Na tropach e-Smętka

Przemysł dla informatyki

Motorem napędzającym zapotrzebowanie na infrastrukturę teleinformatyczną mógłby być przemysł. Wraz z nowymi inwestycjami mogłyby pojawić się też kontrakty na nowe projekty informatyczne i rozwiązania telekomunikacyjne, mogłoby się pojawić zwiększone zapotrzebowanie na produkty i usługi związane z technikami informatycznymi. Województwo warmińsko-mazurskie nie należy jednak do najlepiej uprzemysłowionych. Co więcej w przyszłości nie chce również stawiać na tę dziedzinę gospodarki. Zgodnie z założeniami przyjętej w 2000 r. Strategii rozwoju społeczno-gospodarczego warunkiem lokalizacji inwestycji przemysłowych musi być stosowanie technologii niezagrażających w żaden sposób środowisku naturalnemu.

Obecnie dominującą gałęzią przemysłu jest branża drzewna, z dużą ilością zakładów meblarskich. W większości są one w rękach zagranicznych właścicieli. "Dużo zależy od aktywności i postawy lokalnych władz - co robią dla zachęcania inwestorów. Ich obecność wpływa ożywczo na rynek teleinformatyczny w regionie" - uważa Mirosław Mikołajczyk, dyrektor ds. informatyki w firmie Sprint. To największa firma z branży IT w województwie warmińsko-mazurskim. Swoją wysoką pozycję zawdzięcza jednak w głównej mierze kontraktom realizowanym w innych częściach kraju. "W Olsztynie wielkich biznesów się nie zrobi, bo nie ma tu wielkich firm, które by generowały wielki popyt. Można tu mieć zaplecze, ale pracy trzeba szukać gdzie indziej - tam, gdzie jest bogaty i bardziej wyedukowany klient" - tłumaczy Mirosław Mikołajczyk. Na czołową pozycję firmy na olsztyńskim rynku pracują bowiem jej oddziały w Warszawie, Gdańsku czy Poznaniu.

Działalność firmy Sprint na miejscu utrudnia też w dużej mierze brak wysoko wykwalifikowanej kadry. Wysoki poziom bezrobocia nie sprzyja, wbrew pozorom, rozwojowi konkurencyjności na rynku pracy. Ludzie z najwyższymi kwalifikacjami wyjeżdżają, gdyż firmy nie mają dla nich satysfakcjonującej oferty, a ci, którzy zostają, nie mają motywacji do podnoszenia swoich umiejętności. "Dobrych specjalistów znaleźć bardzo trudno" - twierdzi Mirosław Mikołajczyk. Jego zdaniem, barierą jest też zły system kształcenia na studiach. Informatyki można się uczyć w Olsztynie w trzech szkołach wyższych: Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim (Wydział Matematyki i Informatyki), Olsztyńskiej Wyższej Szkole Informatyki i Zarządzania, Wyższej Szkole Ekonomii i Informatyki.

Na brak wykwalifikowanych pracowników narzekają też firmy z innych branż, np. zakłady meblarskie. Być może winę za ten stan rzeczy ponoszą też władze oświatowe, które nie potrafią dostosować profili kształcenia w szkołach do rzeczywistych potrzeb na rynku pracy.

Turystyka to nie wszystko

Na przykładzie województwa warmińsko-mazurskiego widać wyraźnie, jak bardzo rozwój rynku IT związany jest z ogólnym rozwojem społeczno-gospodarczym regionu. Co może stanowić rzeczywiście impuls do rozwoju tego województwa, co da największą szansę jego mieszkańcom? Wszyscy jak zaklęcie powtarzają: turystyka!

Na ten rodzaj działalności stawiają w pierwszym rzędzie władze samorządowe regionu oraz poszczególnych gmin. W tym obszarze upatruje swoich szans na sukces również duża część mieszkańców. Nie brakuje jednak i głosów sceptycznych, mówiących o tym, że nie można skazywać się na rolę rezerwatu turystycznego.

IT w stoczni

W funkcjonujących na terenie województwa firmach różnie przebiega proces informatyzacji. Widać to m.in. na przykładzie również typowych dla tego regionu zakładów, jakimi są stocznie jachtowe i stocznie łodzi motorowych - przedsiębiorstwa notujące ostatnio kilkudziesięcioprocentowy roczny wzrost obrotów głównie dzięki eksportowi. Działa ich na terenie województwa kilkadziesiąt - od małych, prowadzonych metodą garażową warsztatów, po duże, eksportujące swoje wyroby na cały świat przedsiębiorstwa. Wśród największych znajdują się m.in. Ostróda Yacht z Ostródy i Delphia Yachts z Olecka.

Pierwsza z nich jest już częścią francuskiej korporacji Jeanneau. Wykorzystywane w niej oprogramowanie do wspomagania zarządzania logistyką i finansami jest takie samo jak we wszystkich innych zakładach grupy. System zarządzany centralnie z Paryża (tam znajdują się serwery połączone online z Ostródą) pozwala m.in. na analizę zapasów magazynowych czy składanie zamówień na komponenty potrzebne do produkcji łodzi. Stworzony został kilka lat temu przez firmę IBM poprzez adaptację do potrzeb stoczni systemu już funkcjonującego w przemyśle samochodowym. Obecnie trwają przygotowania do wdrożenia nowej wersji. Centralnie również są kupowane licencje na oprogramowanie do projektowania łodzi.

Z kolei Delphia Yachts rozpoczęła wdrażanie systemu, z którego po połączeniu z Jeanneau zrezygnowała Ostróda Yacht. Chodzi o system przygotowany specjalnie na potrzeby stoczni przez firmę MacroSoft. Będzie on obejmował wszystkie etapy i procesy zarządzania przedsiębiorstwem - od zamówień po sprzedaż. Delphia Yachts w coraz większym zakresie korzysta też z automatyki na liniach produkcyjnych. "Musi być konkretny powód do wprowadzenia nowych technologii. Automatyka nie zawsze się sprawdza - malowanie lepiej wykona człowiek, ale odcinanie laminatów lepiej już robi robot. W ogóle w przypadku wprowadzania rozwiązań automatyzujących pracę, poważny problem stwarza optymalne zagospodarowanie skokowego przyrostu wydajności" - tłumaczy Wojciech Kot, jeden ze współwłaścicieli firmy. W stolarni stosowane są sterowane cyfrowo wyrzynarki. W planach jest kupienie maszyny do automatycznego wykonywania tzw. formy podstawowej, na bazie której budowana jest łódź. Maszyna korzysta z danych zapisanych w komputerowym projekcie łodzi. Do stoczni trafiają już w tej chwili tylko projekty w wersji elektronicznej. Wiele z nich zawiera również moduły z przestrzennymi prezentacjami. Delphia Yachts korzysta z usług polskich projektantów.

"Turystyka, owszem, jest bardzo ważna, ale nie w takim wydaniu jak obecnie na Mazurach. Potrzebna jest wyższa kultura usług" - komentuje Wojciech Kot z Olecka. Inni mówią o konieczności stworzenia stosownej infrastruktury turystycznej. "Bez odpowiedniej infrastruktury, przy masowym napływie turystów, region może szybko stracić swoje podstawowe walory wynikające z obecnego stanu środowiska naturalnego" - ostrzega prof. Eugeniusz Niedzielski. Inaczej mówiąc, nieprzygotowane odpowiednio Mazury mogą zostać w szybkim tempie zadeptane i zaśmiecone przez rzesze turystów szukających relaksu w dziewiczych warunkach przyrody.


TOP 200