Po nowemu będzie gorzej?

Po wielu miesiącach konsultacji do Sejmu wpłynęła wreszcie długo oczekiwana nowelizacja Ustawy o Łączności. Do projektu nowelizacji ustosunkowała się ostatnio Polska Izba Informatyki i Telekomunikacji. Izba przedstawiła swoje uwagi, które są nader krytyczne w stosunku do proponowanych rozwiązań.

Po wielu miesiącach konsultacji do Sejmu wpłynęła wreszcie długo oczekiwana nowelizacja Ustawy o Łączności. Do projektu nowelizacji ustosunkowała się ostatnio Polska Izba Informatyki i Telekomunikacji. Izba przedstawiła swoje uwagi, które są nader krytyczne w stosunku do proponowanych rozwiązań.

Zasadniczym zagadnieniem, które zostało skrytykowane przez Izbę jest usytuowanie TP S.A. w strukturach telekomunikacyjnych Polski oraz nierównoprawność działających na tym rynku podmiotów.

Nowelizacja Ustawy o Łączności przewiduje, że właścicielem TP S.A. nadal pozostaje Minister Łączności, w którego gestii są także regulacje prawne dotyczące wszystkich operatorów telekomunikacyjnych. Polska Izba Informatyki i Telekomunikacji twierdzi, że rozwiązanie takie jest sprzeczne z dyrektywami EWG (które mówią o rozdzieleniu funkcji operatora i regulatora - prawodawcy). Projekt nowelizacji Ustawy zakłada, że dalszy rozwój telekomunikacji ma być domeną TP S.A. Według Izby takie założenie zniechęci potencjalnych inwestorów, tym bardziej że Ustawa nie gwarantuje stabilności warunków udzielania zezwoleń na działalność telekomunikacyjną i umożliwia Ministrowi Łączności odmowę udzielenia koncesji bez możliwości odwołania się od takiej decyzji. Nowelizacja Ustawy o Łączności utrzymuje niektóre monopole TP S.A. oraz gwarantuje tej spółce szereg ustawowych przywilejów. Wszystkie te niepokojące uregulowania prawne spowodują, jak twierdzi Izba, utrwalanie się dotychczasowej pozycji TP S.A. ze szkodą dla innych operatorów, a w ostatecznym efekcie ze szkodą dla rozwoju telekomunikacji w Polsce.

Polska Izba Informatyki i Telekomunikacji zwraca także uwagę, że modyfikacja Ustawy o Łączności nie poszerza zakresu demonopolizacji wprowadzonej Ustawą z 1990 r. mimo oczywistej potrzeby takiego działania. Zawarte w Ustawie założenie, że to spółka prawa handlowego, a nie państwo ma dbać o zaspokojenie potrzeb gospodarki narodowej i obywateli jest odwróceniem pojęć.

Zastrzeżenia Izby w stosunku do planowanej nowelizacji Ustawy o Łączności są oczywiście ważkie i słuszne. Sam problem dalszych losów naszej telekomunikacji jest jednak szerszy i wymagający bardzo pilnych rozwiązań. Dotyczy on dalszych losów narodowego operatora telekomunikacyjnego - czy ma on zostać sprywatyzowany (jak wskazują polskie doświadczenia nie zawsze jest to wyjście optymalne), czy podzielony na szereg mniejszych przedsiębiorstw, a może pozostawiony ze zmianą jego podległości? Zarówno przykłady rozwiązań w innych krajach, jak i prowadzone w Polsce dyskusje na ten temat nie doprowadziły do konkretnych, akceptowanych przez większość wniosków. Tymczasem mimo wysiłków wielu zatrudnionych w TP S.A. osób, Polska w telekomunikacyjnej Europie zajmuje coraz dalsze miejsce. Nie jest to tylko wina TP S.A., jeżeli nowelizacja Ustawy o Łączności opracowywana jest przez kilkanaście miesięcy i następnie okazuje się, że praktycznie niewiele zmienia. Nasuwa się pytanie, ile czasu potrzeba będzie na opracowanie radykalnych zmian w organizacji i funkcjonowaniu naszej telekomunikacji. Kilka lat?

Wreszcie kwestia będąca wyłącznie w gestii TP S.A., a jednocześnie stanowiąca jedno z głównych źródeł konfliktów między TP S.A. a innymi operatorami. Jest to sprawa rozliczeń międzyoperatorskich, opartych na rzetelnym rachunku ekonomicznym. Rozliczenia takie możliwe byłyby po wprowadzeniu w całej TP S.A. pełnego bilingu, obejmującego zarówno preprocessing jak i postprocessing. Pisaliśmy o tym w CW 7/179 Niestety prace nad wprowadzaniem takiego systemu zostały w TP S.A. przerwane, zespół rozwiązano, a dyrektora ds informatyki w Dyrekcji Spółki - Marka Osińskiego zwolniono z pracy. Mimo, że wprowadzenie bilingu do końca 1994 r. było zadaniem wyznaczonym przez Ministra Łączności, TP S.A. nie wprowadziła dotychczas w całym kraju nawet bilingowych systemów preprocessingu. Nic więc dziwnego, że pytanie o rzeczywiste koszty oferowanych przez TP S.A. usług oraz o rzetelne i udokumentowane rozliczenia międzyoperatorskie nie znajduje odpowiedzi.

Jednocześnie jednak trzeba pamiętać, że TP S.A. lokuje się blisko szczytu listy przedsiębiorstw dostarczających największe kwoty do budżetu Państwa. Być może właśnie w tym fakcie upatrywać należy przyczyny wyraźnej niechęci wprowadzania zmian w TP S.A. ze strony jego właściciela. Jeżeli tak jest, to jednak polityka taka jest bardzo krótkowzroczna i już zaczyna przynosić więcej strat niż zysków.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200