Myślenie i technologia

W jaki sposób przygotowuje się przyszłych lekarzy do korzystania z nowoczesnych technologii?

Uczymy studentów interpretacji obrazów. Zajęcia z anatomii nie ograniczają się tylko do preparowania zwłok. Narządy poznawane w prosektorium studenci oglądają od razu na obrazach rentgenowskich, na ekranie tomografu itd. Studenci robią sobie też wzajemnie niektóre badania USG, by mieli wiedzę, jak poszczególne organy są rejestrowane przez to urządzenie. Komputery są też wykorzystywane do analizy zdjęć diagnostycznych pobieranych z Internetu czy udostępnianych przez uczelnianą sieć komputerową. Na przykład zarejestrowane obrazy z zajęć w sali prosektorium mogą być transmitowane do pracowni komputerowej, gdzie druga grupa studentów uczy się ich interpretacji na ekranach komputerów.

Czy coraz skuteczniejsze techniki medyczne nie będą zmieniać sposobu patrzenia przez lekarza na pacjenta, traktowania go tylko w kategoriach mechanicystycznych? Mimo wielu dobrodziejstw związanych z użyciem nowoczesnych urządzeń diagnostycznych, ich zastosowanie budzi też obawy. Główny zarzut dotyczy zerwania kontaktu między lekarzem a pacjentem.

Bardziej obawiam się czego innego - superspecjalizacji w medycynie. To już dzisiaj ma miejsce. Nie chodzi o to, że są chirurdzy, laryngolodzy, okuliści. Dzisiaj są już laryngolodzy, którzy zajmują się tylko leczeniem schorzeń nosa, chirurdzy, którzy operują tylko kolana itd. Gubi się gdzieś spojrzenie na człowieka jako jednolity, spójny organizm, zauważane są tylko jego pojedyncze narządy. Zagrożeniem dla medycyny jest dzisiaj podział wiedzy o człowieku na wiele osobnych, wąskich specjalności. Technika z pewnością zwiększa skuteczność działań w każdym z tych obszarów, ale też i przyczynia się do coraz większego utrwalenia pokawałkowanego obrazu człowieka.

Staramy się uczyć studentów medycyny, że najważniejszy jest pacjent. Moim zdaniem pewne zasady sztuki lekarskiej są niezmienne. Zawsze, bez względu na dostępne środki techniczne, pierwsza i najważniejsza jest rozmowa z pacjentem. W trakcie wywiadu można uzyskać wiele cennych informacji. Lekarz może wiele się dowiedzieć o stanie zdrowia pacjenta także w trakcie jego osłuchiwania. Nie zawsze jest potrzeba korzystania od razu z pomocy techniki, w wielu przypadkach nie ma to racjonalnego uzasadnienia. Poza tym nieraz już rozmowa z lekarzem może przynieść ulgę pacjentowi, nie należy lekceważyć tego psychoterapeutycznego aspektu leczenia.

A telemedycyna, z której rozwojem są wiązane duże nadzieje na zwiększenie skuteczności opieki zdrowotnej? Jaki tam może być kontakt lekarza z pacjentem? Przecież poważnie myśli się już o wykorzystaniu zdalnie sterowanych robotów do przeprowadzania zabiegów na odległość.

Ale przecież ktoś z fachowych przedstawicieli służby zdrowia musi z tym pacjentem być, nawet podczas zabiegu na odległość. Nie wierzę, żeby roboty mogły zastąpić lekarzy. Robot nie wystarczy, musi być lekarz. Być może taki lekarz będzie inaczej przygotowany i wykształcony niż dzieje się to dzisiaj. Może nie będzie musiał być specjalistą z danej dziedziny, bo przecież będzie miał do dyspozycji programy i będzie mógł skorzystać z pomocy konsultanta. Nie ulega jednak wątpliwości, że przy pacjencie musi być w takiej sytuacji lekarz. Może właśnie wtedy - gdy będzie odciążony od prostych oraz specjalistycznych działań, które za niego będą wykonywać robot i konsultant online - będzie miał więcej czasu na zajęcie się samą osobą pacjenta.

Telemedycyna nie jest kwestią przyszłości, to nie jest futurologia czy opowieści z gatunku science fiction. W naszej Akademii kierownik kliniki ma w swoim gabinecie podgląd na salę operacyjną i na ekranie widzi przebieg operacji. Jest w stanie interweniować, doradzać, konsultować. Może mówić lekarzowi prowadzącemu operację, co ma zrobić lub na co zwrócić szczególną uwagę. Lekarze też już coraz częściej używają manipulatorów, które są bardziej precyzyjne niż ręka wyposażona w skalpel lub inne narzędzie. Zawsze jednak są to lekarze.

Roboty mogą być dokładniejsze, gdy chodzi np. o wycięcie w kości otworu na protezę. Mogą jednak działać tylko w ściśle określonych warunkach, nie odbiegających od normy. W sytuacjach szczególnych potrzebna jest reakcja lekarza, który będzie w stanie wprowadzić korektę w zależności od rozwoju wydarzeń. Zaprogramowany sposób działania tzw. inteligentnych maszyn można bardzo łatwo zaburzyć.

W naukach społecznych mówi się od dawna, że środowisko życia człowieka jest coraz bardziej zdominowane przez wytwory ludzkiej cywilizacji. Ta sama sytuacja występuje chyba także w przypadku ludzkiego organizmu? Rozwój technologii pociąga nieuchronnie ingerencję w środowisko naturalne, w tym także i w ciało ludzkie. Czy można określić granice tej ingerencji?

Naturalnie, organizm ludzki zmienia się nieustannie pod wpływem ingerencji człowieka. To jednak proces długotrwały. Nasze ciało było zaprogramowane do chodu czworonożnego. Dlatego tak poważnym problemem zdrowotnym są dzisiaj schorzenia stawów kolanowych, biodrowych czy kręgosłupa. Byliśmy kiedyś zaprogramowani na 40 lat, a dzisiaj średnia długość naszego życia jest coraz większa. Być może w przyszłości będziemy żyli jeszcze dłużej.

To nieustające zmiany. Technika będzie z jednej strony się do nich przyczyniała, np. przez leczenie chorób wydłużała życie, a z drugiej, będzie coraz bardziej potrzebna do likwidacji ich skutków, np. do leczenia chorób wieku starczego. Na przykład sztuczne zastawki pomagają funkcjonować sercu, ale nie da się nimi generalnie zastąpić naturalnych. Wymagają co pewien czas wymiany.

Organizm ludzki to bardzo skomplikowany układ. Bardzo łatwo go rozregulować, na przykład poprzez nie kontrolowane dawkowanie leków hormonalnych czy ingerencje genetyków. O wiele trudniej natomiast potem przywrócić go do stanu równowagi. Trzeba o tym pamiętać, gdy myśli się o zastosowaniu nowych technik w medycynie. Wiele barier w wykorzystaniu techniki do leczenia, np. bariera immunologiczna, zostało już pokonanych, ale wiele tajników funkcjonowania ludzkiego organizmu pozostaje nadal nie zgłębionych.


TOP 200