Orange Polska po francusku

Gdzie jest strategia?

Twórcze rozwijanie przez analityków inwestycyjnych oceny rynku z perspektywy stanu Orange Polska może wynikać z tego, że sposób ich prezentacji przez samą spółkę bywa mało przekonujący. Ustępującemu prezesowi Maciejowi Wituckiemu przez ostatnie trzy lata nie udało się zmobilizować zarządzanej spółki do przygotowania strategii rozwoju grupy TP. Pokazana w lutym prezentacja słowo „strategia” ma tylko w nazwie pliku, który można ściągnąć ze strony inwestorskiej. Na stronie tytułowej mowa już tylko o średnioterminowym planie działań na lata 2013–2015, no i rzeczywiście, trzeba mieć sporo empatii dla problemów, które rozstrzyga zarząd spółki, by mówić o strategicznym podejściu. Uderza przede wszystkim, że jest to plan działań obronno-zaczepnych. Prezentacja zaczynała się bowiem od zidentyfikowania zagrożeń w niezbyt nieprzyjaznym środowisku. Zaplanowane działania, już inne w treści, zwizualizowano w podobnym układzie co zagrożenia. Zamysł harmonii estetycznej grafika, niestety, podkreślił wrażenie, że operator działa w warunkach kryzysowych, żeby nie powiedzieć wojennych, a wskazane posunięcia taktyczne mają mu pozwolić wytrwać na rubieżach obronnych, przypominających jako żywo XIX-wieczne fortyfikacje obronne. Przy zastosowaniu takich środków ekspresji niektóre ważne strategiczne posunięcia, np. rozwój infrastruktury oparty na współużytkowaniu, migracja niektórych usług w chmurę, umykają uwagi wśród posunięć mających poprawić zdolności taktyczno-operacyjne. To prawda, że wszystkie telekomy świata, w tym również właściciel polskiego operatora Orange, zmagają się ze skutkami globalnego kryzysu gospodarczego po 2009 r., ale od głównego gracza na polskim rynku należałoby oczekiwać również pokazania nowych wizji rozwoju.

Sprzątanie, trwanie, czy rozwój?

Na konto nowego prezesa pójdzie już ogłoszenie o zamiarze połączenia TP SA z Orange Polska i PTK Centertel. Rynek zareagował na to zwyżką wartości akcji, ale informacja tylko potwierdziła logikę trwającego od wielu miesięcy procesu integracji operatora stacjonarnego i komórkowego. Zrealizuje też zapewne zapowiadaną od kilku miesięcy transakcję sprzedaży Wirtualnej Polski, co jest już mniej oczywistym wyzwaniem, bo kiedyś miał to być sposób na rozwój TP w obszarze mediów. Niegdysiejszego pomysłu nie wykorzystano. Bruno Duthoit jest nie tylko inżynierem, ale ma też renomę sprawnego korporacyjnego menedżera. Kiedyś już zajmował się porządkowaniem spółki, chociaż w ograniczonym zakresie. Teraz zapewne będzie wdrażał plan, który spółka już ma, bo jest on logiczny i spójny, biorąc na siebie zawsze trudne posunięcia związane z dalszą redukcją kosztów i „optymalizacją” zatrudnienia. Wydaje się, że ma do tego doskonałe kwalifikacje, a nawet łatwiej mu będzie dokonać niektórych ruchów niż poprzednikowi. Prezes Witucki, przychodząc siedem lat temu do TP, roztaczał wizje ekspansji terytorialnej i zdobywania nowych rynków, uzupełniających ofertę telekomunikacyjną. Z tamtych pomysłów niewiele zostało. Prezes Duhoit wyraża się jak księgowy od porządkowania mechanizmów korporacyjnych i rozwoju, mówi na razie niezbyt wiele. Pomimo że nieźle zna Polskę, nie ma pewności, czy uda mu się lepiej porozumieć z regulatorem i innymi graczami rynkowymi, by udrożnić zacięcia w polityce i regulacjach, które dzisiaj zniechęcają do inwestycji, wpływają na ograniczenie popytu i utrudniają pozyskanie kapitału na rozwój. Czy uda mu się skłonić francuskiego właściciela do odważniejszych, bardziej spektakularnych działań na rynku?


TOP 200