Niefirmowy atrament do drukarki? Lepiej kupić na zapas...
- Łukasz Bigo,
- 30.11.2006, godz. 20:09
Nie od dziś wiadomo, że producenci drukarek często sprzedają swe urządzenia poniżej kosztów produkcji, by później zarabiać na kałamarzach. Takie podejście przyczyniło się do powstania wielu firm produkujących o wiele tańsze niż oryginały "atramenty zastępcze". Jednak są one coraz aktywniej ścigane...
Epson, jeden z wiodących producentów drukarek, aktywnie tropi i podaje do sądu kolejnych producentów nieoryginalnych atramentów lub cartdridge'y. Podstawą do wszczęcia postępowania jest zwykle nieuprawnione wykorzystanie własności intelektualnej należącej do firmy.
Najczęściej sprawy dotyczą patentów numer 7008053 i 7011397, w których opisywane są drobne innowacje dotyczące produkcji kałamarzy.
Aktualnie już pięć amerykańskich firm - Artech, Ink Lab, InkTec, Inkjetwarehouse.com i Rhinotek Computer Products - zdecydowało na zaprzestanie importu używanych kałamarzy, wykorzystywanych później do napełniania nieoryginalnymi atramentami.
Sprawa Lexmarka
Warto przypomnieć, że kilka lat temu Lexmark zastosował w swych cartdridge'ach bardzo prosty mechanizm szyfrowania danych. Kiedy na rynek trafiły nieoryginalne kałamarze wypełnione "atramentem zastępczym", ich producent został oskarżony nie o naruszenie patentów, ale o złamanie zabezpieczeń elektronicznych, co podpada pod amerykańską ustawę DMCA.
Ten drugi przypadek łatwiej udowodnić nawet bez przeprowadzania kosztownych analiz składu chemicznego atramentu. W efekcie siły "nieoryginalnej alternatywy" zostały znacząco osłabione.