Oprogramowanie a emocje

Warto wziąć pod uwagę ten fakt, planując testy na podstawie ryzyka (risk-based testing): wielkość ryzyka zależy nie tylko od wagi możliwej awarii, ale także od jej prawdopodobieństwa, a dokładniej - od prawdopodobieństwa, że awaria wystąpi już na początku normalnego użytkowania. Dlatego warto testować staranniej to, czym użytkownicy posługują się najczęściej. Tymi zagadnieniami w inżynierii jakości zajmują się m.in. metodyki, takie jak realibility engineering (inżynieria niezawodności) oraz statistical usage-based testing (testowanie na podstawie statystycznego rozkładu użycia).

Szczęściarze i pechowcy

W swojej książce "Kod szczęścia", angielski psycholog Richard Wiseman opisuje wyniki badań nad tym, czym różnią się szczęściarze od pechowców. Jedna z ważnych, systematycznych różnic to skłonność szczęściarzy do optymistycznej interpretacji zaszłych wydarzeń oraz optymistycznego przewidywania przyszłości. Nietrudno się domyśleć, jaki wpływ na subiektywną ocenę jakości produktu informatycznego ma fakt, czy jego użytkownicy (testerzy) są szczęściarzami czy pechowcami…

Asertywność, toksyczność i komunikacja

Posługując się komputerem, użytkownicy komunikują się z aplikacjami, a nie z ludźmi, więc pozornie te sprawy nie mają w ogóle znaczenia. Tylko pozornie… Jak pisze Allan Cooper w swojej świetnej i przezabawnie napisanej książce "Wariaci rządzą domem wariatów", w interakcji ze swoimi użytkownikami oprogramowanie często jest aroganckie, małomówne i nadmiernie wymagające. Nie jest to naiwna antropomorfizacja, lecz wyzwanie - jakże często w projektach IT ignorowane - zaprojektowania interakcji tak, aby użytkownicy odbierali ją jako przyjazną, przyjemną i wygodną. Dobrze sformułowany meldunek o awarii, pozwalający złagodzić jej skutki, wydatnie poprawia ocenę jakości, choć nie wpływa na rzeczywistą liczbę awarii. Podobnie działa uprzejme i pełne chęci niesienia pomocy przyjęcie zgłoszenia błędu, zamiast aroganckiego zrzucania odpowiedzialności na rzekomo niekompetentnego użytkownika albo polecania "proszę złożyć pisemne zgłoszenie".

Co dalej?

Niektórzy czytelnicy pomyślą: jasne, zawsze byłem zdania, że całe to gadanie o metodycznych procesach zapewnienia jakości jest mało ważne, że naprawdę liczą się: intuicja, wrażenia, sprawy niewymierne.

Zdaniem innych, wręcz przeciwnie: to bardzo niebezpieczna sytuacja, kiedy czynniki nieistotne merytorycznie, ulotne, emocjonalne niwelują, unieważniają wyniki precyzyjnych, obiektywnych, kosztownych pomiarów.

Prawda leży pośrodku. Polegając wyłącznie czy przede wszystkim na emocjach, intuicji i przeczuciach, można przy ocenie jakości dramatycznie pobłądzić. Niezbędne i niezastąpione są precyzyjne metryki: oszacowania niezawodności, wyniki testów, rezultaty inspekcji. Należy brać pod uwagę jakość wewnętrzną i zewnętrzną, różne atrybuty jakości itd.

Z drugiej strony, doświadczenie uczy, że taka precyzja też bywa zawodna. Toteż każdy z opisanych w tym artykule miękkich czynników może zadziałać w obie strony: zarówno wypaczyć, jak i udoskonalić wyniki metodycznych pomiarów.

Tylko wiedza o istnieniu i działaniu tych mechanizmów pozwoli zminimalizować ich wpływ wypaczający, a skutecznie wykorzystać je do tego, by ocena jakości była jak najtrafniejsza.

Bogdan Bereza-Jarociński jest informatykiem, psychologiem, trenerem biznesu, specjalistą w zakresie zarządzania projektami, zarządzania ryzykiem oraz jakością, a także koordynatorem międzynarodowej rady programowej metody ADP.


TOP 200