Nie poszanowana wiedza, lekceważona mądrość

Im więcej wąsko wyspecjalizowanych "młodych profesjonalistów", tym większa potrzeba mądrości "starych filozofów". Można żartować, że pierwsi wiedzą "wszystko, ale o niczym", a drudzy "nic, ale o wszystkim". Trzeba próbować wiązać te skrajności. Nie ma innej drogi do wiedzy i mądrości. Obawy związane z tym, że nieliczni, władający hermetycznym językiem techniki, przej-mą "władzę" nad licznymi, dla których ten język jest niedostępny, uważam za przesadzone. W końcu szeroko dyskutowane od lat problemy związane z oddziaływaniem telewizji na życie społeczne nie sprowadzają się do kwestii hermetyczności języka techniki, mimo że bardzo nieliczni telewidzowie wiedzą jak działa telewizor. Rzecz w treści przekazu; "rząd dusz" przejęli wytwórcy i nadawcy treści, którzy zresztą też z reguły nie wiedzą jak działa telewizor.

Mamy tu jeszcze jedną ciekawą kwestię: w odróżnieniu od oglądania tradycyjnej telewizji sensowne wykorzystanie możliwości nowych mediów wymaga aktywności użytkownika. Musi on nie tylko potrafić, lecz także chcieć je wykorzystywać.

Jeśli chodzi o sprawę nabywania umiejętności, to można być optymistą, gdy patrzy się na entuzjazm i łatwość, z jaką młodzież je opanowuje (gorzej jest oczywiście - z dość oczywistych względów - ze starszym pokoleniem). Czy można jednak zakładać, że w skali masowej ujawni się aktywny stosunek do wykorzystywania możliwości nowych technik, wymagający znacznie większego wysiłku umysłowego niż przełączanie kanałów w telewizorze? Wątpię. Podejrzewam, że większość użytkowników nowych technik informacyjnych będzie przyjmowała wobec nich postawę bierną. Jakoś trudno mi uwierzyć, że techniki informacyj- ne wyzwolą u osób z natury nastawionych pasywnie do życia nadzwyczajną aktywność ukierunkowaną na sferę informacyjną.

O tym, że przeważająca część każdej społeczności wykazuje postawę pasywną, pisali już starożytni Grecy. Należy się raczej spodziewać, że techniki informacyjne zostaną zaadaptowane do tej pasywności, a nie że techniki te zmienią w jakiejś istotnej skali postawy pasywne na aktywne. Sądzę, że na ten aspekt sprawy należy zwrócić szczególną uwagę przy planowaniu rozwoju technik informacyjnych i ich zastosowań w różnych sferach aktywności ludzkiej. Jego bagatelizowanie, a w szczególności dość rozpowszechnio- na, naiwna wiara w cudowny wpływ nowych technik informacyjnych na naturę ludzką może prowadzić do frustracji na masową skalę, frustracji, z którą trudno będzie sobie poradzić.

W dostosowywaniu się do zmian powinna pomagać edukacja.

No tak, niby to oczywiste - społeczeństwo informacyjne nazywane jest społeczeństwem ludzi uczących się. Łatwo tu jednak o uproszczenia rodzące nadmierne oczekiwania. Jeszcze nie tak dawno, jeśli ktoś posiadł porządne wykształcenie, był w dość klarownej sytuacji - wiedział "kim będzie", co będzie robił w pracy zawodowej, jaką będzie miał pozycję społeczną. Dzisiaj niewiele z tej klarowności i pewności pozostało. Wykształcenie stało się warunkiem koniecznym, ale już nie wystarczającym do stabilizacji zawodowej i społecznej. A przy tym czas kształcenia ciągle się wydłuża - wykształcenie na poziomie wyższym staje się normą, podobnie jak jeszcze niedawno było nią wykształcenie średnie. W konsekwencji wejście w dorosłe, samodzielne życie odbywa się w coraz późniejszym wieku, a do tego bez gwarancji, że zdobyte wykształcenie zapewni stabilizację życiową. Jeśli ta tendencja się utrzyma, w dorosłe życie będą wchodzić ludzie starzy, według niedawnych jeszcze kryteriów. Oczywiście, żyjemy coraz dłużej, ale czy rzeczywiście okres naszej największej aktywności życiowej - naszej "bezwarunkowej chęci do życia" - jest aż tak rozciągliwy? Nie sądzę.

Są to poważne problemy, o których dotychczas zbyt mało się mówi. Podejrzewam, że w przyszłości ustawiczna edukacja będzie musiała stać się po prostu stylem życia. W związku z brakiem stabilności na rynku pracy będą się zmieniać relacje między wykształceniem a zatrudnieniem. Formuła liniowa: wykształć się, a potem przystąp do pracy, ustąpi miejsca "modelowi otwartemu", w którym praca będzie się stale przeplatać z nauką. Siłą rzeczy będą musiały ewoluować poglądy doty-czące roli edukacji i pracy w życiu jednostek i społeczeństw. W szczególności prawdopo-dobnie zmieni się rola trady- cyjnego etosu pracy. Wiele społeczeństw z naszego kręgu cywilizacyjnego wyrosło na etosie pracy, oszczędzania i wyrzeczeń. Ludzie latami tworzyli i pomnażali swój majątek, pragnęli czegoś trwałego i nienaruszalnego, czegoś, co można przekazać następnym pokoleniom. Proszę popatrzeć na obecną, młodą generację biznesmenów, menedżerów i profesjonalistów. Są raz tu, raz tam; przywiązanie do miejsca i gromadzenie dóbr trwałych ogranicza ich mobilność, zmniejsza szanse "rozwoju".


TOP 200