Na straganie w dzień targowy

Firmy poszukują coraz to nowych form naboru pracowników. Jednym z takich sposobów, dotąd lekceważonych, staje się udział w targach pracy.

Firmy poszukują coraz to nowych form naboru pracowników. Jednym z takich sposobów, dotąd lekceważonych, staje się udział w targach pracy.

Jeszcze do niedawna udział w targach pracy uznawano za rodzaj promocji firmy wśród studentów i absolwentów uczelni, zwłaszcza tych o profilu ekonomicznym. Udział w nich wydawał się opłacalny przede wszystkim dla dużych koncernów, które najczęściej poszukiwały kandydatów do pracy w kilku różnych działach lub lokalizacjach, a także były zdecydowane na zatrudnienie osoby bez doświadczenia.

Coraz większa liczba targów pracy, a także postępująca specjalizacja tego typu imprez sprawiają, że stały się one atrakcyjną metodą poszukiwania pracowników również dla przedsiębiorstw z branży teleinformatycznej. Oprócz imprez adresowanych przede wszystkim do finansistów czy pracowników działów marketingu, takich jak "Dni Kariery" czy targi organizowane przez firmę ORSA, w kalendarzu pojawiło się wiele propozycji dla inżynierów czy informatyków - m.in. targi BEST organizowane przez organizację zrzeszającą studentów uczelni technicznych. Poza imprezami skierowanymi właśnie do tych ostatnich pojawiły się już pierwsze targi przygotowane pod kątem doświadczonych specjalistów, np. INTECH.

Bezpośrednio i otwarcie

Zalet płynących z uczestnictwa firmy w targach pracy jest co najmniej kilka. Pozwalają one na dotarcie do najbardziej aktywnych studentów i absolwentów wyższych uczelni. Regułą jest, że najbardziej atrakcyjni pracodawcy w ciągu 2-3 dni trwania imprezy zbierają od kilkuset do kilku tysięcy aplikacji, a wśród takiej liczby zgłoszeń zawsze znajdą się interesujące propozycje.

Targi umożliwiają bezpośredni kontakt z kandydatami, dzięki czemu szybko można wyłowić tych najbardziej atrakcyjnych. Rozmowa z nimi odbywa się w warunkach mniej formalnych. "Jest to jedna z niewielu okazji do konfrontacji z kandydatami, podczas której nie ma wyraźnego podziału na rekrutujących i rekrutowanych ani ograniczeń czasowych, utrudniających rzetelną ocenę wszystkich kandydatów" - mówi Artur Rzepecki, dyrektor Biura Rozwoju Kadr w Polkomtel SA w Warszawie.

Trudną do zlekceważenia zaletą, płynącą z uczestnictwa w targach, jest także możliwość zaprezentowania firmy jako atrakcyjnego pracodawcy. Ma to duże znaczenie nie tylko w przypadku studentów, zazwyczaj bezkrytycznych wobec przedstawianych ofert, ale także podczas kontaktów z doświadczonymi specjalistami. Ci ostatni najczęściej są już zatrudnieni i nie zastanawiają się nad zmianą pracy. Targi stwarzają możliwość nawiązania kontaktu z tą grupą specjalistów, przekonania ich o celowości złożenia aplikacji, a także wyjaśnienia ewentualnych wątpliwości. Takich możliwości nie dają ogłoszenia prasowe czy usługi większości firm head hunterskich.

Wad kilka

Targi organizowane dotychczas mają również wady. Podstawową są wysokie, sięgające nawet kilku tysięcy złotych za metr kwadratowy, ceny stoisk, które sprawiają, że uczestnictwo w imprezie jest opłacalne dopiero w przypadku poszukiwania co najmniej 8-10 specjalistów. Stawia to pod znakiem zapytania sens udziału w targach mniejszych firm Te ostatnie zazwyczaj mają do obsadzenia 2-3 stanowiska, co czyni tę formę poszukiwań zbyt kosztowną.

Wciąż niezbyt urozmaicony jest kalendarz imprez targowych. Większość z nich odbywa się od lutego do maja, kiedy to mury uczelni opuszcza gros absolwentów. Tymczasem większość firm poszukuje pracowników przez cały rok i chętnie zaprezentowałaby oferty także w innych terminach. Wiele do życzenia pozostawia również promocja i marketing tego typu imprez. Zazwyczaj są one skierowane do ściśle ograniczonego grona odbiorców - studentów i absolwentów szkół wyższych lub wykwalifikowanych specjalistów. Dla wielu potencjalnych wystawców obie te grupy są niezbyt atrakcyjne: pierwsza - ze względu na małe doświadczenia zawodowe, druga - z powodu wysokich oczekiwań płacowych. Zdaniem niektórych pracodawców, wciąż brakuje imprezy, na którą można by przyciągnąć pracowników z rocznym lub 3-letnim doświadczeniem.

Tym, co przeszkadza wielu pracodawcom, jest również pewien brak intymności wynikający ze zbyt dużej liczby stoisk i odwiedzających. "Doświadczenie uczy, że aby zapanować nad atmosferą, liczba firm wystawiających swoje oferty nie powinna przekraczać 30" - mówi Artur Rzepecki. Gwar, spowodowany dużą liczbą odwiedzających, a także brak wydzielonych pomieszczeń, w których można by prowadzić indywidualne rozmowy, utrudniają kontakt z kandydatami.

Nowy CeBIT?

Mimo tych niedogodności, popularność targów pracy, zwłaszcza ściśle specjalizowanych, powinna wzrastać. Przykład CeBIT-u, który był w tym roku oblegany przez specjalistów poszukujących pracy, pokazuje, że są one doskonałym uzupełnieniem tradycyjnych ogłoszeń prasowych czy internetowych.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200