Oligopol GSM

Przecież mamy konkurencję, działają u nas trzy firmy...

Oczywiście oligopol jest lepszy od monopolu, ale nadal nie jest to rynek silnie konkurencyjny. Nie znając ceny optymalnej, możemy jedynie zgadywać na podstawie cech rynku, czy renta istnieje. W przypadku polskiego rynku mamy kilka przesłanek wskazujących, że tak jest.

Po pierwsze, w przypadku obecności tylko trzech firm koordynacja działań między nimi - przynajmniej w sprawach najważniejszych - jest zadaniem jak najbardziej wykonalnym.

Po drugie, skuteczność tych działań będzie tym większa, im niższa jest jakość regulacji i polityki antymonopolowej. Mamy tu do czynienia z asymetrią informacji - do dialogu z regulatorem, którego wiedza o rynku jest ograniczona, staje operator, który dzięki swoim zagranicznym udziałowcom jest doświadczony w zmaganiach z takimi instytucjami. Zresztą porównajmy chociażby zarobki pracowników merytorycznych odpowiednich urzędów publicznych i operatorów.

Po trzecie, wciąż nie rozwiązano kwestii "przenaszalności" numerów, co powoduje, że klient jest bardzo mocno związany ze swoim operatorem, przestając być łakomym kęskiem dla konkurencji.

Po czwarte, panuje cisza na temat czwartego czy może piątego operatora. Dlaczego mamy mieć tylko trzech?

Dla przedsiębiorstwa konkurencja jest niekorzystna, stąd pożądaną polityką jest jej ograniczanie. O to łatwo na rynku ściśle koncesjonowanym, na którym brakuje powodów, by podejmować wrogie działania wobec innych firm.

Ze względu na dominację kosztów budowy sieci nad bezpośrednimi kosztami świadczenia usługi operatorzy dążą przede wszystkim do uzyskania długookresowych gwarancji dotyczących rozwoju rynku. Na takim rynku istnieje duży zakres wspólnoty interesów koncesjonowanych firm, co sprzyja koordynacji nacisków na regulatora.

Czyli istnieje zmowa?

Tworzenie karteli czy też stosowanie praktyk ograniczających konkurencję jest zakazane, nie mówmy więc o takich działaniach. Przypomnę jedynie, że Reinhard Selten, znany niemiecki ekonomista i matematyk, laureat Nagrody Nobla, wykazał, że na rynkach zamkniętych, przy spełnieniu pewnych założeń, przy działających 4 firmach istnieje wysokie prawdopodobieństwo utrzymania się zmowy kartelowej, a przy 6 taka zmowa przypuszczalnie się rozpadnie. Oczywiście, praca R. Seltena to ćwiczenie o charakterze akademickim, niemniej warto pamiętać, że im mniej firm, tym łatwiej się porozumieć, szczególnie gdy nie zagraża pojawienie się następnych graczy.

Czy rzeczywiście jest to istotny problem, skoro klient ma coraz większą możliwość wyboru? Mnogość usług, taryf i sposobów korzystania z usług telefonii komórkowej.

Nie wszystko złoto co się świeci. Zróżnicowanie produktów i cen to skomplikowane strategie, mające za zadanie zwiększyć zysk firm. Zróżnicowanie produktów osłabia konkurencję, natomiast zróżnicowanie cen pozwala lepiej "wyeksploatować" popyt. Z grubsza chodzi o to, żeby dany produkt sprzedać zarówno temu klientowi, któremu bardzo na nim zależy, jak i temu, który jest nim średnio zainteresowany. Oczywiście, ten pierwszy jest gotowy zapłacić więcej niż ten drugi. I to trzeba wykorzystać.

Trudno odpowiedzieć na pytanie, w jakich warunkach taka polityka jest również dobra dla konsumentów. Nakazanie firmom stosowania polityki jednej ceny doprowadziłoby do eliminacji z rynku pewnych grup konsumentów. Z drugiej strony zezwolenie na takie praktyki powoduje wzrost rachunków dla innych. Jednym słowem coś za coś, zaś firma na tym zawsze zyska.

Uzyskany wzrost zysków wcale nie musi być związany z chęcią pokrycia wysokich kosztów inwestycji w budowę sieci, ale może być elementem renty oligopolistycznej.

Czy w ogóle stać nas na tak rozwiniętą telefonię komórkową w obecnej sytuacji społeczno-gospodarczej Polski?

To ciekawa i skomplikowana kwestia. W przypadku monopolu wiemy, że może on dostarczać usługi o zbyt wysokiej jakości w stosunku do tego, co byłoby optymalne ze społecznego punktu widzenia. Powstaje wówczas rynek o małej liczbie nabywców i wysokich cenach.

Czy takie zjawisko może wystąpić na rynku oligopolistycznym? Jeżeli oligopol zachowuje się jak kartel, to oczywiście tak. Być może zatem ze względów społecznych byłoby korzystniejsze, gdybyśmy pieniądze zainwestowane w GPRS czy też w WAP spożytkowali w inny sposób, chociażby na obniżenie cen za usługi głosowe.

Czy powinniśmy szybko wdrażać wszystkie nowości? Z ekonomicznego punktu widzenia, przypuszczalnie byłoby lepiej, gdybyśmy środki zainwestowane w przetarg na UMTS przeznaczyli na wydanie nowych koncesji na GSM. Szkoda tylko, że takich kwestii prawie w ogóle nie stawia się publicznie.


TOP 200