Państwo i nocny stróż

Liczą się najwięksi

Zarówno procedury przetargowe Unii Europejskiej, które już niedługo będą obowiązywać w Polsce, jak i światowa praktyka, wskazują, że tylko największe, międzynarodowe korporacje mogą podołać zleceniom outsourcingowym. Dyrektywy Unii zawarte w Traktacie Rzymskim jasno określają, że do przetargów na usługi muszą być dopuszczane na równych zasadach (tzn. bez preferencji dla przedsiębiorstw krajowych) wszystkie firmy europejskie. Może więc okazać się, że outsourcingowe inicjatywy rządu obrócą się przeciw lokalnym firmom, których przychody w pewnym stopniu były zależne do tej pory od lukratywnych publicznych kontraktów. Gros outsourcingowych zamówień w sektorze publicznym mogą zebrać - jak wszędzie na świecie - międzynarodowe koncerny.

Na początku lat 90. na świecie dominowała tendencja do zawierania dużych umów outsourcingowych na prowadzenie właściwie wszystkich prac związanych z informatyką danego przedsiębiorstwa. Wówczas najszybciej w tej branży rosły przychody wielkiej outsourcingowej trójki - EDS-u, Computer Sciences i IBM. Obecnie najszybciej powiększają się przychody wyspecjalizowanych usługodawców, którzy zajmują się określoną dziedziną, np. obsługą serwera WWW lub pomocą użytkownikom. Amerykańska firma UBS Securities prognozuje, że zyski mniejszych usługodawców w br. wzrosną średnio o 30-50%. Wciąż jednak duże koncerny otrzymują najdroższe i najbardziej intratne kontrakty, takie jak zawarta w połowie lat 90. 10-letnia umowa z brytyjskim rządem na prowadzenie systemu podatkowego, warta ok. 2,5 mld USD. Pytanie dla Polski brzmi: czy będziemy powtarzać drogę gospodarek zachodnich (z ich błędami), czy od razu powielimy najlepsze rozwiązania.

Utracić kontrolę

Najmocniejszym argumentem przeciwników outsourcingu jest możliwość utraty przez administrację kontroli nad eksploatowanym na zlecenie systemem. Taka sytuacja zdarzyła się administracji stanowej na Florydzie, gdzie w rok od uruchomienia w 1992 r. system informatyczny obsługujący ubezpieczenia społeczne nie tylko był przyczyną częstych zawieszeń terminali w punktach dystrybucji świadczeń, lecz także doprowadził do nieuzasadnionych wypłat prawie 100 mln USD. Pozwaną przez gubernatora stanu firmę EDS, która podpisała wcześniej kontrakt na eksploatację systemu, sąd uznał jednak za niewinną i stan Floryda zamiast uzyskania odszkodowania musiał zapłacić EDS 50 mln USD. W uzasadnieniu napisano, że urzędnicy stanowi samowolnie ingerowali w system informatyczny po jego wdrożeniu.

Porażka outsourcingu na Florydzie dowodzi, że umowa między administracją publiczną a prywatnym dostawcą powinna zakładać częste ingerencje w system. Działanie administracji, jak żadnego innego podmiotu życia społecznego, regulowane jest ciągłymi zmianami przepisów i procedur, które w sposób bezpośredni wpływają na funkcjonowanie systemu. Dostawca musi liczyć się także z tym, że każda decyzja przetargowa w administracji jest decyzją polityczną, ponieważ dotyczy wydawania publicznych pieniędzy.

Zamach na prywatność

Dla ministerialnych urzędników outsourcing jest też zamachem na prywatność obywateli, których dane socjalne, imigracyjne czy podatkowe przetwarzane są przez zatrudnionego na czasowym kontrakcie dostawcę. Strach potęguje też częsta praktyka wykonywania usług outsourcingowych, ze względu na kilkakrotnie niższe koszty, poza granicami kraju zlecającego.

Zwykle na świecie w przypadku złamania przez firmę outsourcingową poufności danych obywateli można skarżyć zlecającego usługę informatyczną, a nie jej dostawcę. Prawodawstwo większości krajów pozwala jednak należycie zabezpieczyć interesy zamawiającego i nie dopuścić do odtajnienia szczególnie istotnych informacji. Czy w Polsce jest podobna sytuacja?


TOP 200