Najcenniejsza uwaga

Argumentów rzecznikom nowych praw ekonomicznych dostarcza społeczna produkcja wiedzy i kultury w sieci. Temu fenomenowi poświęcił swą książkę Yochai Benkler "The Wealth of Networks" (2005). Jej przesłanie można wyrazić stwierdzeniem, że wartość jest skutkiem kooperacji, która dokonuje się poza rynkiem i korporacjami. Dzięki prawom ekonomii sieciowej w Internecie nie ma ograniczeń kapitałowych. Do uruchomienia serwisu Web 2.0 potrzebny jest serwer i partner, a także oprogramowanie, które często nic nie kosztuje.

Edwin Bendyk trafnie zauważa, że wiedza i kultura powstają nie tyle w pojedynczych głowach, ile "między głowami". Podaje jako przykład dzieło Kopernika "De revolutionibus orbium celestium". Pierwszy manuskrypt krążył całymi latami po Europie - to było średniowieczne forum dyskusyjne, swoista wspólnota wirtualna. Ludzie zawsze wchodzili w pozarynkową kooperację w ramach sieci, ale dziś potężny efekt synergiczny osiąga się dzięki skali globalnej. Miliony ludzi wyżywają się twórczo przy komputerach bez ubiegania się o sławę, profity i zaszczyty, co przypomina sytuację anonimowych budowniczych katedr.

Nowe szyldy

33 lata temu Daniel Bell ogłosił traktat o społeczeństwie postindustrialnym (Coming of the post-industrial society. A venture in social forecasting, London, 1974). Nie miał wtedy pomysłu, jak je inaczej nazwać.

  • Za centralne pojęcia charakteryzujące to społeczeństwo uznał usługi i technologie intelektualne. Niedługo potem Zbigniew Brzeziński rozwinął swój koncept ery technotronicznej (technika plus elektronika).
  • Przed Bellem pojawiły się pierwsze jaskółki nowego języka. W 1962 r. Fritz Machlup publikuje "Knowledge industries" (przemysły wiedzy). Zalicza do nich: system edukacji, środki masowego przekazu, instytucje naukowe, banki danych, biblioteki itp. W 1963 r. Japończyk Tadao Umasao ogłasza artykuł o ewolucyjnej teorii "przemysłów informacyjnych", a Jonei Masuda przygotowuje w latach 70. plan informatyzacji Japonii.
  • Inny autor, Marc Uri Porat, publikuje w 1977 r. obszerne wielotomowe studium "The Information Economy" (1977), wydane przez Departament Handlu USA.
  • Uri Porat potwierdza tezę Machlupa, że dominującym w USA trendem rozwojowym jest rozrastanie się sektorów bazujących na przetwarzaniu i wykorzystywaniu wszelkiego typu informacji. Wytwarzanie, gromadzenie i dystrybucja informacji tworzą nową jakość gospodarki i ta tendencja jest trwałą jej transformacją, która będzie się rozszerzać i której konsekwencje społeczne, polityczne i kulturalne są jeszcze trudne do oszacowania.
  • Wspomniani autorzy nie silili się jeszcze wtedy na zaproponowanie nowego paradygmatu, jak to uczynił Daniel Bell. Większość widziała w tej zmianie nową mutację społeczeństwa przemysłowego. Alvin Toffler nie myślał jeszcze wtedy o "trzeciej fali", ale o społeczeństwie superprzemysłowym, jak je nazywał.
  • Po Danielu Bellu podejmowano próby nazwania i opisania społeczeństwa poprzemysłowego. Powszechną aprobatę zyskał szyld: społeczeństwo informacyjne. Na przełomie lat 70. i 80. Wilson P. Dizard, nawiązując do tytułu książki Bella, ogłasza "The Coming Information Age".
  • Później rozsypał się cały worek z szyldami, które miały bardziej precyzyjnie nazwać społeczeństwo i gospodarkę. Było to nazywanie różnymi językami tego samego zjawiska, każdy chciał wejść do historii jako twórca nowego paradygmatu. Najbardziej pogłębioną próbę, którą pod względem jakości teoretycznej można porównać z teorią Bella, podjął Manuel Castells, który rodzące się społeczeństwo nazwał sieciowym, a postindustralizm Bella nazwał informacjonalizmem – trzecim stadium cywilizacyjnym. Nazwał je sieciowym, aby położyć akcent na funkcję rozwojową uwolnienia sieci społecznych od decyzji centrów, dystansując się w ten sposób od nazwy społeczeństwo informacyjne, które eksponuje czynnik technologii informacyjnych.
  • Dziś co chwilę ktoś wymyśla jakiś nowy szyld. Często chodzi o marketing teorii. Rodzi to jednak chaos terminologiczny. Oto garść przykładów: społeczeństwo pomasowe, mobilne, nomadyczne, posthumanistyczne, transparentne, postprywatne, komórkowe (cell society), refleksyjne, algorytmiczne, okablowane. Pojawiają się także takie określenia, jak inteligentne tłumy (smart mobs), Matrix, społeczeństwo "na zawołanie" (on call ), cywilizacja dotyku (haptic), pasek menu (toolbar society?), generacja SMS/MMS, turn channel society i dziesiątki innych. Można mieć nadzieję, że z tego smogu terminologicznego wyłonią się jakieś przejrzyste kształty, jak kiedyś teatr Szekspira z jarmarcznych teatrzyków sowizdrzalskich.

Wyraża się w tym głęboko ludzka potrzeba bycia użytecznym i produktywnym poprzez uczestnictwo i kreowanie wartości dodanej. Wspólnie tworzone i użytkowane narzędzia pozwalają oceniać, manifestować złożone tożsamości i zarządzać nimi, co stymuluje systemy kooperacji. To sprawia, że ekonomia 2.0 to nowa przestrzeń, w której umieszcza się zasoby wiedzy i kultury.

Autor jest profesorem socjologii w Szkole Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie i wiceprezesem Fundacji ProCultura.


TOP 200