Operatorzy bez sieci

Jaki w tym interes?

Według przewidywań już w 2006 r. 10-25% wszystkich użytkowników telefonów komórkowych będzie obsługiwanych przez operatorów wirtualnych. Trzeba jednak pamiętać, że nie ma jednej oficjalnej definicji operatora MVNO, pod tą nazwą kryją się różne modele biznesowe i techniczne. Najprostszy to zmiana marki, czyli sprzedaż usług operatora komórkowego z innym logo.

Bardziej zaawansowane rozwiązania wymagają większych inwestycji, koniecznych do osiągnięcia przez operatora wirtualnego większej samodzielności i niezależności. MVNO może więc dysponować własnym centrum sieciowym (MSC), porozumieniami roamingowymi, systemem billingowym, uzyskując także kontrolę nad kartami SIM, którymi muszą dysponować użytkownicy korzystający z sieci.

Dalej idąca wirtualizacja zakłada udostępnienie przez operatora telefonii komórkowej podstawowej infrastruktury (masztów i nadajników), za pomocą której operator telefonii komórkowej może budować ofertę własnych usług ewentualnie dopuszczając kolejnego operatora wirtualnego. Chodzi tu także o budowę własnej sieci inteligentnej, na bazie której można uruchamiać nowe, zaawansowane usługi. Niektórzy analitycy przypuszczają, że motorem napędowym rozwoju MVNO będą nie usługi głosowe, ale rozwiązania zaawansowanej transmisji danych.

Nawet w zaawansowanych technologicznie modelach większość infrastruktury czy systemów teleinformatycznych koniecznych do obsługi sieci przez MVNO można teoretycznie pozyskać od innych podmiotów. Można by sobie nawet wyobrazić powstawanie farm MVNO, na wzór wielkich serwerowni oferujących usługi w modelu ASP.

Wychodzenie z ofertą usług dostosowanych do poszczególnych sektorów czy nisz rynkowych jest najczęściej wskazywanym modelem biznesowym dla operatora MVNO. "Załóżmy, że kilkunastu hodowców tulipanów szuka ciekawej oferty na usługi telekomunikacyjne, zwłaszcza usługi lokalizacyjne w sieci GSM" - opowiada Tomasz Domański, doradca prezesa Polskiej Telefonii Cyfrowej (Era). "Operatorzy ukierunkowani na masowego klienta, ewentualnie na wielooddziałowe przedsiębiorstwa, nie są w stanie zadowolić rolników. W tym momencie z ofertą może wejść MVNO" - dodaje. MVNO zaś, jak przystało na detalistę, nie obciążony utrzymaniem sieci telekomunikacyjnej, mając w zanadrzu tańsze minuty kupione hurtowo - może spełnić oczekiwania grupy producentów.

Warto pamiętać, że prosta redystrybucja zakupionych minut daje jedynie minimalny zysk, gdy szanse prawdziwych dochodów przynosi jedynie zaawansowany technologicznie MVNO. Taki operator może wprowadzać nowe usługi, co wiąże się z ryzykiem, którego być może nie chciałby na siebie brać "duży" operator telefonii komórkowej. Ocenia się, że MVNO, aby zarabiać, powinien pozyskać zasoby od operatora telefonii komórkowej przynajmniej o 40% taniej, niż wynikałoby to z cennika rynkowego.

Komu komórkę, komu?

Naturalnymi kandydatami do pełnienia roli MVNO są operatorzy telefonii stacjonarnej, organizacje z silną marką i kanałami dystrybucji (być może bazą dotychczasowych klientów), wszelkiego rodzaju joint venture dotychczasowych operatorów z podmiotami innych branż, jak również operatorzy telefonii GSM, którzy nie uzyskali licencji na UMTS (oczywiście wówczas interesują ich usługi MVNO telefonii trzeciej generacji). Brak doświadczenia podmiotów w innych branżach nie jest tutaj kontrargumentem. Sukces Mobile Virgin najlepiej świadczy o tym, że usługi telefonii komórkowej są produktem jak każdy inny.

Jako potencjalnych operatorów MVNO wskazuje się np. koncerny motoryzacyjne, dla których łączność komórkowa będzie coraz bardziej istotnym elementem wyposażenia samochodów. W USA do świadczenia usług w roli MVNO przymierza się największy dom maklerski Charles Schwab, obsługujący 7,6 mln rachunków inwestycyjnych. Analitycy przewidują również, że usługi komórkowe na zasadach MVNO wprowadzą firmy ubezpieczeniowe i sieci hipermarketów. Przykładowo, w Wlk. Brytanii sieć wirtualną mają już Tesco i Sainsbury. Shell w Hongkongu, jako MVNO, uruchomił usługi komórkowe dla motocyklistów.

Rozwiązania technologiczne od dawna pozwalają na to, by MVNO świadczyli usługi, trzeba tylko przekonać działających operatorów, że i im może to się opłacać. Od usług wirtualnych nie ma odwrotu, o czym boleśnie przekonały się tele- komy, szacując koszty budowy infrastruktury telefonii trzeciej generacji. Każda stacja bazowa UMTS kosztuje 200-500 tys. euro. Według analiz firmy McKinsey w Europie potrzeba 700 tys. takich stacji. Są zatem dwa sposoby zmniejszenia kosztów: wspólna budowa sieci konkurujących firm, na którą zgodziła się już Komisja Europejska, lub MVNO. Władze Hongkongu czy rząd irlandzki, przyznając koncesje na UMTS, określiły wręcz, że beneficjanci muszą tak tworzyć sieć, aby 30% pojemności zajęli operatorzy wirtualni. Później będą konkurować wyłącznie lepszą ofertą i niższymi kosztami.


TOP 200