Nieposłuszne drony: zbierają się czarne chmury
- Computerworld,
- 25.04.2016, godz. 12:50
Rozwój technologii jest coraz szybszy. Ze względu złe ich wykorzystanie, trzeba będzie uregulowaćzasady przebywania bezzałogowych statków na naszych niebach.
Rozwój technologii jest coraz szybszy. Ze względu złe ich wykorzystanie, trzeba będzie uregulowaćzasady przebywania bezzałogowych statków na naszych niebach.
Czy Ci się to podoba czy nie, Era Dronów powoli się rozpoczyna – nieba są coraz bardziej zatłoczone BSPami (Bezzałogowe Statki Powietrzne), które wykorzystuje się do odpoczynku, fotografowania, kręcenia filmów, tworzenia komercyjnych aplikacji i naukowych badań. Inicjatywy podejmowane przez gigantów takich jak Amazon czy Google wskazują, że czasy transportu ładunkowego i dostarczania paczek już prawie minęły.
Rozwój technologii BSP, kwestie polityki publicznej dotyczące bezpieczeństwa, prywatność i inne regulacje stają się coraz bardziej problematyczne. Już w tym roku FAA i Biały Dom wydały nowe dyrektywy dotyczące komercyjnego i rządowego wykorzystania dronów. Zgadza się, ta technologia budzi spore nadzieje, jednak istnieje wiele negatywów, jeśli chodzi o użycie bezzałogowych, sterowanych zdalnie robotów latających nad naszymi głowami, na co wskazują incydenty, które opiszemy w tym artykule.
Notka: Nie piszemy tu o użyciu dronów w wojsku, egzekwowaniu prawa czy do rządowego nadzoru – kolejna przemysłowa puszka Pandory.
To, co wydarzyło się w styczniu na granicy Stanów Zjednoczonych z Meksykiem potwierdziło to, co wiele osób od dawna przypuszczało – że drony wykorzystywane są do przemytu narkotyków. Policja w Tijuanie (Meksyk) poinformowała, że dron przenoszący około 3 kg metamfetaminy rozbił się na miejscu parkingowym supermarketu – najprawdopodobniej leciał w kierunku granicy USA z Meksykiem.
Tym dronem był komercyjny model BSP, który był szeroko wykorzystywany przy tworzeniu filmów i zaprojektowany do latania z przymocowaną kamerą. Zamiast tego przemytnicy włożyli plastikowe torby i taśmę. Najwyraźniej się jednak nieco przeliczyli, jeśli chodzi o zdolności dronu do przenoszenia przedmiotów. Narkotyki miały wartość około 48 000 dolarów. Ten dron został złapany, jednak amerykańska Drug Enforcement Agency szacuje, że w około 150 przypadkach udaje się przemycić narkotyki przez amerykańsko-meksykańską granicę.
Skoro jesteśmy już w temacie – władze więzień zaczęły wdrażać programy mające na celu zapobieganie kolejnemu palącemu problemowi z dronami – przemycie nielegalnych towarów do więzień. Tak jak w przypadku przemytu przez granice, biznes podawania towarów do więzień inspiruje kryminalistów do wymyślania coraz bardziej kreatywnych pomysłów. W przeszłości przemytnicy używali wszystkiego, co się dało (od armat aż po katapulty), by dostarczyć paczki za granicę bądź w mury więzienne.
Europejskie i amerykańskie wiadomości zalała ostatnio fala incydentów z dronami. W 2013r. cztery osoby w Georgii zostały oskarżone o wykorzystanie malutkich dronów do przerzucania na więzienny dziedziniec małych paczek tytoniu do samodzielnego skręcania – sami pilotowali helikopter z pobliskiego lasu. Niedawne sprawy w Południowej Karolinie i Wielkiej Brytanii były jeszcze bardziej ambitne – drony nieco większych rozmiarów dostarczały marihuanę, telefony komórkowe i broń. Zaproponowane rozwiązania: urządzenia zagłuszające sygnał, które monitorują określone częstotliwości oraz zwykłe, proste siatki nad więziennymi podwórzami.
W ostatnim czasie trawniki Białego Domu stały się wyjątkowo ciekawym obiektem – obecnie są jednym z najlepiej strzeżonych fragmentów posiadłości na Ziemi.
Nieposłuszny dron także dołączył do zabawy w styczniu tego roku, gdy zdalnie sterowany quadcopter rozbił się w posiadłościach należących do Białego Domu w środku nocy. Następnego dnia zawstydzony pilot drona (jak się okazało, pracownik agencji wywiadu) przyznał, że stracił kontrolę nad quadcopterem DJI Phantom, gdy „latał nim” nad swoim mieszkaniem w Waszyngtonie o 3 nad ranem. Pilot nie został w żaden sposób ukarany, a po jakimś czasie wygłosił przeprosiny wobec rodziny Obamy.
Pomysł dronów kręcących się nad obszarami bezpieczeństwa i strefami zakazu lotów są poważną sprawą. Agencje wojskowe i organy ścigania na całym świecie pracują nad protokołami i regułami dotyczącymi tej sprawy – kolejny przykład polityki publicznej chcącej nadążyć za szybo rozwijającą się technologią.
Władze we Francji ciągle badają alarmującą serią przelotów niezidentyfikowanych dronów w ciągu ostatniego roku (drony latały między innymi nad budynkami rządowymi, instalacjami wojskowymi, ambasadami, a nawet nad wieżą Eiffla). Nocne loty prawdopodobnie były dobrze koordynowane, jednak ich cel ciągle pozostaje zagadką, jak wynika z oficjalnych doniesień. W marcu francuski urzędnik potwierdził, że od października 2014przynajmniej 60 takich dronów pojawiło się we Francji.
