Na wspólnej fali

Na wspólnej fali
"Nie mogę mówić, gdzie i jak byłem szkolony. Robię tego typu operacje od początku lat 90 - tych na różnych akwenach. Morskie działania specjalne to wąska specjalizacja, wymaga lat praktyki i stałego treningu. Jest bardzo mało osób, które posiada takie umiejętności. Wersja dzienna przy słońcu to tylko na pokaz, normalnie działa się w nocy, głównie przy złej pogodzie. Gdy odszedłem z wojska, przedstawiciele różnych naszych formacji mundurowych zaproponowali mi, abym szkolił jednostki specjalne mające prowadzić operacje wodne" - opowiada kpt. rez. Cezary Jóźwiak, szef Biura Bezpieczeństwa i Ochrony Grupy Lotos, koordynator pokazu, były oficer Jednostki Wojskowej GROM im. Cichociemnych żołnierzy AK. Dopiero w grudniu 2008 r. policja i GROM podpisały oficjalne porozumienie w sprawie wspólnych szkoleń, przede wszystkim, aby żołnierze GROM szkolili policyjnych antyterrorystów z zakresu prowadzenia operacji specjalnych i misji antyterrorystycznych.

Gdy zatem w Sopocie - mając za patronów konferencji i z nimi konsultując jej przebieg: wicepremiera i ministra spraw wewnętrznych i administracji Grzegorza Schetynę, ministra obrony narodowej Bogdana Klicha, komendanta głównego Straży Granicznej ppłk. Leszka Elasa, prezesa Zarządu Głównego Związku Ochotniczych Straży Pożarnych Waldemara Pawlaka, wiceministra spraw wewnętrznych i administracji i zarazem dyrektora Rządowego Centrum Bezpieczeństwa Antoniego Podolskiego oraz kilkanaście innych instytucji rządowych, samorządowych i ochotnicze służby ratunkowe - wystąpiły razem wszystkie formacje mundurowe, ratownicy Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa (SAR) oraz Sopockiego Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, to nadarzyła się po raz pierwszy od lat znakomita okazja do wymiany doświadczeń i wspólnego treningu. Służby mundurowe podległe pod MSWiA ucieszył szczególnie udział w pokazie śmigłowca ratowniczego "Anakonda" Marynarki Wojennej RP. Dzięki temu można było przećwiczyć udział w akcji dwóch śmigłowców - ze śmigłowca Straży Granicznej desantowali się jej funkcjonariusze, zaś śmigłowiec MW RP podejmował rannego z pokładu statku "Zodiak". Wcześniej nie udało tego zrobić na oficjalnych wojewódzkich ćwiczeniach zarządzania kryzysowego. Dobrze, że czasami prasa się może na coś przydać…

Jak odbić statek z rąk terrorystów?

Sygnał SOS ze statku "Zodiak" trafił do Morskiego Ratowniczego Centrum Koordynacyjnego w Gdyni. Jego szef kpt Ż. W. Janusz Maziarz natychmiast powiadomił policję i Morski Oddział Straży Granicznej oraz Wojewódzkie Centrum Zarządzania Kryzysowego. Tam zwołano sztab antykryzysowy, na którego czele stanął Wojewoda Pomorski. Ale gdy okazało się, że negocjacje z terrorystami zakończyły się fiaskiem - nie zechcieli wypuścić zakładników, zaś do Naftoportu wpłynie niedługo tankowiec z tysiącami ton ropy naftowej, minister spraw wewnętrznych i administracji podjął decyzję o użyciu siły.


TOP 200