Otwarty świat systemu operacyjnego

Rozmowa z Linusem Thorwaldsem, twórcą Linuxa.

Rozmowa z Linusem Thorwaldsem, twórcą Linuxa.

W pewnym sensie rozwiązania Pańskie stały się synonimem powszechnej dostępności kodu źródłowego. Nie ma Pan wielkiej firmy, a mimo to wsparcie dla Linuxa jest duże. Czy ten model może funkcjonować w innych firmach informatycznych, czy przypadek Linuxa jest wyjątkowy?

Nie widzę powodu, aby ten model nie działał. W większości firm obserwujemy rozbieżność priorytetów marketingu i zespołów programistycznych. Marketingowcy starają się narzucić programistom swoje zdanie, kierując się zupełnie innymi przesłankami niż zespoły programistów, które również chcą odgrywać decydującą rolę w firmie. W efekcie konflikty są nieuniknione.

A jak to wygląda w środowisku powszechnej dostępności kodu źródłowego?

W takim środowisku interesy tych dwóch grup w firmie są rozdzielone. Nie ma więc potrzeby rozstrzygania konfliktów.

Nie jestem zainteresowany marketingiem, bo nie chcę pracować tylko na sukces finansowy firmy Linux. To kwestia priorytetów. Nie chcę mieć uczucia, że sukces ekonomiczny firmy zależy tylko od moich taktycznych, wykalkulowanych decyzji. Chcę podejmować decyzje wyłącznie oparte na przesłankach merytorycznych, tak aby moje priorytety były oczywiste i zawsze prostolinijne. Nie wyklucza to jednak możliwości współpracy z działem marketingu.

Czy straciliśmy orientację w opracowaniu systemów operacyjnych? Stają się one coraz większe.

Jedną z cech systemu operacyjnego jest to, że nie łatwo go wymienić. Zmiana systemu oznacza bowiem zmianę wszystkiego, na czym się do tej pory pracowało. To trochę tak, jakby próbować dokonać transplantacji mózgu u człowieka.

Znacznie łatwiej jest zmienić edytor tekstu. Może to być bolesne, ale nie zanadto - najwyżej mogą pojawić się objawy wychodzenia z uzależnienia.

Bo jeśli ktoś opanował jakąś niszę systemów operacyjnych, ma pełną swobodę działania. To niepokoi użytkowników, bo może im narzucać inne swoje produkty. Bardzo niewiele osób zdecyduje się na zmianę systemu, większość się po prostu dostosuje i weźmie wszystko co im będą wciskać. Nie sprzyja to tworzeniu produktów dobrej jakości.

Czy próbował Pan zachęcić duże firmy, takie jak IBM, Digital czy Sun, do wspierania systemu Linux?

To zależy. Digital ma oddzielne działy systemowy i sprzętowy, co oznacza, że Digital jest otwarty na Linuxa. Nie uważa, że straci potencjalnych klientów dla swego oprogramowania, sprzedając sprzęt z innym systemem operacyjnym. Sun natomiast ma ściśle zintegrowany sprzęt z systemem operacyjnym.

Co sądzi Pan o Javie?

Nie znoszę szumu informacyjnego. Wokół Javy jest go za dużo. Wolałbym zobaczyć lepiej udokumentowany zapis osiągnięć, a polityka licencyjna temu nie sprzyja. Rozumiem dlaczego Sun chce mieć kontrolę nad Javą, ale nie sądzę, aby firma dobrze się nią zajmowała. Obecnie, gdy ktoś znajdzie błąd w Javie, to bardzo trudno go naprawić, jeśli nie pracuje w firmie Sun.

Najważniejsze w Javie jest to, że jest to dobry pomysł we właściwym czasie. Idea nie jest nowa, ale wtedy nie mieliśmy do dyspozycji takiego sprzętu jak obecnie. Nie było również tego typu interfejsów. Potencjalnie jest to znakomita technologia, ale nie sprawdzona i promowana ze zbyt dużym szumem.

Czy może Pan wskazać udany przykład wdrożenia Linuxa w dużym przedsiębiorstwie?

To nie tak. Zwykle szef działu informatyki dużego przedsiębiorstwa dostrzega pewnego dnia, że gdzieś w kącie stoi serwer. I okazuje się, że od półtora roku działa na nim firmowy serwer Web, a do tego pracuje on pod Linuxem. Zazwyczaj reakcja szefa jest taka: należy go natychmiast aktualizować do Windows NT. Potem okazuje się, że trzeba wrócić do Linuxa, bo spadła wydajność. Toteż Linux ma lepszą pozycję na liście satysfakcjonujących produktów. Jednak niewiele osób oficjalnie przyznaje się do jego używania. Czynią to oficjalnie NASA i wiele uczelni. Wiem, że Linux jest stosowany w firmie Boeing, ale nie mogę wskazać ludzi, którzy go używają ani lokalizacji Web potwierdzających ten fakt.

<hr size=1 noshade>Na podstawie tygodnika InfoWorld, wydawanego przez IDG, tłumaczył mł.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200