Amatorzy klasycznych thrillerów z lat 70. na pewno pamiętają film w reżyserii Johna Frankenheimera „Czarna niedziela”, w którym terroryści grożą, że zabiją wszystkich obecnych na Super Bowl, dokonując eksplozji balonu latającego nad stadionem. Dzięki technologii dronów mamy wersję mini takiego scenariusza, co oczywiście wywołuje dreszcze personelu ochrony na wydarzeniach sportowych.
W 2014 r. FFA badała zatrważająco długą listę incydentów, w których piloci-amatorzy latali dronami-kamerami podczas sportowych wydarzeń na powietrzu. Problemy pojawiły się na stadionach baseballu oraz podczas wyścigów NASCAR, jednak największe problemy pojawiają się podczas uniwersyteckich meczów footballu oraz NFL. W zeszłym roku do zakazu lotów samolotów nad stadionami został dodano statki bezzałogowe, a pilotów ostrzeżono przed grzywną, a nawet rocznym pobytem w więzieniu za złamanie tego zakazu.
Są też przypadki, kiedy drony są nie tyle niebezpieczne, co po prostu trochę straszne. Na przykład ostatnie raporty wskazują, że drony znajdują zastosowanie jako prywatni detektywi – są wykorzystywane przez prywatnych detektywów na zlecenie ich klientów do śledzenia niewiernych małżonków/małżonek i pracowników. Jedna pani detektyw z Kalifornii opisała swoje operacje szpiegowskie – w najlepszych sklepach z zabawkami kupuje dron-aparat, a później zatrudnia dzieci, by pilotowały nim z ukrycia.
Kwestie prawne dotyczącego tego typu zachowań nie są na razie do końca ustalone – federalne, stanowe i lokalne statusy mieszają się z regulacjami powietrznymi i przepisami dotyczącymi ochrony prywatności. W Północnej Karolinie na przykład nielegalne jest użycie dronów do podglądania innej osoby bądź prywatnej posiadłości. Inne stany wprowadziły regulacje rozszerzające prawa dotyczące własności prywatnej na przestrzeń powietrzną, w wyniku czego drony latające nad prywatnymi działkami są po prostu naruszeniem przestrzeni prywatnej. Przewiduje się też bardziej konkretne przepisy i regulacje w niedalekiej przyszłości. Jednak na razie może powinniśmy oczekiwać, że dronowi detektywi będą nosić małe fedory i trencze?
Mogliśmy się domyślić, że to w końcu nadejdzie: policja, zarówno na obszarach miejskich, jak i wiejskich, dostaje coraz więcej skarg na latające drony kierujące swoje aparaty w stronę okien w prywatnych domach i ogrodzonych posiadłości. Innymi słowy, nowy świat technologii stworzył kolejne zagrożenie: drona-podglądacza. W okolicy Seattle w Capitol Hill zanotowano ostatnio plagę takich dronów, które kierowały swoje kamery w okna na najwyższych piętrach.
Będzie to na pewno coraz większym problemem dla naturystów. W ostatnim czasie w Kalifornii i na Florydzie zaraportowano, że aparaty-drony widziano na plażach i w kurortach dla nudystów, a filmy video zostały umieszczone w Internecie.
Jaśniejsza strona nieposłusznych dronów: większość pilotów-amatorów nie ma żadnych złych intencji. Okazało się, że najwcześniejszymi użytkownikami technologii są najczęściej hobbyści, którzy siedzą godzinami w garażu, majsterkując przy swoich zabawkach. I wielu wykazuje się zadziwiającą kreatywnością i ma prawdziwie amerykańskiego ducha, jeśli chodzi o tradycję robienia figli.
Nieposłuszne drony są w tym sensie bardziej zwodnicze niż złośliwe. W halloweenowym filmie video sprzed kilku lat, który okazał się wirusem, komik i internetowy figlarz, Tom Mabe, skonstruował latającego Grim Reapera śmiertelnie przestraszył okolicznych biegaczy i dzieci. Reaper był w rzeczywistości modelem, który komik kupił w zwykłym sklepie. Urządzenie posiadało linkę do łowienia ryb i było pilotowane w powietrzu przez drona-helikopter. Film video wyżej pokazuje, jak to wszystko wyglądało.
Na nieszczęście trzeba zauważyć, że kilka nieposłusznych dronów poddało się całkowicie i przeszło do Imperium Galaktycznego, na ciemną stronę mocy. A żeby było zabawnie, ten dron, którego inspiracją był TIE Interceptor z „Gwiezdnych wojen” należy do hobbysty BSP i geniusza znanego jako Oliver C, który kupił także drona Millennium Falcon.
Olivier zbudował oba drony używając lekkiej piankowej powłoki wbudowanej we własny całkowicie dostosowany do użytkownika quadcopter „Prophecy 335”. Tak jak zazwyczaj robią to twórcy DIY, Olivier także udostępnił w sieci projekt produktu i instrukcje krok po kroku. Myślę, że wszyscy zgodzimy się co do tego, że jako społeczeństwo powinniśmy jakoś się takim osobom odpłacać – na przykład zabrać część zysków agentom sportowym i menadżerom funduszy hedgingowych i odpowiednio je porozdzielać.
Computerworld dostarcza najświeższe informacje, opinie, prognozy i analizy z branży IT w Polsce i na świecie.
W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]