Ogniwa w trakcie tworzenia

W Polsce sytuacja jest jeszcze gorsza, bowiem ukształtowała się moda na portale, na biznesy internetowe nakierowane na kontakty z ostatecznym klientem B2C. Moda ta prowadzi donikąd. "Grozi zmarginalizowaniem gospodarki elektronicznej w Polsce. Aby zrealizować B2C, trzeba najpierw zintegrować procesy między przedsiębiorstwami biorącymi udział w zaspokajaniu ich potrzeb, a jeszcze wcześniej usprawnić procesy (głównie procesy przydzielania zasobów do zadań) wewnątrz organizacji" - mówi Witold Staniszkis. Gospodarka zupełnie nie jest przygotowana do wchłonięcia usług B2C, natomiast inwestorzy są gotowi na nie łożyć. Być może z braku pomysłów na prawdziwy biznes teleinformatyczny, być może dlatego że chcą w ten sposób przeczekać do osiągnięcia dojrzałości gospodarki, być może z braku przezorności, wyobraźni i wiedzy.

Owczy pęd inwestorów amerykańskich - jednak już powstrzymany - wynikał z podobnych przesłanek. Choć nie wiedzieli, czego tak naprawdę można oczekiwać od Nowej Gospodarki, to wiedzieli na pewno, że w branży stalowej już wiele nowego nie da się wymyślić. Inwestując w internetowe nowości, ufali w ich potencjał, nie znając ich przeznaczenia.

Sam dla siebie pracodawcą

Profesor Jan Macieja z Polskiej Akademii Nauk widzi również inny aspekt wzmocnienia gospodarki rynkowej poprzez rozwój technologii sieciowych: "Istnieje możliwość ukształtowania się takiego systemu gospodarczego, w którym będzie rosnąć rola jednostki". Dobrze poinformowana jednostka będzie lepiej korzystać ze swojego prawa wolnego wyboru.

Ważniejsza jest jednak inna okoliczność. Otóż nieprzypadkowo przyspieszenie Nowej Gospodarki, rozwój biznesów internetowych zbiega się ze zmianą w stosunkach społecznych w tradycyjnej gospodarce. Najważniejszym zasobem przedsiębiorstw jest obecnie wiedza, a zwłaszcza wiedza ta "w głowach" ich najlepszych pracowników. Wiedza, idee, pomysły - kapitał intelektualny - praktycznie nie mogą podlegać zawłaszczeniu przez pracodawcę. Zmienia się poczucie wartości wśród najlepszych pracowników. Oni mają świadomość swoich umiejętności i swojego znaczenia. Nie chcą już być jedynie dobrze wynagradzanymi pracownikami najemnymi, nie chcą nawet być jedynie współudziałowcami. Chcą mieć co najmniej taki zysk, jaki ma właściciel kapitału "materialnego". Tymczasem właściciele nie są do takiego partnerstwa przygotowani. Gdy pracownik ma świetny pomysł, przychodzi do pracodawcy i pyta, ile on da mu na nim zarobić. Pracodawca jest bardzo zdziwiony, bo ciągle widzi w swoich podwładnych najemników - których może w swej łaskawości i dobrze pojętym własnym interesie wysoko wynagradzać - ale nie widzi dysponentów równoprawnego kapitału. "Gospodarka ulega rozproszeniu, albowiem najlepsi - kluczowi - pracownicy odchodzą i tworzą własne firmy. Na innych już zasadach współpracują z dawną firmą i innymi. Fuzje są bardziej widoczne na rynku, ale one są zawierane w akcie rozpaczy, w obronie przed rosnącymi kosztami. Przyszłość stanowią firmy tworzone przez najbardziej utalentowaną i przedsiębiorczą byłą kadrę tradycyjnych przedsiębiorstw" - mówi Krzysztof Obłój. One bowiem są dysponentami kluczowych idei i koncepcji. Firmy te sprzedają swoje udziały, ale nigdy nie sprzedają się w całości. Ich twórcy nie po to je tworzyli, aby tracić nad nimi kontrolę.

Człowiek, który godność i interesy buduje na posiadanej wiedzy i umiejętnościach - a nie na odczuwanych potrzebach i dążeniu do ich zaspokojenia - nigdy nie będzie już umiał pracować na cudze konto.

Większość kluczowych pomysłów końca XX w. pojawiła się w dziedzinie technologii informatycznych, zwłaszcza sieciowych. A zatem w tej dziedzinie najpierw dokonał się przełom w stosunkach pracy. Powstały tysiące nowych, małych, innowacyjnych firm internetowych.

Być może przedwcześnie w stosunku do całej gospodarki - w sensie propozycji biznesowych, technologii i relacji pracowniczych. Ale narobiło to takiej wrzawy, że zmieniła się świadomość konserwatywnych menedżerów, właścicieli, akcjonariuszy, a także polityków.

Być może ta społeczna rewolucja ma dla społeczeństw zdecydowanie większe znaczenie niż zbudowanie efektywniejszych modeli biznesu.


TOP 200