Nie przyjmuję żadnych papierów

Czy nie byłoby to odebrane jako zamach na niezależność organów samorządu terytorialnego?

Nie, chodzi właśnie o uznanie samorządności i stworzenie właściwych mechanizmów jej realizacji. Nie może być mowy o powtarzaniu na szczeblu samorządowym struktury resortowej. Byłoby to wówczas przymuszenie samorządu, takie działanie nie byłoby konstytucyjne. Ważne są więc zadania - takie same dla wszystkich samorządów. Muszą być standardy, żeby było wiadomo, co w zintegrowanych zbiorach informacji pojawia się ze strony struktur rządowych, a co jest na wejściu po stronie samorządowej.

Wystarczy prawnie określić, jakich danych rząd będzie potrzebował, jakie pola w bazach danych mają być wypełniane przez samorząd, jakimi formatami opisu trzeba operować itd. Nie przeszkadzałoby to samorządom organizować się dalej na swój sposób, zapewniając jednocześnie wszystkim instytucjom państwowym sprawny dostęp do niezbędnych danych. Wówczas łatwiej też byłoby projektować systemy informacyjne w urzędach gminnych czy miejskich. Jeżeli są standardy, to łatwiej budować systemy. Łatwiej też porozumieć się z firmami, bo wiadomo jaki ma być interfejs, jak trzeba pobierać i eksportować dane itd. Gdyby to było ujednolicone, to pewne rzeczy mogłyby być zautomatyzowane, nie trzeba by było za każdym razem generować oddzielnych raportów. W takich systemach łatwiej też byłoby zapewnić wymogi bezpieczeństwa. Banki jakoś sobie z tym problemem radzą. Administracja - ni w ząb.

Czy administracja rządowa nie wychodzi naprzeciw tym oczekiwaniom? Przecież do wydawania dowodów osobistych urzędy gminne i miejskie otrzymały gotowe oprogramowanie wraz z niezbędnym sprzętem.

Tak, ale przy wydawaniu dowodów trzeba dane wprowadzać dwa razy - raz do systemu ministerialnego, drugi raz powtarzać je w systemie lokalnym, jeśli następuje jakaś zmiana. Przecież musi istnieć pełna zgodność tego, co jest zapisane w dokumencie tożsamości, z tym, co zawiera baza ewidencji ludności. Obecnie nie ma możliwości automatycznej wymiany informacji między tymi systemami, są one rozłączne, nie ma interfejsu, który umożliwiałby jednoczesne wykorzystanie tych samych danych do różnych celów. Uzupełnianie obu systemów tymi samymi danymi trzeba wykonać oddzielnie, ręcznie. System dowodów osobistych jest, być może, przez to bezpieczniejszy, ale trzeba bardzo uważać, aby nie nastąpiło "rozjechanie się" obu systemów, by w obu były te same dane. A przecież dane wykorzystywane w tym przypadku służą wielu innym pracom prowadzonym przez urzędy samorządowe, są stosowane przy załatwianiu wielu innych jeszcze spraw związanych z życiem mieszkańców, czy funkcjonowaniem państwa, np. rejestracja działalności gospodarczej, pobór do wojska itp. Czy za każdym razem trzeba tworzyć osobny system informatyczny? Przecież to prowadzi do multiplikacji baz danych! Nie byłoby takiej konieczności, gdyby zastosować zadaniowy system organizacji administracji publicznej, a nie resortowy.

Jak na zadaniowy sposób działania patrzą radni czy członkowie zarządów?

O to trzeba by zapytać radnych. Informatyk ma zapewnić przepływ informacji, stworzyć infrastrukturę, która umożliwi wymianę danych. Będzie ona zależna od istniejących mechanizmów funkcjonowania urzędu. Informatycy wiedzą jednak, jakie zasady organizacji sprzyjają wymianie informacji, a jakie nie, jakie modele działań usprawniają przepływ danych, a jakie go hamują.

Informatycy narzekają często na niedocenianie ich roli, zbyt niskie usytuowanie w strukturze służbowej urzędów, nieliczenie się z ich opiniami przez przedstawicieli władz samorządowych.


TOP 200