Nowe pieniądze

Przeanalizujmy zatem ogólny schemat zakupów metodą NetCash:

1. Klient korzysta z publicznego klucza sprzedawcy do zaszyfrowania danych o transakcji (identyfikator towaru, liczba użytych monet elektronicznych, klucz sesji klienta).

2. Sprzedawca czyta zamówienie i ma możliwość otrzymania zapłaty, korzystając ze swojego klucza prywatnego.

3. Sprzedawca sprawdza ważność monet przy użyciu publicznego klucza CS, po czym wraz z wygenerowanym kluczem sesji sprzedawcy przesyła je do weryfikacji.

4. CS za pomocą prywatnego klucza może zweryfikować dostarczone dane (pieniądze).

5. Bank dokonuje potwierdzenia transakcji dla sprzedawcy, korzystając z klucza sesji sprzedawcy.

6. Sprzedawca dokonuje potwierdzenia transakcji dla klienta, korzystając z klucza sesji klienta.

Mniej spektakularne, niż elektroniczny pieniądz - są systemy czeków elektronicznych (np. NetCheque), niemniej i tutaj mamy do czynienia z nową jakością w stosunku do rozwiązań klasycznego (już!) bankingu on-line. Zwróćmy jednak uwagę na unikalną cechę ESP, jaką są mikropłatności (micropayment).

Kawałek grosza

Sprawdzanie autentyczności transakcji za pomocą kluczy może być czasochłonne w stosunku do wartości towaru, za który płacimy. W końcu to, co można kupić w Sieci, to często informacje czy dane w postaci obrazów bądź dźwięków. Dlaczego grosz czy cent miałby być najmniejszą wartością, jaką możemy operować? Granice - z pozoru nieprzekraczalne w świecie rzeczywistym - mogą być łamane w sposób wirtualny. Towarem, który jest warty ułamek grosza, można również handlować! Nawet niewielkie wartości mnożone przez znaczną liczbę dokonywanych transakcji składają się na pokaźne sumy. A przecież w Sieci już dziś są miliony potencjalnych klientów.

Minitransakcje są szczególnie interesujące w następujących obszarach Internetu:

  • rozrywka (gry on-line)

  • maszyny szukające

  • korzystanie z apletów Javy

  • encyklopedie

  • słowniki

  • elektroniczne publikacje (gazety, książki)

    O wadze mikropłatności dla rozwoju handlu internetowego świadczy liczba systemów, które pojawiają się na rynku: Payword firmy IBM, GlobelD francuskiego GCTech czy Millicent Zwróćmy uwagę na ostatnią koncepcję, która ma szansę stać się ważnym standardem w rozważanej (http://www.millicent.digital.com ).

    Płać kliknięciem

    W dotychczasowych metodach płatności elektronicznych transakcje musiały być autoryzowane, tzn. sprawdzane w sposób scentralizowany. To z kolei w oczywisty sposób spowalnia działanie całego systemu, czyni go bardziej złożonym z punktu widzenia użytkownika i powoduje dodatkowe koszty. Mamy dzięki temu znaczne gwarancje bezpieczeństwa, ale ostatnia z wymienionych cech jest dyskwalifikująca dla minihandlu. Jaki sens ma przekaz bankowy, opiewający na 10 gr, skoro sama opłata za taką operację jest dwa razy większa? Przykład teoretyczny, ale na takiej konstatacji nie poprzestali - na szczęście - Steve Glassmann i Mark Manasse z System Research Center Digitala w Palo Alto (Kalifornia).

    Celem firmy jest umożliwienie internetowym klientom "płatności kliknięciem" (pay-per-click). Przełomowość pomysłu polega na zastąpieniu scentralizowanych struktur kontrolnych, rozproszoną siecią brokerów, którzy sprzedają klientom zweryfikowane środki płatnicze (scrips). Każdy oferent (sprzedawca) i każdy makler (pośrednik) emitują własną walutę - owe "scripsy", które nie muszą mieć z góry określonej wartości pieniężnej, ale w efekcie reprezentują realny pieniądz, gdyż mogą być na niego wymienione. Na razie jednak sprzedawca kontaktuje się z brokerem i ustala z nim odpowiednie kursy wymiany. Natomiast klienci zwracają się do pośredników i kupują od nich elektroniczne grosze. Teraz można już nabywać towar, oferowany w Sieci, płacąc scripsami. Lecz gdzie zalety tej procedury?

    Przede wszystkim system jest tańszy. Tylko nieliczne transakcje wymagają "twardej" kryptografii (zakup większej liczby scripsów, ich wymiana na pieniądze rzeczywiste). Drobne monety elektroniczne szyfrowane są "na miękko", a ich weryfikacja ma charakter zdecentralizowany. Hakerom nie opłaca się zastawiać sideł na drobne transakcje. W praktyce powoduje to, że przechwycenie scripu, jego sfałszowanie czy podwójne użycie nie wchodzi w grę. Klient kupuje bezpośrednio u sprzedawcy, a brokerzy są na prowizji.

    Po staremu?

    Czy w najbliższym czasie możemy spodziewać się przełomu na rynku płatności elektronicznych? Niewątpliwie w znacznym stopniu zależy to od providerów internetowych, którzy mogliby przejąć rolę brokerów w systemach mikropłatności. Gdyby tak się stało, to być może wkrótce w tabelach kursów walut pojawiłyby się notowania elektronicznego grosza. Słabym punktem handlu elektronicznego pozostaje nadal bezpieczeństwa i przyjazności dla użytkownika. Zbyt mała jest także oferta sklepów elektronicznych, a często znajdują się one za oceanem. Jedno jest jasne: najlepszym bodźcem w rozpowszechnianiu elektronicznego pieniądza jest pieniądz. Jeśli uda się nam - dzięki Internetowi - kupić towar korzystniej niż sąsiadowi, bądźmy pewni, że jutro i on zechce dokonywać podobnych transakcji.


  • TOP 200