Peer to peer - powracający problem

Losy aplikacji peer to peer zapisano na kartach obszernych ksiąg, a historia prawnych zmagań z tym fenomenem stale przynosi nieoczekiwane zwroty akcji. Z perspektywy grona użytkowników Internetu działania obliczone na redukowanie funkcjonowania rozwiązań P2P to typowy przykład walki z wiatrakami.

Losy aplikacji peer to peer zapisano na kartach obszernych ksiąg, a historia prawnych zmagań z tym fenomenem stale przynosi nieoczekiwane zwroty akcji. Z perspektywy grona użytkowników Internetu działania obliczone na redukowanie funkcjonowania rozwiązań P2P to typowy przykład walki z wiatrakami.

Nie zmienia to faktu, że instrumenty pozwalające na bezpośrednią wymianę danych pomiędzy użytkownikami sieci stanowią wciąż aktualny temat goszczący w internetowym światku. Jest to problem na tyle istotny, iż warto zgłębić tajniki relacji zachodzących pomiędzy wykorzystywaniem narzędzi klasyfikowanych jako peer to peer a regulacjami prawnymi.

Dylemat P2P

Spoglądając na konstrukcje aplikacji peer to peer, na myśl przychodzi waga, na której szalach postawiono różne obciążniki. Po pierwsze, dostrzegalna jest wyraźna dysproporcja pomiędzy liczbą użytkowników udostępniających dane w ramach wspomnianych rozwiązań a tymi, którzy ograniczają się jedynie do ich pobierania. Z drugiej strony brak równowagi odnosi się do sprzecznych wartości, które ujawniają się w kontekście P2P - wolność rozpowszechniania informacji za pośrednictwem nowych środków komunikacji ekonomicznej oraz potrzeby skupienia się na ochronie dorobku pracy intelektualnej.

Dylemat odnoszący się do traktowania systemów P2P nie jest czymś odosobnionym w kontekście rozwoju informatycznego. Wiele aplikacji spełniających różnorodne funkcje stanowi wyzwanie dla stosujących przepisy prawne - czego dobitnym przykładem są programy służące zarówno do ingerencji w prawidłową pracę systemów komputerowych, jak i do wprawnego wywiązywania się z obowiązków administratora sieci.

Niekontrolowana struktura

Model prowadzenia komercyjnej działalności peer to peer opiera się na promowaniu nieskrępowanej wymiany danych. Zwiększająca się liczba użytkowników jest bowiem postrzegana jako wzrost profitów. Tym samym operatorzy wspomnianych aplikacji zdają się marginalizować negatywne aspekty ich obecności na rynku.

Bez wątpienia trzeba wyzbyć się opinii, że P2P jest rezultatem działalności hobbystycznej, wręcz przeciwnie, rozwiązania te postrzegane są jako ukierunkowane na czerpanie korzyści materialnych. Nieodłącznym elementem wielu aplikacji peer to peer jest absolutny brak kontroli nad materiałami udostępnianymi przez użytkowników. Przemawiają za tym dwa argumenty - kosztowna infrastruktura obsługująca ewentualne środki redukujące obecność nielegalnych danych, nie wspominając już o technicznych trudnościach związanych z zaimplementowaniem ich, oraz negatywny odzew użytkowników korzystających z aplikacji. Można chociażby zwrócić uwagę na formy reklamowania programów P2P, które skupiają się na łatwości i szybkości pozyskiwania za ich pośrednictwem danych.

Eliminacja pośredników

P2P można też rozpatrywać jako zagrożenie dla monopolu tradycyjnych form dystrybucji utworów. Trudno przechodzić do porządku dziennego nad sytuacją, w której operatorzy systemów wymiany danych stanowią coraz silniejszy instrument docierania do odbiorców dóbr niematerialnych, a tym samym promowania twórców. Nic dziwnego, że pożądaną przez wielu koncepcją jest negocjowanie kontraktów odnoszących się do dystrybucji danych w ramach rozwiązań P2P. Część firm obawia się bowiem o utratę kluczowej roli, jaką odgrywały dotychczas w upowszechnianiu nagrań muzycznych i filmowych.

