Nadmiar czy bezmiar?

Czy informacja zmniejsza niepewność?

Interesuje mnie w tym artykule aspekt rozumienia informacji jako czegoś, co zmniejsza naszą niepewność, a tym samym dostarcza kontekstu do podjęcia decyzji adekwatnej do naszej aktualnej sytuacji. Na poziomie potocznego myślenia wydaje się to proste: im więcej informacji, tym mniej niepewności. Pewne procesy, które się dzieją na naszych oczach pokazują, że sprawa jest jednak bardziej skomplikowana. Im większa bowiem złożoność rzeczy, tym więcej informacji pochłania jej zrozumienie, a sama złożoność rodzi emergencje, których nie da się przewidzieć, czy choćby tylko zrozumieć na poziomie dotychczasowej wiedzy i znanego języka opisu. Coś mogą na ten temat powiedzieć eksperci od finansów, gdy ich zapytać, skąd się wziął obecny kryzys.

Jest wiele źródeł wzrostu infomasy. Dziś jej wolumen rośnie przede wszystkim dlatego, że coraz więcej ludzkich działań pozostawia ślady, jest rejestrowanych i przepływa przez sieć. Dotyczy to zwłaszcza rejestrowania ludzkiej codzienności, która wcześniej była niszowa, a dziś jej zapis jest potrzebny i wartościowy z punktu widzenia strategii biznesowych. Chodzi zwłaszcza o codzienność konsumenckiego życia. To już nie tylko CRM, ale także CEM (Customer Experience Management) - śledzenie doznań, przeżyć i emocji związanych z konsumpcją określonych dóbr. A coraz częściej jest to także CIM (Customer Involvement Management) - czyli konsumpcja uczestnicząca, aktywna (prosumpcja), z której czerpią praktyki crowdsourcingu. To wszystko wymaga portretowania segmentów społecznych i tworzenia profili osobowościowych klientów (np. pod kątem predykcji lojalności), co generuje olbrzymią ilość danych w bazach KYC (Know Your Customer).

W codzienności kiełkują i rodzą się nowe trendy, które ujawniają się w społecznym tworzeniu zawartości poza korporacjami i rynkiem (Web 2.0). Oto, dlaczego wielu badaczy chce ją poznać. Ale to też gratka dla biznesu, bo w sieci akumuluje się olbrzymie bogactwo, z którego już się czerpie, a będzie się czerpać jeszcze bardziej pełną garścią (myszką?), bo to są "złoża" kultury, w której rodzą się nowe trendy, mody, upodobania i wartkie strumienie symboli, przetwarzanych przez media i przemysły kultury, banki, firmy telekomunikacyjne i in.

Żyjemy i działamy w akceleratorze. Im szybciej przepływają dane przez komputery, tym szybciej powinny być analizowane, a wyniki tej analizy docierać do naszej świadomości. Powoduje to przyrost informacji i nowej wiedzy. Działa tu mechanizm kumulacji, pozytywne sprzężenie zwrotne: im więcej wiedzy, tym więcej nowej informacji, ergo tym większy jej dalszy wzrost. Rośnie przestrzeń dostępnych możliwości gromadzenia wiedzy. Można to także nazwać spiralą kognitywną: im więcej informacji zintegrowanych z posiadaną już wiedzą i ją poszerzających, tym więcej otwiera się nowych źródeł sygnałów, które "przestają milczeć" (przekrój drzewa, warstwa skał, geny, komórki organizmu itp.), z których czytamy jak z otwartej księgi. Wiedza pozwoliła nam zdekodować kody informacyjne zawarte w tych źródłach.

Jest więc olbrzymia pokusa, aby maksymalizować pozyskiwanie danych, co stwarza szanse śledzenia trendów i domyślania się przyszłości, a tym samym zmniejszania niepewności. Ale gdzieś natykamy się na punkt krytyczny krzywej dzwonowej, kiedy maksymalizacja danych nie zwiększa tej niepewności, a może ją nawet zmniejszać, zamulać wiedzę.


TOP 200