Okiem małego operatora

"Specyficznie w naszej branży problemy wiążą się z procesami inwestycyjnymi, np. w budowę przyłączy kablowych czy masztów sieci bezprzewodowych. Konieczność uzgodnień z całą grupą podmiotów, z których każdy ma co najmniej 30-dniowe terminy na odpowiedź, nie zawsze pozytywną w pierwszym podejściu, powoduje, że część inwestycji trzeba uzgadniać z co najmniej półrocznym wyprzedzeniem".

Piotr Marciniak z Krajowej Izby Komunikacji Ethernetowej

"Specyficznie w naszej branży problemy wiążą się z procesami inwestycyjnymi, np. w budowę przyłączy kablowych czy masztów sieci bezprzewodowych. Konieczność uzgodnień z całą grupą podmiotów, z których każdy ma co najmniej 30-dniowe terminy na odpowiedź, nie zawsze pozytywną w pierwszym podejściu, powoduje, że część inwestycji trzeba uzgadniać z co najmniej półrocznym wyprzedzeniem" - tłumaczy Piotr Marciniak. I podaje przykład: procedury dotyczące wykonania przyłącza dwumetrowej rury, np. ze studni TP SA do budynku, trwają ok. 6 miesięcy. Mali i średni ISP skarżą się też na brak dostępu do budynków. Regulujące dostęp do nieruchomości przepisy podobno nadal są trudne do wyegzekwowania, a właściciele nieruchomości często skutecznie odmawiają dostępu do nich lokalnym operatorom. Bywa też, że wbrew obowiązującym przepisom mnożą kolejne uzgodnienia, wymagają zbierania podpisów mieszkańców, odmawiają udostępnienia zasilania węzłów lub próbują narzucać bardzo wysokie opłaty za "dzierżawę części wspólnej" nawet w sytuacji, gdy inni dostawcy opłat takich nie wnoszą. Problemem są też finanse.

W Polsce praktycznie nie ma instytucji finansujących działalność lokalnych ISP. "Nawet jeśli sprzęt ma wysoką wartość, a wieloletnie przychody stanowią rękojmię solidności i stabilności budżetowej, infrastruktura tego typu firm nie jest uznawana za wystarczające zabezpieczenie ewentualnych kredytów" - tłumaczy ekspert KIKE. I dodaje, że większość lokalnych ISP działa w wynajmowanych biurach, firmy te nie mają więc nieruchomości na zabezpieczenia. Pozostają im niezbyt wysokie "kredyty obrotowe", kredyty pod zastaw prywatnych nieruchomości lub środki unijne. A z tymi nie jest do końca kolorowo.

Długa droga po środki unijne

Przedstawiciele małych i średnich operatorów, którzy starali się o dofinansowanie unijne, skarżą się na długie procedury oceny wniosków o dofinansowanie budowy sieci. "Dla wniosków złożonych w ramach PO IG 8.4 jesienią 2009 r. do dziś nie ma podpisanych umów, więc inwestycje, które miały ruszyć wiosną/latem 2010 r., wystartują najwcześniej wiosną 2011 r." - podaje przykład Piotr Marciniak. Takie opóźnienia rozłożyły już niejeden biznesplan. Szczególnie, że branża usług szerokopasmowych bardzo szybko się rozwija, zarówno technologicznie, jak i rynkowo. Piotr Marciniak zwraca też uwagę, że programy unijne, poza tym, że są czasochłonne, w zasadzie dotyczą wyłącznie obszarów białych plam.

Co ciekawe, środki możliwe do wykorzystania w dużych miastach na inwestycje sieciowe z reguły limitowane są minimalnymi kwotami wniosków na poziomie kilku milionów złotych, co stawia je poza zasięgiem lokalnych ISP. Firmy te z reguły nie mogą zrealizować tak dużych wniosków oraz często nie mogą pozyskać na rynku wymaganych dużych gwarancji dla udziału własnego. W praktyce więc jedyne źródło środków unijnych dostępne dla lokalnych ISP to czasochłonne PO IG 8.4.


TOP 200