Planeta M@łp i jak na niej przetrwać

Toczą się spory o to, czy w epoce cyfrowej będziemy mieć do czynienia z nową ekonomią polityczną polegającą na społecznym tworzeniu dóbr w sferze publicznej, czy też z regulowaniem niemal wszystkiego przez prawa rynku i strumienie finansowe, stale przepływające po całym globie, a w coraz większym stopniu także w cyberprzestrzeni.

Toczą się spory o to, czy w epoce cyfrowej będziemy mieć do czynienia z nową ekonomią polityczną polegającą na społecznym tworzeniu dóbr w sferze publicznej, czy też z regulowaniem niemal wszystkiego przez prawa rynku i strumienie finansowe, stale przepływające po całym globie, a w coraz większym stopniu także w cyberprzestrzeni.

W epoce przedprzemysłowej człowiek miał świadomość nikłej wiedzy i władzy nad przyrodą, co narzucało życie we wspólnocie oraz "zaczarowanie świata" (wszechobecne sacrum). Kultura wspólnotowa była przyjazna, wszystko objaśniała i legitymizowała, dostarczała znaczeń i sensu, prowadziła przez życie od narodzin aż do śmierci, konstruowała normy i zasady określające reguły przynależności do grupy oraz niemal wszystkie orientacje aktywności życiowej. Słowem: ustanawiała ład społeczny oraz dawała porękę, wręcz pewność co do własnej tożsamości.

Natura była wroga i niezrozumiała i trzeba było ją zaklinać. Dlatego człowiek zdobywał się na olbrzymi wysiłek, aby uczynić ją bardziej przyjazną i przewidywalną. Zaprzągł do realizacji tego celu swój umysł, dążąc do "odczarowania świata". Zapracowało na to Oświecenie i wyzwolona przez nie rewolucja umysłowa i przemysłowa. Wszystko wydawało się wtedy proste i możliwe: zapanowanie nad przyrodą i zorganizowanie społeczeństwa według prawideł nauki, aby w jednym i drugim otoczeniu czuć się bezpiecznie i komfortowo, urzeczywistniając w ten sposób odwieczny sen ludzkości. Pragnienie zdobywania i wykorzystywania wiedzy w celu przekształcania natury brało górę nad dążeniem do adaptacji. Od tego czasu przyrost wiedzy uległ przyspieszeniu.

Komplikowało się jednak społeczeństwo; erozji ulegały wspólnoty wyrwane ze swych środowisk wiejskich i "przeflancowane" do obcego środowiska miejskiego. Trzeba było znaleźć antidotum, aby przezwyciężyć anomię i osiągnąć nową spójność oraz zmobilizować społeczeństwo do zadań modernizacyjnych. Stała się nim ideologia nacjonalizmu zaszczepiana przez państwo narodowe za pośrednictwem systemu edukacji, a także instytucje publiczne: armie, partie polityczne i in. Przedostawała się ona także do środowiska rodzinnego - procesu socjalizacji pierwotnej. Z czasem, w wyniku bogacenia się społeczeństw rozwiniętych ("efekt windy") i rosnącej konsumpcji rolę budowania spójności społecznej coraz mocniej przejmowała kultura masowa. Człowiek nowoczesny nie chciał się zdawać na nieprzewidywalne mechanizmy społeczne, pragnął mieć wpływ na to co się wokół niego dzieje, dążył więc do budowania algorytmów społecznego behawioru. Najlepszym algorytmem w świecie zachodu okazała się demokracja, największy w dziejach projekt społeczny.

Społeczeństwa nowoczesne osiągnęły pewien poziom równowagi dynamicznej. Wszelako wysiłki na rzecz oswajania przyrody, triumf rozumu i odczarowywanie świata, wynalazki, zaczęły komplikować życie, zmieniały psychikę ludzi, dawały poczucie władzy - empowerment, indywidualizowały, co napędzało dalszy postęp, a jednocześnie powodowało coraz większą złożoność społecznego świata. O ile przyroda jest od miliardów lat złożona i ma wbudowane mechanizmy samoorganizacji i samoregulacji, o tyle złożone społeczeństwo takich mechanizmów nie ma, mimo wysiłków tworzenia takich przez prawo, kulturę społeczną, polityczną, systemy etyczne. Człowiek jako organizm biologiczny jest oczywiście częścią ekosystemu i podlega jego mechanizmom i algorytmom, wszakże jako twórca cywilizacji - nadbudowy nad pierwotną naturą świata - zakłócał te mechanizmy naruszając równowagę przyrody, która nie była bezbronna i brała odwet, próbując usunąć odkształcenia.

W sztucznym środowisku technologicznym takich mechanizmów nie ma, a staje się ono coraz bardziej złożone. Postęp w konstruowaniu narzędzi stwarza poczucie kontroli nad przyrodą, natomiast ludzie tracą poczucie kontroli nad środowiskiem społecznym, które ulega dyferencjacji, dezintegracji, dekompozycji i nie widać procesów, które by znamionowały jakąś nową integrację, a może one są, tylko my o nich jeszcze nie wiemy. Może integracja i dezintegracja są ze sobą zrośnięte jak syjamskie bliźniaczki i mamy do czynienia z jednoczesnym stawaniem się i rozpadaniem? To każe się zastanowić, z jakim typem zmiany społecznej się dziś spotykamy.

Technologie gwałtownie wdzierają się w nasze życie, stając się częścią duchowego środowiska człowieka. Żyjemy w otoczeniu coraz mniej naturalnym, a coraz bardziej sztucznym. Artyficjalizacja przedmiotów, którymi się otaczamy, staje się coraz bardziej przemożna.

W epoce komputera i sieci człowiek jest coraz mniej przystosowany do środowiska społecznego na skutek jego dezintegracji. Adaptację tę komplikuje skrajna indywidualizacja. Ale nie pierwszy raz przyszło mu się z tym zmagać w swej historii. Wszystko, co było stałe, uległo upłynnieniu, zamieniło się w luźne sieci, tak skomplikowane i potężne, że wymykają się one dziś spod naszej kontroli. Społeczeństwo staje się tak złożone, że nabiera cech samoorganizującej się natury; ewolucja kulturowa dogania pod względem złożoności.

Toczą się spory o to, czy w epoce cyfrowej będziemy mieć do czynienia z nową ekonomią polityczną polegającą na społecznym tworzeniu dóbr w sferze publicznej, czy też regulowaniem niemal wszystkiego przez prawa rynku, strumienie finansowe, stale przepływające po całym globie, a w coraz większym stopniu także w cyberprzestrzeni wciągające w swe wiry wszystko, czego wartość da się skwantyfikować.

Zwolennicy poglądu o nowej ekonomii politycznej mają o tyle rację, że to, co się kreuje poza rynkiem i korporacjami, w sferze obywatelskiej samoorganizacji i twórczości, z mniejszym lub większym wsparciem państwa, stanowi główny nurt zasobów infrastrukturalnych i niematerialnych: wiedza, edukacja, instytucje, więzi społeczne, wsparcie i in., bez których to zasobów nie byłoby społeczeństwa w ogóle, w tym także społeczeństwa jako podmiotu gospodarującego. W ten sposób konsoliduje się sfera publiczna i odradza się kultura daru (gift giving), którą komercjalizacja znacznie zubożyła. Technologie kooperacji mogą wszystko przekształcić w przestrzeń sieciowania. Dar łączenia ludzi (gift of connecting people) staje się jednym z najważniejszych psychologicznych predestynatów aktywnego i twórczego życia. Nadzieje na społeczną reprodukcję wiedzy zderzają się jednak z komodyfikacją całego środowiska społecznego.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200