica.

Sama konkurencja nie wystarczy

Trudno zaprzeczyć, że te przypadki miały wpływ na dostęp konsumentów do usług w ramach wspólnego rynku, a zatem powinny były zwrócić uwagę Komisji. Te same obserwacje udowadniają, że sama konkurencja nie wystarczy, aby obronić otwarty Internet. Przyzwolenie na dyskryminacyjne praktyki w zarządzaniu siecią sprawi, że dostępność usług, oprogramowania i treści będzie uzależniona od zmiennych i mało przewidywalnych interesów operatorów sieci. Z jednej strony, oznacza to zaburzenie funkcjonowania otwartego, innowacyjnego i konkurencyjnego rynku usług internetowych, z drugiej strony, ryzyko poddawania użytkowników coraz bardziej inwazyjnym technikom kontroli. Żeby móc skutecznie zarządzać siecią - na poziomie nie tylko typów pakietów, ale także ich zawartości - operatorzy muszą przecież wiedzieć, co przez ich łącza przepływa.

Czy Unia Europejska podejmie kroki przeciwko firmom, które korzystają z możliwości zarządzania siecią w sposób dyskryminujący? Na razie się na to nie zanosi. Chociaż nie tylko organizacje pozarządowe uważają, że powinna. W czasie szczytu zasugerowano Komisji przygotowanie rekomendacji, która określiłaby, jakie praktyki w zakresie zarządzania ruchem są dopuszczalne. Rekomendacja nie jest co prawda instrumentem wiążącym, ale może z czasem pomóc Komisji w zaostrzeniu kursu politycznego. W dalszej perspektywie bez wprowadzenia jednolitych zasad zarządzania siecią w Unii Europejskiej coraz więcej firm będzie stosować dyskryminację ruchu, ze szkodą dla konkurencji i wolności słowa.

Od blokowania konkurencyjnych usług, poprzez ograniczanie szerokości łącza, po pozasądowe blokowanie stron WWW - wszystkie te przypadki zarządzania ruchem oznaczają ograniczenie wolności wypowiedzi oraz dostępu do legalnego oprogramowania, treści i usług. Internet wciąż ma kluczowe znaczenie dla wzrostu gospodarczego, innowacyjności i swobodnej komunikacji. Jednak ta wartość istnieje tak długo, jak końcowi użytkownicy mogą sami decydować o tym, jakie treści chcą wysyłać i odbierać oraz jakich usług, sprzętu i oprogramowania chcą w tym celu używać. Moment, w którym to się zmieni, będzie końcem otwartego Internetu.

Katarzyna Szymielewicz jest prezesem zarządu Fundacji Panoptykon.


TOP 200