Nie bójmy się Web 2.0

Przygotuj się na krytykę

Blogi, fora i sieci społeczne to dobre źródło opinii o firmie i jej produktach, wykorzystywane przez miliony firm na całym świecie. Specjaliści ukuli już nawet nowy termin na określenie działań mających na celu zebranie opinii ze strony nieustrukturyzowanej publiczności. To crowdsourcing. Niestety większość z nich to opinie krytyczne. Wynika to ze specyfiki komunikacji w Internecie, zapewniającej anonimowość i ułatwiającej nieskrępowaną ekspresję. Trzeba być przygotowanym na często szokującą falę krytyki. W końcu jedną z najważniejszych zalet serwisów Web 2.0 jest możliwość uczestnictwa w wymianie tego typu informacji. To nowa wartość dla firmy.

Wyznacz granicę

Całkowicie nieskrępowana ekspresja niesie ze sobą pewne pułapki. Dlatego też każdy serwis musi mieć czytelne i klarowne zasady komunikacji, które uchronią ją przed kłopotami prawnymi związanymi np. z propagowaniem treści niedozwolonych. Wypracowanie takich zasad zajmuje trochę czasu. Nie warto wierzyć, że za pierwszym podejściem uda nam się przewidzieć i zapobiec wszystkim ryzykom.

Duży wpływ na poziom dyskusji ma otoczenie. Dlatego też tworząc serwisy Web 2.0 warto zadbać o grono zaangażowanych użytkowników, którzy przynajmniej na początku będą narzucać ton dyskusji. "Sprowadzając się do nowej ekskluzywnej dzielnicy przyjmujemy reguły tam obowiązujące. W Internecie jest podobnie. Warto więc wykreować przestrzeń, która będzie narzucać pewne normy zachowań" - radzą fachowcy od Web 2.0.

Artykuł powstał m.in. na podstawie tekstu Diann Daniel "Tips to bring Web 2.0 to the enterprise", opublikowanego w amerykańskiej edycji miesięcznika CIO.

<hr>

Opór nie ma sensu

Rozmowa ze Stowem Boydem, blogerem, specjalistą w zakresie technologii społecznych i konsultantem w Cutter Consortium.

Dlaczego koncepcja Web 2.0 wzbudza tyle emocji w specjalistach IT?

Nie bójmy się Web 2.0

Stow Boyd

Web 2.0, jak każda nowa rzecz, mocno dotyka podstawowych założeń dotyczących pracy. Dzieje się tak także w przypadku specjalistów, którzy pracują w wielkim biznesie. Przede wszystkim niewiele o tym wiedzą. Od razu traktują to jak wadę nowej koncepcji. Oto jest jakaś technologia, która trafiła do organizacji ze świata konsumentów i nie pasuje do systemów korporacyjnych (...). Korzystają z Internetu, ale patrzą na sieć przede wszystkim przez pryzmat bezpieczeństwa i ochrony przed zagrożeniami płynącymi z sieci. Tymczasem nagle mamy renesans sieci, technologie open source rzucają wyzwanie dotychczasowym graczom na rynku IT. To poważna destabilizacja. Naturalną tendencją dla wielu ludzi jest przyjęcie postawy - nie lubię tego i będę się przed tym opierał tak długo, jak tylko będę mógł. To niestety część ludzkiej natury.

Czy tych wszystkich podejrzliwych można jakoś przekonać?

Kiedy byłem młody i niedoświadczony, myślałem, że będę w stanie przekonać ludzi argumentami do pewnych racji. Teraz wiem, że to niemożliwe. Jeśli ludzie nie są gotowi na coś, mają setki technik, które pozwalają im na stałe zaprzeczanie. Web 2.0 jest technologiczną rewolucją i część technologicznych elit zawsze będzie się temu opierać. To nielegalne, to niebezpieczne, nie rozumiemy tego, przecież mamy już technologię, która działa. Skoro to jest takie dobre, to czemu się tym nie zajmuję - to tylko kilka argumentów, które są wykorzystywane do takiego zaprzeczania.

To przypomina opór przed tzw. "informatycznym gabinetem cieni" (pisaliśmy o tym w Computerworld 12/2007 z 20 marca br.) i pomysłem, że to sami użytkownicy mogą przynieść do firmy część technologii...

Kilka lat temu robiłem prezentację dla szefów IT dużej firmy energetycznej. Zacząłem od slajdu, który dotyczył komunikatorów internetowych. Szef IT od razu skomentował - to bardzo interesujące, ale my nie pozwalamy na korzystanie z komunikatorów internetowych w firmie. Potem już na korytarzu zapytałem jednego z uczestników spotkania, ile osób w firmie używa komunikatorów. Odpowiedział - 50-60%. Wielu ludzi po prostu nie dopuszcza do siebie, że może być inaczej niż myślą. Ale nie da się zatkać wszystkich dziur.

Zatem co może zmienić percepcję technologii Web 2.0?

Prominentni menedżerowie zatrudnieni w dużych korporacjach. To muszą być ludzie o silnej pozycji, gotowi przekonać resztę do korzyści płynących z otwartości i transparentności. Niestety dziś w korporacjach nie ma zbyt wielu takich ludzi. Większość szefów IT myśli raczej o nowych metodach kontroli użytkowników.

Bezpieczeństwo jest przecież istotne...

Oczywiście. Nie chcemy jednak chyba, aby lęk zdominował wszystkie nasze działania, zdominował innowacyjność. To przypomina świat rodem z ponurych filmów science fiction, w których roboty nie pozwalają ludziom na działanie i robią za nich wszystko. Jeśli żyjesz w ten sposób, trudno żebyś cokolwiek osiągnął.


TOP 200