Najważniejsza jest motywacja

Pytanie: jakimi metodami?

Kluczowe jest opanowanie umiejętności szukania i wykorzystywania informacji oraz wiedzy. Przydatnej, użytecznej, na przykład o zdrowiu. Takiej, którą można wykorzystać do zmiany swojego projektu życiowego. Pamiętam przykład sadownika spod Grójca: obrodziły mu jabłka i miał problemy z ich sprzedaniem. Syn mu poradził, aby założył stronę internetową. Tą drogą trafili do niego kupcy, którzy nabyli nie tylko jego owoce, ale też od wszystkich sąsiadów w okolicy. Gdyby bardziej nagłaśniać, propagować takie przykłady, to ludzie łatwiej by się przekonali do korzystania z Internetu.

Tutaj widać duże pole do działania dla mediów tradycyjnych. Nowe technologie potrzebują wsparcia starych kanałów komunikacji...

Tak, ale też wiele do zrobienia mają tutaj inne podmioty czy instytucje społeczne. Potrzebne jest wsparcie dla lokalnych zasobów, które mogą wyjść na rynek czy do szerszego obiegu kulturowego właśnie przez Internet. Może, na przykład, Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego mogłoby zrobić bazę takich lokalnych zasobów i uruchomić programy ich wspierania poprzez aktywność w sieci. Na Zachodzie jest to dzisiaj bardzo modne i popularne. U nas też można by wykorzystać ten potencjał dla rozwoju.

Ale u nas lokalność ma złe konotacje. Kultura lokalna jawi się wciąż jako coś niegodnego uwagi. Kultywowanie tradycji jest odbierane jako coś staromodnego...

Tak, to prawda, w okresie PRL-u nastąpiło osłabienie tradycji, do czego przyczyniło się umasowienie telewizji. Nie ma też, z tego samego powodu, wykształconych, wyraźnych, trwałych nośników rozwoju prowincji. A w krajach zachodnich to właśnie tradycja lokalna jest dzisiaj w coraz większym zakresie motorem rozwoju. Francuskie miasteczko Vaast słynęło kiedyś z wypieku smacznych babek drożdżowych (Brioches du Vaast). Potem ten wypiek zmechanizowano, wybudowano zakład piekarniczy. I wtedy ludzie przestali przyjeżdżać do miasta po zakupy. Wrócono więc do starych metod i klienci znowu się pojawili. Wypieki też są reklamowane w Internecie, co przyciąga jeszcze turystów. U nas też jest sporo takich zasobów, które można za pośrednictwem Internetu pokazać Polsce, Europie i światu, i w ten sposób przekształcić je w czynnik rozwoju społeczności lokalnych.

Pewne nadzieje na ożywienie zainteresowania technikami cyfrowymi wiązane są u nas z cyfryzacją telewizji.

Nie wierzę, żeby cyfrowa telewizja zinformatyzowała polskie społeczeństwo. Na cyfrowym odbiorniku telewizyjnym ludzie będą robili to samo, co dotychczas - oglądali seriale, prognozę pogody, programy rozrywkowe. Może jeszcze trochę będzie zależało od tego, jaka będzie faktycznie interaktywność takiego odbiornika telewizyjnego, jakie dodatkowe funkcje, poza telewizyjnymi, będzie posiadał.

Gdzie, w takim razie, mamy szukać szans na rozwój dla siebie?

W nas samych. Musimy być bardziej ciekawi świata, bardziej otwarci na świat, żądni wiedzy o świecie i kontaktów z innymi. Wykształcenie takich postaw, to jednak proces, który wymaga czasu i zaangażowania wielu osób, instytucji, podmiotów. Ważne są zarówno działania zinstytucjonalizowane, jak i ruch społeczny, przedsięwzięcia w skali centralnej, ogólnokrajowej jak też działania lokalne oraz lokalni liderzy i przywódcy. Nie zmienimy sytuacji poprzez samo położenie łączy internetowych. Czeka nas zmiana o charakterze kulturowym, społecznym. Wtedy łącza staną się w naturalny sposób koniecznością cywilizacyjną. Dzisiaj, z braku motywacji, o którym była mowa wcześniej, ludzie nie korzystający z Internetu tak naprawdę nie czują się wykluczeni, sami siebie nie postrzegają jako wykluczonych. To, przede wszystkim, trzeba zmienić.


TOP 200