Nadzieje i rozczarowania

Gil Gordon, jeden z pionierów telepracy, uważa, że ma ona dwie strony: dobrą i złą. Dobra to ta, że można pracować w każdym miejscu i o każdej porze. Zła - że można pracować w każdym miejscu i o każdej porze.

Gil Gordon, jeden z pionierów telepracy, uważa, że ma ona dwie strony: dobrą i złą. Dobra to ta, że można pracować w każdym miejscu i o każdej porze. Zła - że można pracować w każdym miejscu i o każdej porze.

Praca na odległość nie jest już tylko ideowym postulatem futurologów. Weszła w fazę praktycznej realizacji i tak jak każda inna dziedzina ludzkiej aktywności, ma zarówno dobre, jak i złe strony. Wraz z konkretnymi zastosowaniami pojawiły się problemy, których istnienia nie można było przewidzieć na podstawie wcześniejszych teoretycznych rozważań. Upowszechnie- nie telepracy będzie uzależnione m.in. od weryfikacji dotychczasowych założeń i znalezienia skutecznych spo- sobów zapobiegania wiążącym się z nią zagrożeniom.

W kontakcie z rodziną

Oprócz korzyści finansowych, polegających na obniżeniu kosztów utrzymania biura, oraz korzyści związanych z ochroną środowiska naturalnego, telepraca miała diametralnie zmienić sytuację pracownika. Wśród jej zalet na pierwszym miejscu jest wymieniana możliwość swobodnego dysponowania własnym czasem. Możliwość wyboru najdogodniejszej dla siebie pory wykonywania obowiązków służbowych, dostosowania terminu zajęć do własnego rytmu biologicznego uznano za jedną z podstawowych zdobyczy cywilizacji opartej na technikach telekomunikacyjnych.

Praca wykonywana w domu miała stać się bardziej humanitarna. Spodziewano się, że w ten sposób zostanie przywrócona, zniszczona przez cywilizację przemysłową, jedność miejsca pracy i miejsca zamieszkania człowieka, integralność życia zawodowego i rodzinnego. "Nowy sposób produkcji" - pisał Alvin Toffler w 1980 r. w Trzeciej fali - "może pozwolić przenieść miliony różnych zajęć z fabryk i biur do miejsca, z którego druga fala niegdyś je wymiotła, a więc z powrotem do domu".

Dzisiaj, po dwudziestu kilku latach praktycznego stosowania telepracy w najbardziej rozwiniętych państwach świata i coraz większej jej popularności wśród różnych grup pracowników, widać, że nie zawsze oczekiwania te mogą być spełnione. Cywilizacja przemysłowa bezpowrotnie zniszczyła układ ekonomiczny, społeczny i kulturowy, który sprzyjał symbiozie w zakresie prowadzenia gospodarstwa rolnego i życia rodzinnego. Problemy, z którymi obecnie borykają się telepracownicy, wynikają z nowych tendencji gos-podarczych i płynących z nich zmian relacji międzyludzkich oraz starej struktury odziedziczonej po epoce prze- mysłowej. Ostateczny kształt telepracy dopiero się tworzy. Będzie zależał od wielu, często trudnych do przewidzenia, czynników związanych z dalszym rozwojem cywilizacji informacyjnej.

W każdym miejscu

W epoce industrialnej człowiek musiał docierać do miejsca pracy, gdzie trzeba było zapewnić mu wszystkie niezbędne do jej wykonania warunki, materiały i narzędzia. Droga do pracy i z powrotem dzieliła życie ludzkie na dwie odrębne sfery - zawodową i prywatną. Do takiego rodzaju pracy przystosowano struktury organizacyjne i systemy zarządzania w firmach. W społeczeństwie informacyjnym ten układ został odwrócony: przedmiot pracy, czyli informacja, jest dostarczany człowiekowi przez sieci teleinformatyczne. Uniezależnia to wykonanie pracy od konkretnego miejsca.

Pracę można wykonywać w zasadzie wszędzie. Wszędzie tam, gdzie można przesłać informacje i zapewnić środki techniczne do ich przetwarzania. Wszędzie, czyli np. w domu. Jednak trudno obecnie przesądzić, czy w przyszłości dom rzeczywiście będzie najbardziej naturalnym, najbardziej cenionym i najchętniej wybieranym miejscem wykonywania telepracy.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200