Po schodach do Unii

Z Piotrem Goździkiewiczem, głównym informatykiem Centralnej Stacji Hodowli Zwierząt, rozmawia Olo Sawa.

Z Piotrem Goździkiewiczem, głównym informatykiem Centralnej Stacji Hodowli Zwierząt, rozmawia Olo Sawa.

Unia Europejska stawia Stacji wysokie wymagania...

Podstawowym warunkiem, który musimy spełnić, jest obowiązek rejestracji zwierząt. I nieważne, czy będą to psy, koty czy świnie. Ważne, żeby każde zwierzę miało swój unikalny numer, umożliwiający identyfikację. Pozwoli to na stwierdzenie, skąd dane zwierzę pochodzi.

Na wypadek "choroby wściekłych krów"?

Wściekłych krów lub owiec, bo choroba ta po raz pierwszy została wykryta u owiec. Sprawa dotyczy zresztą i innych chorób. Dzisiaj rejestrowanych jest nie więcej niż 10% z 4 mln żyjących w Polsce krów; w trzodzie jest to jeszcze mniejsza liczba. Pod uwagę brane jest też 30% owiec.

Aby z tego wybrnąć, potrzebna jest narodowa baza danych prowadzona niezależnie od hodowli. Tak naprawdę nie wiadomo, jak powinna ona wyglądać. Czy Stacja będzie dysponentem infrastruktury informatycznej wynajmowanej przez Związki Hodowców, czy rejestrację i prowadzenie baz przejmie na siebie administracja państwowa, np. wojewodowie? Na ten temat wciąż toczą się dyskusje - obecnie wiadomo, że każdy z pomysłów wzbudza tyle samo aplauzu, co kontrowersji. Przykładem jest los ustawy o hodowli, która od lat leży w Sejmie.

Czy oznacza to, że informatycy pójdą na urlop do czasu wyjaśnienia wszystkich wątpliwości?

Bynajmniej, w tym roku musimy opracować projekt modernizacji tego, czym dysponujemy. Powinniśmy przepisać bazy danych z testowych zbiorów w Cobbolu na DB2 lub ADABAS-a. Podłączyć Stacje Hodowli i Unasienniania Zwierząt bądź do Polpaku, w którym działają stacje okręgowe, bądź do niezależnej sieci. Musimy również przejść na dzienne przetwarzanie danych, które teraz wymieniane są na mainframe w ZETO Olsztyn 3 razy w miesiącu. Musimy też zintegrować bazy danych, tak by zamiast 17 pełnych baz w Olsztynie i ich kopii porozrzucanych po ośrodkach całym kraju, istniał jeden zbiór, stale uaktualniany i replikowany przez okręgowe stacje, wykorzystywany do bieżących celów.

Odbiorcą bezcennych informacji, które ma Stacja, może być wiele instytucji - firmy specjalizujące się w eksporcie i imporcie zwierząt, giełdy towarowe, agencje rządowe, wreszcie hodowcy, którzy dbają o swoje zwierzęta i rynkową przyszłość hodowli. Dla nich chcemy te systemy stworzyć.

ZETO Olsztyn obsługuje pocztę, dystrybucję aplikacji, ale przede wszystkim bazy danych. Czy technologia mainframe wykorzystywana do tych celów jest idealnym rozwiązaniem?

Istnienie mainframe'a usprawiedliwia wielkość utrzymywanych i przetwarzanych co miesiąc baz danych, a także stopień skomplikowania systemu.

Natomiast o wykorzystaniu sieci komputerowej świadczą rachunki za Polpak. Tylko 30% opłat związanych jest z ruchem i transmisją danych, reszta to abonament. Ostatnio przez kilka miesięcy hodowców ogarnęło eksportowe szaleństwo. Wtedy terminale pracowały non stop, trzeba było bowiem wystawiać setki eksportowych rodowodów. Taka akcja przyczynia się do popularyzacji informatyki, ale myślę, że główną przeszkodą w informatyzacji jest ludzka mentalność.

Pamiętam wycieczkę do Niemiec, kiedy zwiedzaliśmy jedną z nowoczesnych chlewni. Niemiecki hodowca, spędzający część dnia przed monitorem komputera i cierpliwie kontrolujący ceny skupu żywca na kilkunastu giełdach towarowych, zrobił na mnie duże wrażenie. A w Polsce?

Czy Stacja nie rozważa powołania własnego ośrodka obliczeniowego?

I tak, i nie. Jeśli powiem tak, wywoła to negatywną reakcję ZETO. Jeśli nie, to nie będę do końca szczery. Nie wiemy jeszcze, jakie rozwiązanie będzie dla nas najlepsze. Obecnie współpraca z ZETO jest rozwiązaniem optymalnym pod względem merytorycznym i finansowym.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200