Oplecione społeczeństwo

Proces oplatania społeczeństwa, a także coraz większe rozproszenie technologii wokół nas i w nas będzie powodować wzrost nieprzejrzystości świata. Z tego nieprzejrzystego świata trzeba będzie "wyciąć" sobie pewne kawałki, które będą tworzyły środowisko działania poszczególnych ludzi, grup, instytucji czy państw. Dzięki technologiom teleinformatycznym kawałki będą mogły pochodzić z różnych miejsc. Inaczej rzecz ujmując, kluczem do sukcesu w oplecionym społeczeństwie będzie umiejętność redukcji złożoności, ustalenie granic, w których się poruszamy, a zatem kontrola owych wyciętych kawałków rzeczywistości. Będzie to sprawa zasadnicza i dla jednostek (tu dojdzie jeszcze określenie granicy "ja"), i dla grup. Kto tego nie zrozumie i straci kontrolę nad określaniem granic, ten zaniknie. Nieważne, czy będzie to państwo, instytucja czy człowiek.

6 Przejdźmy wreszcie do sfery polityki, bo gdy mówimy o dyscyplinowaniu na poziomie społeczeństwa, to z pewnością wchodzimy w tę sferę. Otóż wszystko wskazuje na to, że wprowadzanie w życie różnego rodzaju technologii stanie się jednym z kluczowych narzędzi politycznych. Dlaczego? Bo wprowadzanie innowacji technologicznych w większości przypadków odbywa się bezproblemowo. Owszem: żywność modyfikowana genetycznie, klonowanie, elektrownie atomowe są innowacjami powodującymi protesty, ale jeśli weźmiemy technologie informatyczne, to sytuacja wygląda inaczej. Czy ktoś protestuje przeciwko komputerom, iPodom, telefonom komórkowym...? Zapewne znajdą się przypadki tego rodzaju, ale będą to wyjątki. Tymczasem technologie te są potężnymi narzędziami politycznymi. Narzędziami dyscyplinującymi ludzi, tzn. powodującymi, że zachowują się w pewien określony sposób, który można w dużym stopniu przewidzieć i kontrolować.

Laboratoryzacja świata zwiększa infrastrukturę, która może być i będzie wykorzystywana do dyscyplinowania. To, że owe pojawiające się na szeroką skalę możliwości nie są jeszcze świadomie wykorzystywane, nie ma znaczenia. Z pewnością się to zmieni, przede wszystkim dlatego, że jest to właściwie jedna z ostatnich sfer działania, w której można postawić na efektywność, nie odwołując się do opinii publicznej. Zatem w interesie klasy politycznej jest, aby utrzymać taki stan rzeczy (a więc brak kontroli nad innowacjami technologicznymi) i z niego korzystać. Polityka klasyczna wymaga negocjacji, osiągnięcia konsensusu społecznego, musi się liczyć z protestami obywatelskimi - a przynajmniej tak wygląda sytuacja w krajach demokratycznych. W państwach niedemokratycznych polityka może być prowadzona bez brania pod uwagę wyżej wymienionych czynników, ale tego rodzaju podejście nie jest powszechnie akceptowane na arenie międzynarodowej. Polityka technologiczna pozwala ominąć kontrolę demokratyczną bez narażania się na sankcje na poziomie ponadnarodowym.

Warto w kontekście polityki zadać jeszcze jedno pytanie. Czy w przypadku świadomego uprawiania polityki technologicznej będziemy mieli do czynienia z suwerennością poszczególnych podmiotów tejże polityki? Nie wydaje się, żeby tak było. Należy raczej spodziewać się fali standaryzacji i kolonizacji, a być może wręcz wojen technologicznych. W końcu to te podmioty, które wprowadzą do obiegu dane innowacje, osiągną swój cel. Próba wykorzystania Internetu jako czegoś w rodzaju konia trojańskiego demokracji, zaplanowana jeszcze za czasów prezydentury Billa Clintona, raczej nie powiodła się. Być może dlatego, że nietrafnie postrzegano rzeczywistą naturę Internetu. Nie zmienia to jednak faktu, że takich prób będzie coraz więcej. Dyscyplinowanie przez technologię daje zbyt wiele możliwości, by z nich nie korzystano.

7 Osoby, które z przerażeniem oczekują nadchodzących zmian, nie powinny się jednak martwić. Trzeba przecież pamiętać, że chaos jest lepiej zorganizowany niż porządek, a wizja społeczeństwa pełnej kontroli to na razie utopia, czy może raczej dystopia.

Dr Krzysztof Pietrowicz pracuje w Instytucie Socjologii Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu


TOP 200