Oprogramowanie pod lupą (cz. 6)
- Janusz Kotarski,
- Jerzy Bęczkowski,
- 14.06.1993
Właściwości eksploatacyjne
Właściwości eksploatacyjne
Wysokość nakładów na bieżącą eksploatację oprogramowania z reguły nie jest analizowana przez jego nabywców i projektantów. Często stanowi to zalążek sytuacji konfliktowych między użytkownikiem a wytwórcą software'u. Po uruchomieniu systemu informatycznego może się bowiem okazać np., że pracuje on zbyt wolno lub wymaga częstych i kosztownych interwencji serwisu. W przypadku oprogramowania "półkowego", chybione decyzje zakupu są praktycznie nie do "odkręcenia". Pozostaje czekać na kolejne, lepsze wersje. Również w interesie producenta oprogramowania leży dokładne przeanalizowanie jego właściwości eksploatacyjnych. One bowiem, w konfrontacji z zapleczem serwisowym, okreslają realność zobowiązań, zawartych w umowie licencyjnej i obejmujących pielęgnację software'u, usuwanie awarii, a także szkolenie użytkowników.
Oprogramowanie o lepszych właściwościach eksploatacyjnych z reguły wymaga wyższych nakładów na jego zaprojektowanie, a także droższych narzędzi programistycznych. Jeżeli jednak liczymy na sprzedaż masową, zapewnienie wysokiej jakości i niezawodności eksploatacyjnej oprogramowania w ostatecznym rachunku bardzo się opłaca.
Oprócz strat bezpośrednich, nieporównanie niebezpieczniejsza jest tzw. powszechna opinia użytkowników, kształtująca się podczas eksploatacji oprogramowania. Aby ją zmienić trzeba najczęściej przygotować nową wersję programu, a to wymaga już poważnych nakładów i czasu. Największe firmy softwareowe, narażają się często na zarzut nie dotrzymania terminu wprowadzenia nowego produktu na rynek, wybierając to rozwiązanie jako lepsze od ryzyka, związanego z pojawieniem się niedopracowanego programu.
Unikanie niepotrzebnych wydatków
Powróćmy jednak do nabywcy-użytkownika oprogramowania. Im bardziej brakuje mu doświadczenia, tym większe prawdopodobieństwo, że kupi on produkt nie przystający do wymagań jego systemu zarządzania. Co więcej, w relatywnie krótkim czasie, bezpośrednie koszty poprawiania, uzupełniania i innych usprawnień adaptacji mogą wielokrotnie przekroczyć pierwotną cenę oprogramowania. Przy dalej idącym niedopasowaniu powstaje niekiedy konieczność innych, nieprzewidywanych wydatków, związanych z dokonaniem istotnych zmian sprzętu lub zatrudnieniem specjalistów - informatyków. W najgorszym, choć nie odosobnionym w praktyce przypadku, użytkownikowi pozostaje już tylko zakupienie innego systemu informatycznego.
Oprócz sytuacji, w której oprogramowanie okazuje się "za słabe" zdarzają się również odwrotne. Software jest - mówiąc obrazowo - "przestrzelony". Może on obsłużyć dziesięcio - a nawet stukrotnie większy system informacyjny niż ten, który jest nam potrzebny. Program powinien więc być zrobiony niemal "na miarę", albo przynajmniej dopasowany.
Co zatem robić?
W naszym cyklu poruszamy najczęściej problemy, do których rozwiązywania użytkownik nie powinien się zabierać sam. W przypadku jednak sprawdzania właściwości eksploatacyjnych, jego rola jest znacznie większa niż przy badaniu innych cech software'u. Powinien on przy tym przestrzegać pewnych zasad postępowania.
Jeszcze raz przypomnijmy tę podstawową: jeżeli kupujemy program zarządzania za 10 mln zł, to w istocie robimy inwestycję, którą z góry powinniśmy ocenić co najmniej 10 krotnie wyżej. Mając to na uwadze wymieńmy zasadnicze elementy procedury, towarzyszącej analizie właściwości eksploatacyjnych, która wymaga szczególnie ścisłej współpracy zespołu oceniającego z użytkownikiem systemu informatycznego.
Powinna ona obejmować ocenę:
Jak zatem widać, oceny właściwości eksploatacyjnych software'u nie można dokonać podczas godzinnej rozmowy, nawet ilustrowanej wersją demonstracyjną programu. "Demo" to zresztą z reguły pracuje na wycinkowych zbiorach danych, nie mających wiele wspólnego z rzeczywistością. Należy także zwrócić uwagę, na jakim sprzęcie dokonywana jest prezentacja. Może być to bowiem komputer o takiej mocy obliczeniowej, na którą przyszłego użytkownika nie będzie stać.
Wreszcie sprawa najważniejsza: koszty eksploatacyjne. Nieprzypadkowo pojawiają się prawie w każdym elemencie przytoczonej wyżej procedury. Dopiero bowiem gdy je skrupulatnie policzymy i podsumujemy, uzyskamy odpowiedź na pytanie: co faktycznie i za ile kupujemy.