Pan Witold Cieślak

Szanowny Panie

Szanowny Panie

Pańska wypowiedź w artykule zamieszczonym w ComputerWorld świadczy o rozległych zainteresowaniach z zakresu informatyki, polityki i zagadnień gospodarczych. Próbuje Pan wykazać, że wszelkie działania Biura ds. Informatyki URM, podjęte w zakresie informatyzacji Administracji Państwowej były chybione, a wręcz twierdzi Pan, że były szkodliwe. Dokładna lektura pańskiego artykułu pozwala wyciągnąć wnioski, że całkowicie nie orientuje się Pan w zadaniach Biura ds. Informatyki URM. Mnie i kierowanemu przeze mnie zespołowi przypisuje Pan wszelkie nieszczęścia, które spadły na polską informatykę, administrację, a przede wszystkim - niepowodzenia różnych firm na rynku polskim. Sądzę, iż znacznie przecenia Pan możliwości Biura i zakres mojej działalności na rynku informatycznym i

telekomunikacyjnym.

Krytyczny ton towarzyszący całemu artykułowi pozwala sądzić, że Pański atak na moją działalność jest podyktowany znacznymi trudnościami w lokowaniu się na rynku polskim Pańskiej firmy. Pragnę zauważyć, że w swoim artykule nie proponuje Pan sposobu, co zrobić, aby poprawić "fatalny stan" polskiej informatyki. Jedyne rozwiązanie, które stale przewija się w Pana liście, polega na propozycji wejścia w bliżej nieokreślone układy z firmami dalekowschodnimi. Przecież nikt nie broni wymienionym firmom działać na polskim rynku, rozwijać się, działać w oparciu o specjalistów polskich, itd. Moim jednak zdaniem, reprezentanci tych firm wciąż poszukują jedynie rynków zbytu na nadprodukcję towarową, którą posiadają. Przykładem takich działań jest polityka prowadzona przez dalekowschodnich dostawców wobec Pana firmy.

Pańskie zarzuty dotyczące rzekomej niekonkurencyjności w ważnych przedsięwzięciach informatycznych w polskiej administracji świadczą, że jakoby znane są Panu przypadki nieuczciwych przetargów i nieuzasadnionych zakupów. Fakty takie należy ujawnić. Są to dość poważne oskarżenia, na które należy posiadać dowody; w przeciwnym wypadku wywody takie nazywają się pomówieniami. Mogę tu tylko jeszcze raz stanowczo stwierdzić, iż ja i moi koledzy z Biura ds. Informatyki dokładają wszelkich starań, aby procedury przetargowe zaproponowane przez zespół specjalistów Biura, były przestrzegane w sposób rygorystyczny - co może jednakże prowadzić do rezultatów, które dla ludzi podobnych Panu, będą podejrzane, czemu trudno się dziwić, jeżeli bywa Pan jedną ze stron (i jak mniemam - nie najlepszą) tych przetargów. Dziwne jednakże jest, że w takiej sytuacji, wbrew oczywistej logice, obrzuca Pan błotem autorów tych norm i uregulowań i każe tłumaczyć się im, że nie są wielbłądami. Znane to fenomeny - nazywają się syndromem "polskiego piekła" i mam nadzieję, że szybko normalniejąc w naszym kraju, tych, których ulubionym zajęciem jest "zrobienie innym gęby", będzie się łatwo poznawać i wskazywać palcem, jako przeżytki innych, zapomnianych już czasów.

Gwoli jednakże rzetelności, a nie tłumaczenia się z niebycia wielbłądem pozwolę sobie teraz na kilka uwag szczegółowo odnoszących się do zawartych w Pańskim artykule treści.

Umowy ramowe

Z przykrością stwierdzam, iż nie zadał Pan sobie trudu dokładniejszego zapoznania się z warunkami i celami Umów Generalnych, a cytowanie mojej wypowiedzi z konferencji w Mrągowie, wypowiedzi mającej sens w określonym kontekście, jest po prostu manipulacją, tym bardziej nieprzyjemną, że ani - niestety - ComputerWorld, ani tym bardziej Pan, nie zadali sobie trudu autoryzacji tych wypowiedzi z uczestnikami tej znakomitej, jednej z nielicznych, merytorycznych dyskusji. Opublikowany w piśmie materiał, jak i Pana powoływanie się na te wypowiedzi, zdaniem nie tylko moim, ale i innych uczestników tego wydarzenia, bez uprzedniego ustalenia, czy rzeczywiście osoby zainteresowane podpisują się pod przypisanymi im w tej nonszalanckiej formie poglądami, jest jednym z poważniejszych nadużyć zasad społecznego komunikowania się. Osiągnięto tylko tyle, a Pan znakomicie przyczynił się do tego również, że ja i kilku innych uczestników dyskusji w przyszłych swoich wystąpieniach uważnie śledzić będziemy dalsze poczynania odbiorców i w przypadku dalszego, nierzetelnego, zniekształconego lub celowo wypaczonego zapisu takich wystąpień - dochodzić swych praw innymi niż perswazja, drogami.

Pozwolę sobie, tym razem wyłącznie dla Pana, przedstawić rygorystycznie przez nas przestrzegane zasady zawierania Umów Generalnych. Oto one:

1. Uznana w kraju i zagranicą pozycja producenta wynikająca z:

- jakości produktu(ów) ocenianej w skali dłuższego okresu czasu popartej porównawczymi ocenami ekspertów zagranicznych oraz krajowych (prasa, biuletyny, wydawnictwa specjalistyczne, itp.);

- standingu finansowego producenta (wysokość obrotów, kwoty przeznaczone na badania i wdrożenia nowych rozwiązań, wartość akcji, itp.);

- miejsca rankingu światowym w gronie producentów o analogicznym profilu produkcji.

2. Spełnienie norm ISO 9000 w pełnym asortymencie produkcji i w odniesieniu do miejsca produkcji (zakładu produkcyjnego).

3. Pozytywne wyniki krajowych badań akceptacyjnych na zgodność z wymogami polskich norm i zakładanych parametrów techniczno-eksploatacyjnych.

4. Obecność formalno-prawna przedstawicielstwa producenta w Polsce.

5. Akceptacja przez przedstawicieli głównych ośrodków decyzyjnych w jednostkach administracji państwowej (URM, resorty gospodarcze) przedłożonych preferencyjnych list cenowych oraz warunków oferowanego supportu.

6. Znaczący dotychczasowy udział producenta na rynku odbiorców krajowych (listy preferencyjne, opinie użytkowników, itp.).

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200