Niepodważalnym faktem jest eliminacja wielu pośredników poprzez funkcjonowanie metod dystrybucji danych w ramach peer to peer. Dyskusyjne pozostaje przy tym jednak, czy P2P od początku traktowano jako zaczątek nowej formy dystrybucji danych mnożącej wpływy twórców. Napster utożsamiano bowiem z bezprawną alternatywą dla rynku płyt CD - szkodzącą rynkowi branży muzycznej, a dopiero po jego zamknięciu na poważnie zainteresowano się legalnym udostępnianiem plików w Internecie.

Prawo a peer to peer

Dodajmy, że choć dla prawa autorskiego obce jest premiowanie nakładów finansowych poczynionych w trakcie tworzenia dzieła, to programy peer to peer potencjalnie stanowią istotną barierę w próbach zrekompensowania tego rodzaju inwestycji.

Nawet pojedynczy plik udostępniony przez użytkownika teoretycznie staje się źródłem nieograniczonej liczby kopii dzieła. Naturalną konsekwencją takiego stanu rzeczy pozostaje sytuacja, w której coraz częściej będziemy mieli do czynienia z próbami kierowania środków prawnych bezpośrednio przeciwko operatorom aplikacji peer to peer.

Okazuje się jednak, że dynamika P2P nie pozwala na generalne formułowanie ogólnych ocen prawnych co do legalności owych aplikacji. Wspomnieć można o diametralnie zmieniającej się konstrukcji rozwiązań peer to peer. Część z programów opiera się nie tyle na zaimplementowanym systemie wyszukiwawczym, ile na odesłaniach udostępnianych na stronach www .

To nie wszystko. Na przykład Bittorent jest skonstruowany tak, by osoba ściągająca nawet niewielki fragment danych, automatycznie udostępniała je innym użytkownikom. Zaciera się więc granica pomiędzy ściągającym a wprowadzającym materiały wątpliwe z punktu widzenia przepisów prawa autorskiego. Rozwiązanie takie przyczynia się bez wątpienia do wzrostu popularności aplikacji - o wiele szybciej można pobierać z nich dane. Nie pozostaje to jednak bez znaczenia dla kwalifikacji zachowań internautów korzystających z Bittorenta.

Zatarcie granicy pomiędzy tradycyjnie rozróżnianymi grupami użytkowników P2P ułatwia bez wątpienia możliwość zarzucania im naruszania praw autorskich poprzez wymianę danych. Dotychczas osoba pobierająca dane w wielu sytuacjach mogła powoływać się na dozwolony użytek prywatny, jednocześnie udostępniając materiały, które nie naruszają interesów majątkowych twórców. W chwili obecnej korzystający z Bittorenta nie będzie miał takiej możliwości.

A pośrednio pogarsza to także sytuację osoby wprowadzającej do obrotu tego typu rozwiązanie peer to peer, które może być postrzegane jako jeszcze bardziej efektywniejszy instrument pomocny przy naruszaniu uprawnień twórczych.

Grokster - początek końca?

Nowy ton w postrzeganiu systemów peer to peer jest dostrzegalny w rozstrzygnięciu sprawy Grokstera. W końcu czerwca 2005 r. amerykański Sąd Najwyższy przyjął możliwość kierowania środków prawnych ku firmom - producentom aplikacji pozwalającym na bezpośrednią wymianę danych. Uwypuklono przy tym promowanie rozwiązania P2P w celu naruszania uprawnień twórczych przez internautów, o czym może świadczyć zarówno dopuszczanie do tego rodzaju zachowań, jak i ich akceptowanie.

Wspomniane rozstrzygnięcie skutkowało w konsekwencji unicestwieniem usług oferowanych przez Grokstera. Wprowadziło też nieco zamętu do tematyki peer to peer - która i tak była już drażliwym problemem.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200