Personalna wizytówka menedżera

Dziś coraz więcej mówi się o e-reputacji, czyli zarządzaniu wizerunkiem osoby publicznej w sieci.

- To oczywiste. Przecież zanim się spotkaliśmy, Pani poczytała sobie o mnie, ja poczytałem o Pani. Przygotowując się do spotkania z nieznaną wcześniej osobą, pierwsze kroki kierujemy do najpopularniejszej wyszukiwarki. To nasz dodatkowy "mózg" o ludności tej planety. Pierwsza strona i dziesięć wyników i już wiemy, czy warto się spotykać, zatrudniać, rozmawiać, kupować, wchodzić w relacje, czy też nie. To oczywiście Wikipedia, strony popularnych mediów, publikacje biznesowe, miejsce zajmowane w poważnych stowarzyszeniach czy odnotowany udział w debatach, ale też nasze wpisy w serwisach społecznościowych, które mogą przekreślić chęć zatrudnienia nas. Takie przypadki wcale nie należą do rzadkości. Doradcy HR robią przecież to samo co my, przed spotkaniem skanują daną osobę, w tym także pozostawione przez nią samą wpisy w cyberprzestrzeni, na Facebooku, Linkedin, Goldenline, Twitterze. Analizują wpisy na blogach.

Zobacz również:

  • 9 cech wielkich liderów IT
  • GenAI jednym z priorytetów inwestycyjnych w firmach

Ostro sprzeciwia się Pan jednak prowadzeniu blogów przez członków zarządów. To Pana teza z książki "Marketing narracyjny".

- Tak, uważam, że blogi firmowe i eksperckie blogi prezesów firm to komunikacyjny błąd, droga donikąd. Nie tylko nie budują wizerunku menedżerów, nie wzmacniają ich pozycji rynkowej, ale wręcz osłabiają, wprowadzając dyskomfort w odbiorze, odbierają wypracowaną często przez lata pozycję i powagę. Nikt czynny, zapracowany nie ma czasu na blogi. Na ich czytanie, a tym bardziej na pisanie i odtrollowywanie (usuwanie wpisów tych, którzy wiedzą lepiej i muszą się tym podzielić w komentarzach). Jeśli menedżer, osoba publiczna, ekspert, profesionalista ma czas na blog, wysyła swemu otoczeniu kilka niepokojących komunikatów.

Jakich?

- Po pierwsze, co bardzo powinno niepokoić jego potencjalnych pracodawców, klientów, że ma dużo wolnego czasu. Być może ma problemy w utrzymywaniu relacji IRL, czyli "in real life“. Na pewno jednak nie jest wystarczająco efektywny w tym, do czego został przez firmę wynajęty. Przecież inwestując w akcje, chcemy wierzyć, że zarząd poświęca każdą sekundę na podwyższanie wartości akcji, menedżerowie realizują cele, do których zostali wynajęci, że nie marnują czasu na blogach!

Po drugie, blogujący menedżer komunikuje, że nie wierzy w siebie. Nie wydaje mu się, aby za jego wiedzę, obserwacje, opinie chciał ktoś zapłacić. Menedżer, ale też np. czynny dziennikarz prowadzący blog, to przecież aberracja, zupełna pomyłka. To ogłoszenie wielkimi literami: nie mam pomysłu, jak sprzedać swoje prace, swoje opinie. Być może są one nic niewarte, więc daję je wam za darmo. Lub, w zakochaniu w sobie, "ofiaruje swe myśli ludzkości". Czy buduje to jego powagę i pozycję? Śmiem wątpić.

Po trzecie, stanowi zagrożenie dla osób, z którymi się spotyka. Dysponując własną platformą komunikacyjną - blogiem - może po ważnym spotkaniu pozostawić w sieci wpis, który wywróci przygotowywany w ciszy, z pietyzmem biznes. Menedżer dzielący się z innymi przemyśleniami o przyszłości branży może też nieświadomie wywołać tornado w swojej firmie, jeśli jego słowa o upadku, trudnościach etc. zostaną literalnie odebrane przez udziałowców lub rynek, jako odnoszące się do konkretnej firmy.

Przypomina Pan w swej książce charakterystyczne zdanie Andre Cmpte-Sponville: "Andy Warhol mówił, że w XXI wieku każdy będzie miał 20 minut chwały. Ten czas nadszedł. Mamy do czynienia z inwazją narcyzmu i mediatyzacji. Jedni realizują się w spektaklach z dziedziny tele-reality, inni poprzez czat, forum, a jeszcze inni poprzez blogi". Blogowanie nie jest pozytywnym wyróżnieniem się w świecie profesjonalistów.

- Oczywiście, zdaję sobie sprawę z jakże częstych wciąż rekomendacji agencji PR, które rozpoczynając pracę z klientem, w ślad za amerykańskimi podręcznikami budowania wizerunku proponują, aby prezes prowadził blog i poprzez blog, czy wręcz "ścianę na Facebooku“ wychodził z opiniami własnymi, próbował zainteresować przemyśleniami dziennikarzy. Nawet jeśli prezes jedynie raz w tygodniu pisze coś na firmowym blogu, nawet jeśli są to wpisy dokładnie sprawdzane przez działy prawne i grono pijarowców - moje zastrzeżenia utrzymuję: dla menedżera prowadzenie blogu to osłabianie jego indywidualnej pozycji na rynku, odbieranie powagi.


TOP 200