Nie ulegajmy panice

To znaczy? Przecież zgodnie z obowiązującym w Polsce prawem nie wolno takich patentów udzielać. Nie można uzyskać patentu na "program komputerowy jako taki". Ale co to właściwie znaczy?

W praktyce w patencie nie powinno się pojawiać słowo "program komputerowy", choć zdarzyły się również takie patenty, co do których sam urząd później stwierdził, że ich przyznanie było pomyłką. Zamiast określenia "program", może to być sposób zrobienia czegoś, a jeszcze lepiej - układ realizujący jakąś funkcję. Programu nie patentuje się przecież jako konkretnego kodu, lecz raczej jako algorytm, strukturę danych czy szczególne rozwiązanie przetwarzania danych.

Często nie da się tutaj wprowadzić wyraźnych granic. W patencie na system antypoślizgowy ABS chodzi przecież o jego działanie na układ hamulcowy, nie zaś o to, czy zostało to zrealizowane przez system mechaniczny, elektroniczny czy też program umieszczony w komputerze pokładowym samochodu.

Co ciekawe, może się okazać, że wiele patentów przyznanych w Polsce w przeszłości, np. na rozwiązania układów elektronicznych, może odnosić się również do funkcjonowania programów komputerowych.

Dobry rzecznik patentowy potrafi tak przygotować wniosek, że również w Polsce jest w stanie uzyskać patent, który może być naruszony przez wykorzystanie programu komputerowego. Wprowadzenie dyrektywy i przystąpienie Polski do europejskiej konwencji patentowej nic specjalnie nie zmieni. Nie ulegnie bowiem zmianie podstawowa doktryna, a więc założenie, że patent przysługuje na rozwiązania nowe i nieoczywiste. Bez zmiany tych fundamentów nie uciekniemy przed patentowaniem oprogramowania. Przecież program tworzy się w wielu kolejnych krokach, testując i ulepszając go. On nie jest od razu gotowy. Dokładnie tak samo, jak każde inne urządzenie techniczne. To zupełnie co innego niż patentowanie matematyki, którą to analogię wysuwają przeciwnicy nowej dyrektywy.

Przeciwnicy dyrektywy ostrzegają jednak, że po jej wprowadzeniu rynek informatyczny już nie będzie taki jak dzisiaj.

Panika, której ulegli zwolennicy open source, jest zupełnie niepotrzebna. W gruncie rzeczy praktyki działania EPO i polskiego Urzędu Patentowego nie są specjalnie różne - tyle tylko, że ten pierwszy dopuszcza, by w tzw. zastrzeżeniach patentowych znalazło się explicite określenie "program komputerowy".

Ale czy nie niepokoi Pana przykład Stanów Zjednoczonych, w których przyznano mnóstwo bzdurnych patentów na rozwiązania informatyczne, np. programy multimedialne?

To wynik nie tyle słabości prawa patentowego, ile bardzo złej jakości pracy tamtejszego urzędu patentowego. Przyznano tam patenty, które z oczywistych względów powinny być odrzucone. Można wskazać wiele przykładów. Pierwszy z brzegu to chociażby Texas Instruments, który swego czasu uzyskał patent na pamięć typu RAM. Zawsze jednak sądy stawały na wysokości zadania, odrzucając takie roszczenia patentowe.

Zakładając hipotetyczny scenariusz, w którym polska firma komputerowa zostaje oskarżona o naruszenie patentów w oferowanym przez siebie oprogramowaniu, gdzie będzie się toczyć taka sprawa?

Sprawy o naruszenia patentów są dość kosztowne i wcale niełatwe. W sprawach przeciwko polskim firmom, które nie zajmują się eksportem, właściwe do ich rozstrzygania są sądy polskie.


TOP 200