Od face to face do interface to interface

Hiperkultura - dyktat szybkości. Metakultura nowości i redundancja informacji jest nieodłączna od hiperkultury, którą S. Bertman (1998) nazywa "władzą teraz" (power of now). Długofalowość, stacjonarność, trwanie, pamięć, wgląd w szerszy kontekst, ustępują miejsca szybkiej cyrkulacji, symplifikacji tekstu, kiczowi, tandecie, niedbałości, krótkotrwałości, natychmiastowości, sensacji, impulsom, transparencji (przecieki), nomadyczności, skróceniu momentu napięcia uwagi (coraz krótsze przekazy - pojedynczy obraz rzadko trwa na wizji dłużej niż kilka sekund). Kultura eksploduje teraźniejszością (wieczna obecność w miejsce nieobecnej wieczności). Następuje pustynnienie pamięci, swoista pandemia Alzheimera w reprokulturze (kulturze reprodukowanej). Uzależnienie od szybkości zmienia percepcję wartości.

Można użyć metafory o przejściu od strawy surowej do gotowanej, a w końcu przeżutej przez media. D. Muggleton (2004) powiada, że dostarczanie kultury instant - do natychmiastowego spożycia i wydalenia - oznacza gruntowną zmianę kulturową: natychmiastowość zastępuje dawny okres inkubacji kulturowej. Takiej gotowej strawy dostarczają od dawna mody, swoiste epidemie nowości.

Megaoferta. Społeczeństwo staje się 24h society. Życie w nim jest dla ludzi aktywnych superciekawe: dostarcza mnóstwa doznań i przeżyć, tysięcy atrakcji, wśród których Internet jawi się jako sezam. Szkoda czasu na sen. Rosnąca ilość kanałów informacyjnych stwarza odbiorcy sytuację multichoice. Nowe media mogą włączyć do mainstreamu każdy dyskurs mniejszościowy. O każdej porze dnia i nocy można korzystać z komunikatorów internetowych. Żyje się zbyt szybko, co narusza rytm biologiczny. W ciągu kilkunastu godzin czuwania, którymi możemy rozporządzać, otrzymujemy niezwykle dużo ofert. Cała infrastruktura sieciowa jest non stop w ruchu. W pokoleniu always online jednostka jest niemal stale podłączona, bezustannie aktualizująca zasoby i dzieląca się własnymi. Technologie informacyjne "...wyrugowały pojęcie czasu na odpowiedź i w zmowie z przenośnym telefonem sprawiają, że jesteśmy do wzięcia dwadzieścia cztery godziny na dobę, jak towar na półce w sklepie całodobowym" (Naisbitt, Naisbitt, Phillips, High Tech.High Touch, 2003: 48).

Ta "biegunka innowacji" zmusza do ciągłej adaptacji do środowiska technologicznego, na co nie każdego stać. Bogate media to różnorodność wszystkiego: produktów, rynków, nabywców itp. Jest to model nastawiony nie na pojedynczego użytkownika, któremu oferuje się jedno uniwersalne narzędzie (PDA i inne typy komunikatorów), a na multiperson i multidevice. To powoduje, że na rynek trafia cała masa różnorodnych produktów.

Widać w tym podejście liberalne: każdemu to, na co ma ochotę, ale oczywiście dominuje interes wielkich graczy, ponieważ jest to, wbrew pozorom, strategia corporate driven, a nie user centered. Technologie są tworzone z myślą o użytkownikach o odpowiedniej sile nabywczej i fascynujących się nowinkami. Wielu z nich nabywa te produkty nie tyle dla zaspokojenia jakiejś silnie odczuwanej potrzeby użytkowej, czy samorealizacji bądź umocnienia więzi i komunikacji interpersonalnej, co z potrzeby podniesienia sobie statusu społecznego. Priorytet daje się wytwarzaniu technologii dysruptywnych, zmieniających sposoby dotychczasowego użytkowania ICT. Obfitość oferowanych mediów rodzi procesy kumulacyjne wynikające z technicznej, funkcjonalnej i instytucjonalnej konwergencji mediów.

W pewnych swych przejawach ten scenariusz promuje kulturę gadżetu, czyli mnożenie dodatkowych funkcji przedmiotów, nadawanie konsumowanym produktom cech wspomnianych wyróżników statusowych ("pokaż mi, co konsumujesz, a powiem ci, kim jesteś"), cech sztucznej przestarzałości przedmiotom skądinąd sprawnym i solidnym. W kulturze gadżetu chodzi o zaspokajanie często sztucznie kreowanych potrzeb, nie tyle o samo posiadanie dóbr, ile ich konsumowanie i pozbywanie się, maksymalizację doznań i przeżyć. To oddaje istotę konsumpcji technologii, która jest efektem synergicznym mechanizmów rynkowych, wolności wyborów konsumenckich oraz wolnego transferu dóbr materialnych i symbolicznych.

Imperatyw mobilności: homo nomadicus. Nowe media multiplikują możliwości komunikacji, a jednocześnie działania społeczne, które ona uruchamia. Oznacza to wzrost mediatyzacji życia człowieka, która jest o wiele większa niż w przypadku starych mediów. To prawda, media masowe, radio czy telewizja pochłaniały czas wolny; jedyne interaktywne medium - telefon zmienił życie i kulturę, ale w porównaniu do dzisiejszej sytuacji skala medialnej penetracji życia była o wiele mniejsza. Jest coraz więcej ekstensji, jest się stale w zasięgu, co intensyfikuje działanie komunikacyjne i przyspiesza społeczne tworzenie rzeczywistości. Bogactwo mediów wymaga stałego aktualizowania kompetencji, personalizacji urządzeń. Wszystko to pochłania życie: czas to pieniądz, ale także korzystanie z mediów. Znakiem czasu jest prymat technosfery - sfery narzędzi, działania, ekonomii - nad logosferą - sferą idei, wartości, symboli i znaczeń. Wzajemne oddziaływanie tych dwóch sfer to klucz do rozumienia procesów cywilizacyjno-kulturowych dziejących się historycznie i współcześnie. Nie jesteśmy jednak w stanie powiedzieć, czy ten prymat jest tendencją stałą, czy wynika z opóźnienia kulturowego.

W następnym artykule zastanowimy się, co z tej totalizacji życia wynika dla kultury i społeczeństwa.

Lektura:

S. Bertman (1998): Hyperculture - the Human Cost of Speed, Westpoint: CT: Prager Publishing

D. Muggleton (2004), Wewnątrz subkultury, Kraków: Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego

G. Urban (2002), Metaculture, How Culture Moves through the World, Minneapolis: University of Minnesota Press

1 G. Urban, (2002), Metaculture, How Culture Moves through the World, Minneapolis: University of Minnesota Press


TOP 200